Wybory we Francji. Polityczna blokada i inne scenariusze
29 czerwca 202430 czerwca i 7 lipca we Francji odbędą się przedterminowe wybory. Według sondaży większość mandatów w Zgromadzeniu Narodowym zdobędzie skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe (RN).
Co to oznacza dla możliwości rządzenia w Paryżu? Oto najważniejsze pytania i odpowiedzi.
Kogo Macron mianuje na premiera?
Konstytucja V Republiki przyjęta w 1958 r., nie nakłada na prezydenta żadnych ograniczeń w zakresie wyboru i powoływania premiera. Emmanuel Macron musi się jednak liczyć z większością w parlamencie. Jeżeli premierowi nie uda się uzyskać poparcia parlamentu, Zgromadzenie Narodowe udzieli mu wotum nieufności. Rząd musiałby wówczas złożyć u prezydenta dymisję.
Jeśli RN zdobędzie w Zgromadzeniu Narodowym większość, prezydent Emmanuel Macron będzie musiał zaoferować urząd premiera liderowi partii RN Jordanowi Bardelli. Nie ma alternatywy, twierdzi ekspert ds. Francji prof. Hans Stark z paryskiej Sorbony: - Macron jest bardzo osłabiony. Nie ma zbyt dużej swobody.
Jednak 28-letni Bardella jako warunek przejęcia odpowiedzialności rządowej stawia zdobycie przez RN bezwzględnej większości. W przeciwnym razie (z powodu niezdolności jego partii do wejścia w koalicje) nie byłby w stanie realizować swojego programu.
Mianowanie Bardelli na premiera oznaczałoby czwartą w historii Francji kohabitację, czyli współdziałanie rządu i prezydenta z różnych obozów politycznych.
Kohabitacja: jak to działa?
Konstytucja V Republiki nie mówi wprost o kohabitacji. Ale kiedy prezydent i premier wywodzą się z różnych obozów politycznych, władza wykonawcza we Francji jest podzielona. Prezydent i premier muszą wówczas współpracować w kohabitacji dla dobra kraju.
Analogiczna sytuacja kilka razy miała miejsce i ma obecnie w Polsce, gdzie władzę wykonawczą sprawuje rząd antyPiS-owskiej koalicji 15 października w kohabitacji w prezydentem z nadania PiS (choć po objęciu urzędu prezydent powinien być ponadpartyjny).
We Francji pierwsza kohabitacja powstała w 1986 r. za rządów socjalistycznego prezydenta François Mitterranda. Po przegranej swojej partii w wyborach parlamentarnych w 1986 r. Mitterrand mianował na premiera gaullistę Jacques'a Chiraca, a w 1993 r. – swojego partyjnego kolegę Edouarda Balladura.
W latach 1997-2002 socjalistyczny premier Lionel Jospin rządził w kohabitacji z konserwatywnym prezydentem Chirakiem.
Podział władzy wykonawczej miedzy dwa różne obozy polityczne prowadzi do tarć. Procesy decyzyjne często stają się bardziej skomplikowane i wolniejsze.
Powodzenie kohabitacji zależy od tego, jak dobrze premier i prezydent będą mogli ze sobą współpracować.
Kohabitacja: jaką swobodę ma rząd?
W kohabitacji funkcja prezydenta jest czasowo przekazywana premierowi. To nowy premier, a nie Macron, miałby wówczas dyktować ogólne kierunki polityki. Szczególnie w polityce wewnętrznej rząd ma w tej sytuacji szerokie pole do działania. W polityce zagranicznej i bezpieczeństwa dzieli władzę z prezydentem, który odpowiada za stosunki międzynarodowe.
Na krótko przed pierwszą turą głosowania Marine Le Pen wyjaśniła, jak RN widzi podział władzy: „Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych to tytuł honorowy prezydenta, bo to premier pociąga za sznurki”.
Kwestie polityki wewnętrznej i gospodarczej mogą również prowadzić do starć między prezydentem a premierem, co pokazała pierwsza kohabitacja pod rządami Mitterranda. 14 lipca 1986 r., w święto narodowe Francji, prezydent publicznie zatakował premiera. Mitterrand zapowiedział, że nie podpisze dekretów rządu Chiraca ws. reprywatyzacji łącznie 65 znacjonalizowanych banków, towarzystw ubezpieczeniowych i przedsiębiorstw przemysłowych.
Bez podpisu prezydenta żaden dekret rządowy nie może wejść w życie. Odmowa taka może jednak jedynie opóźnić plan rządu, a nie go zatrzymać.
Macron i Bardella: czy będą współpracować?
Prezydent Macron odrzuca przynajmniej część programu RN. Ekspert Hans Stark przewiduje, że RN może próbować „zapędzić Macrona w kozi róg, aż ten w końcu ustąpi”.
Jednak całkowita blokada pracy rządu RN również byłaby nie do pomyślenia. Macron i Bardella prawdopodobnie w końcu doszliby do porozumienia. Jeżeli prezydent odrzuci plany nowego rządu, będzie musiał podać powody. Całkiem możliwe, że prezydent będzie wówczas częściej przed akceptacją ustaw zwracał się do Rady Konstytucyjnej ws. sprawdzenia ich zgodności z konstytucją. Niektóre projekty rządowe RN mogą w związku z tym nie przejść.
RN bez większości bezwzględnej: co wtedy?
Prof. Stark zakłada, że przy braku po wyborach bezwzględnej większości Bardella zrealizuje swoją zapowiedź, a RN zrezygnuje z utworzenia rządu.
Gdyby żaden inny obóz nie mógł stworzyć większości, państwo byłoby przyblokowane. W takim przypadku prezydent nie może bowiem zarządzić ponownego rozwiązania parlamentu: Konstytucja przewiduje tu roczny okres karencji.
W rozwiązanym na początku czerwca przez Macrona parlamencie partie obozu prezydenckiego dysponowały jedynie względną większością. Dlatego też rząd wielokrotnie odwoływał się do art. 49 ust. 3 francuskiej Konstytucji w przypadku ważnych aktów prawnych.
Dzięki temu rząd może przepchnąć ustawę bez głosowania w Zgromadzeniu Narodowym, chyba, że w ciągu 24 godzin zostanie złożony i uchwalony wniosek o wotum nieufności.
Jednak ten artykuł uważany jest we Francji za bardzo kontrowersyjny. Jest mało prawdopodobne, aby nowy rząd chciał od początku kadencji rządzić na jego podstawie.
Blokada Zgromadzenia Narodowego: co wtedy?
Partie na razie nie deklarują, co zrobiłyby, gdyby po wyborach w Zgromadzeniu Narodowych nikt nie uzyskał większości. Marine Le Pen z RN sugerowała w takim przypadku przedterminowe wybory prezydenckie.
Macrona nie można jednak zmusić do rezygnacji. We Francji nie przewidziano więc na taką sytuację jasnego scenariusza. Wiele będzie zależało od dynamiki politycznej po wyborach. Ciężko wyobrazić sobie także powołanie bezpartyjnego rządu eksperckiego. W V Republice taka sytuacja się jeszcze nie wydarzyła.
Zablokowana Republika: Macron może rządzić?
Prezydent Macron mógłby uruchomić artykuł 16 francuskiej Konstytucji. Daje on prezydentowi nadzwyczajne uprawnienia w sytuacjach kryzysowych w celu zapewnienia ciągłości państwa.
Prezydent mógłby wówczas stanowić ustawy i ogłaszać dekrety bez zgody parlamentu. Prof. Hans Stark nie sądzi jednak, że to dla Macrona realna opcja: - Nie mam pojęcia, jak mógłby wytrzymać to przez trzy lata – aż do kolejnych wyborów prezydenckich. Oznaczałoby to zasadniczo, że znaleźlibyśmy się w trybie permanentnego kryzysu.