Wybory w USA: Biden nadzieją Niemiec
27 października 2020Kryzys w relacjach transatlantyckich? Peter Beyer, koordynator rządu Niemiec ds. relacji transatlantyckich, nie musi się długo zastanawiać, jak odpowiedzieć na to pytanie. Jego zdaniem relacje te sięgnęły dna, gdy w sierpniu 2018 roku Donald Trump określił Europejczyków mianem wrogów. „To było przekroczenie granicy”, mówi polityk CDU w rozmowie z DW.
Ale to był jego zdaniem zaledwie jeden z wielu momentów, w których Trump pokazał, co tak naprawdę myśli o Europie, o Niemczech, o kanclerz Angeli Merkel. Podczas jego czteroletniej kadencji wiele zmieniło się na linii Waszyngton-Berlin. „Dawniej byliśmy przyzwyczajeni do wspólnego omawiania różnych kwestii. W tej dziedzinie musieliśmy się wiele nauczyć”. Na przykład o zamiarze wycofania wojsk USA z Niemiec, w Berlinie dowiedziano się z artykułu w „Wall Street Journal”. „A potem była cisza” – komentuje Beyer.
Trump głośno, Merkel cicho
Także osobiste relacje między Donaldem Trumpem a Angelą Merkel nie są dobre. Handlarz nieruchomościami i doktor fizyki różnią się stylem – on mówi głośno, ona cicho – oraz podejściem do ochrony klimatu, do światowego handlu, do migracji, a ostatnio także do koronakryzysu. W Berlinie żywa jest nadzieja na zmianę w Białym Domu.
Podobne nastroje panują w całym społeczeństwie. Z sondażu instytutu Civey wynika, że zaledwie 13 procent Niemców chętnie widziałoby Trumpa jako prezydenta kolejnej kadencji. Spośród partii jedynie skrajnie prawicowa AfD w większości popiera Republikanina. Dwie trzecie jej zwolenników ma nadzieję na zwycięstwo Trumpa.
Fasada się kruszy
„Każdy rozsądny ma nadzieję na zwycięstwo Joe Bidena 3 listopada", mówi Johannes Kindler, doradca rządu w Urzędzie Kanclerskim w czasach Reagana, Busha i Clintona. Gdy dziś przejeżdża obok podupadłego budynku w Bonn, gdzie dawniej mieścił się Klub Amerykański i gdzie gościli John F. Kennedy czy Ronald Reagan, widzi zniszczone drzwi i grafiti na murze.
To miejsce w byłej stolicy Niemiec jest dla niego jak symbol obecnych relacji transatlantyckich. „Gorzej już być nie może", mówi Kindler i nie ma na myśli jedynie stanu budynku, lecz także rządy obecnego prezydenta USA. Ale: „Co zawsze zaskakuje, to fakt, że relacje międzyludzkie są lepsze od relacji między rządami.”
Czy zatem została zniszczona jedynie fasada, czy może zepsuły się już fundamenty?
„Obawiam się, że erozja albo rysy sięgnęły już także fundamentów i filarów transatlantyckiego mostu", mówi Peter Beyer. W końcu świat się zmienił. „Może zbyt długo nie chcieliśmy tego widzieć, bo to za trudno. A w ostatnich dekadach było nam wygodnie rozsiąść się pod amerykańskim parasolem i wieść sobie dobre życie. To już nie działa”.
Za prezydenta Bidena na pewno poprawiłaby się komunikacja z Waszyngtonem, jednak także on wymagałby od Niemiec więcej odpowiedzialności, na przykład w kwestii wydatków wojskowych – podkreśla Beyer.
Green Deal z Bidenem?
Franziska Brantner, rzeczniczka frakcji Zielonych do spraw polityki europejskiej, stawia na Bidena w kwestii ochrony klimatu. Podczas gdy Donald Trump wciąż daje wyraz swoim wątpliwościom co do roli człowieka w zmianie klimatu, jego rywal opowiada się za dojściem USA do klimatycznej neutralności w roku 2050.
„Mam nadzieję, że wzmocnione zostanie Paryskie porozumienie klimatyczne", mówi Brantner. Chciałaby, by europejski Green Deal stał się wzorem dla podobnego porozumienia z USA, by wspólnie inwestowano w technologie oraz by ustalono jednolite standardy dotyczące emisji dwutlenku węgla.
Historia i przyszłość
Gdy w zeszłym roku w niemieckim MSZ fetowano przyjaźń niemiecko-amerykańską pod hasłem „Wunderbar together”, spoglądano także w przeszłość. Bo USA były kiedyś ziemią obiecaną dla milionów ubogich Niemców. Po II wojnie światowej stały się wzorem wolności, dobrobytu i postępu, a w 1990 umożliwiły zjednoczenie Niemiec.
Czy przyszłość przyniesie cudowną wspólnotę? Wiele będzie zależało od tego, czy przyszły lokator Białego Domu będzie widział w Niemcach przeciwnika czy partnera.