Wysoka cena tanich dżinsów
13 marca 2015W dwa i pół roku po pożarze w szwalni w Pakistanie czworo poszkodowanych złożyło skargę do sądu w RFN przeciwko producentowi taniej odzieży Kik. Sąd Krajowy w Dortmundzie potwierdził w piątek (13.03.2015) wpłynięcie sprawy o odszkodowanie.
Produkują, gdzie najtaniej
Oskarżana strona ma zająć stanowisko wobec stawianych jej zarzutów. Firma Kik produkująca i sprzedająca tanią odzież już wcześniej energicznie odrzucała zarzuty stawiane jej przez poszkodowanych Pakistańczyków.
W roku 2012 w Karaczi wybuchł pożar w fabryce odzieży należącej do pakistańskiego przedsiębiorstwa Ali Enterprises. Szyto tam przede wszystkim dżinsy, m.in. dla firmy Kik.
Według informacji organizacji praw człowieka ECCHR i Medico International w pożarze zginęło wtedy 260 osób.
Katastrofa ta, podobnie jak pożar w szwalni w Bangladeszu, zwróciła uwagę opinii publicznej na katastrofalne warunki pracy w przemyśle tekstylnym w krajach azjatyckich. Zachodnie koncerny odzieżowe, zlecające tam produkcję, znalazły się pod presją opinii publicznej.
"Jałmużna" zamiast odszkodowań
Skargę w procesie cywilnym wniosło do sądu w Dortmundzie czterech poszkodowanych. Jeden z nich to ranny wówczas 26-letni robotnik, inni to krewni osób, które zgninęły w katastrofie. Byli to robotnicy w wieku 49-62 lat. Poszkodowani domagają się odszkodowania za doznany ból w wysokości po 30 tys. euro.
Ich skarga ma być także "sygnałem przeciwko polityce bezkarności" międzynarodowych koncernów, wyjaśnił Thomas Seibert, koordynator Medico International ds. Azji Południowo-Wschodniej. Firmy te są odpowiedzialne za warunki pracy, panujące u ich poddostawców z tego regionu. Kik do tej pory zaoferował ofiarom i ich rodzinom tylko "jałmużnę".
Kik, firma z siedzibą w Boenen w Nadrenii Północnej-Westfalii, kategorycznie odrzuca te zarzuty. Jak poinformowano, Kik wypłacił już ofiarom milion dolarów (aktualnie jest to równowartość 940 tys. euro) natychmiastowej pomocy i jest gotów do płacenia dalszych "długofalowych świadczeń".
Rozmowy na ten temat z przedstawicielami ofiar są "intensywne", oświadczył Kik. Pakistańczycy odrzucają jednak proponowane im przez firmę zadośćuczynienie na bazie konwencji Międzynarodowej Organizacji Pracy (ILO), przewidziane w takich wypadkach. Poza tym "nie ma niestety dostatecznej transparencji co do wypłaconych jak dotąd świadczeń", zaznaczyła niemiecka firma.
Dwie strony, dwie wersje
Kik odrzuca kategorycznie jakąkolwiek współwinę za pożar. Dochodzenie pakistańskiej policji wskazuje na to, że było to podpalenie związane z haraczem, jaki szwalnia miała płacić, twierdzi Kik. Wyjścia awaryjne w halach były "celowo" zastawione. Niezależne od kwestii winy, niemiecka firma poczuwa się do "odpowiedzialności moralnej", zaznaczono.
ECCHR i Medico International poinformowały, że w wyniku pożaru ludzie udusili się i spalili żywcem, ponieważ okna były zakratowane a wyjścia awaryjne zamknięte. Organizacja samopomocy, założona przez ofiary i ich rodziny, odrzuca zadośćuczynienie proponowane im przez Kik i wyznaczyła czworo reprezentacyjnych skarżących w procesie w RFN.
Jak informuje organizacja z Pakistanu, Kik zaproponował poszkodowanym wypłatę "najpierw" 1000 dolarów, nie chcąc uzgadniać z nimi żadnego długofalowo wypłacanego odszkodowania, ani nie przejmując żadnej "prawnej odpowiedzialności" za zabitych i rannych.
"Ofiary żądają, żeby Kik wreszcie przejął odpowiedzialność za swoich zagranicznych poddostawców", stwierdzają organizacje praw człowieka.
afpd / Małgorzata Matzke