Wyniki wyborów do landtagów w Turyngii i Brandenburgii. Mogą być zmiany
14 września 2014Po niedzielnych (14.09) wyborach do landtagów Turyngii i Brandenburgii dotychczasowe rządy tych krajów związkowych mogą liczyć na reelekcję, ale teoretycznie możliwe są też zmiany. Chodzi przede wszystkim o Turyngię, gdzie po raz pierwszy ster władzy mogąaby objąć koalicja Lewica-SPD-Zieloni pod wodzą premiera z Lewicy.
Lewica górą?
Warunkiem powstania lewicowej koalicji rządowej w Turyngii jest wejście do tamtejszego landtagu partii Zielonych, co też nastąpiło i jej gotowość do utworzenia rządu z SPD jako mniejszego partnera partii Lewica (Die Linke).
Nowym premierem rządu krajowego w Erfurcie zostałby wtedy czołowy kandydat Lewicy Bodo Ramelow. W tzw. nowych krajach związkowych, czyli na terenie b. NRD, Lewica jako następczyni komunistycznej SED ma tradycyjnie silną pozycję i udowodniła już, że potrafi zdobyć więcej głosów niż SPD. W Turyngii uzyskała rekordowy wynik w postaci 28,2 procent głosów plasując się tuż za CDU (33,5 proc.) a przed SPD (12,4 proc.). Jeśli do tej koalicji dołączyliby Zieloni (5,7 proc. głosów), wtedy po raz pierwszy w historii RFN premierem jednego z landów zostałby postkomunista.
Do tej pory Turyngią rządziła wielka koalicja chadecko-socjaldemokratyczna z Christine Lieberknecht (CDU) jako premierem i tak może być dalej, jeśli SPD zdecydowałaby się na kontynuowanie dotychczasowej koalicji
Wolny wybór
W Brandenburgii SPD jest w znacznie lepszej sytuacji. Tutaj socjaldemokraci odnieśli zdecydowane zwycięstwo uzyskując 31,9 proc. głosów przed CDU (23 proc.) i Lewicą (18,6 proc.). Tutaj też nie jest pewne, że ponownie socjaldemokraci będą rządzić tym krajem związkowym w koalicji z partią Lewica. Dotychczasowy i, jak wszystko na to wskazuje, także przyszły premier rządu w Poczdamie Dietmar Woidke (SPD), może bowiem złożyć ofertę koalicyjną CDU lub Zielonym (co jednak jest mniej prawdopodobne). Przed wyborami Woidke starannie unikał jednak wypowiedzi na temat przyszłego partnera w nowym rządzie koalicyjnym, a więc i tu zmiany, przynajmniej teoretycznie, są możliwe.
Po sukcesie Alternatywy dla Niemiec (AfD) przed dwoma tygodniami w wyborach do landtagu w Saksonii, ugrupowanie to powtórzyło go w Turyngii (10,6%) i Brandenburgii (12,2%). Jak widać, Alternatywa dla Niemiec jest w ofensywie, czego nie da się powiedzieć o liberałach z FDP. Ta partia przeżywa największy kryzys w swej historii i przegrała z kretesem w obu landach. W tej chwili ma posłów tylko w 6 landtagach na 16 w całych Niemczech.
Pięcioprocentowego progu wyborczego nie pokonała też skrajnie prawicowa NPD, która w Turyngii i w Brandenburgii uzyskała odpowiednio 3,6 względnie 2,2 proc. głosów. To odpowiednio o 0,7 względnie o 0,4 proc. mniej niż w czasie poprzednich wyborów.
dpa, rtr / Andrzej Pawlak