Wojna w Ukrainie: zgliszcza niemieckiej polityki
9 kwietnia 2022Zdjęcia krwawej rzezi ludności cywilnej w Buczy, na przedmieściach Kijowa. Ukraińskie władze obwiniają za to rosyjskich żołnierzy. Ale prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wysuwa również poważne oskarżenia pod adresem byłej kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Zaprosił ją do Buczy, by zobaczyła, "do czego doprowadziła polityka ustępstw wobec Rosji w ciągu 14 lat" – powiedział Zełenski.
14 lat temu, podczas szczytu NATO w Bukareszcie, przede wszystkim Merkel i ówczesny prezydent Francji Nicolas Sarkozy, zadbali o to, by Ukraina nie otrzymała zaproszenia do NATO, aby nie prowokować Rosji. Dziś Zelenski nazywa to "błędną kalkulacją", z powodu której Ukraina przeżywa obecnie "najgorszą wojnę w Europie od czasów II wojny światowej".
Nagroda dla Kremla
Rząd Merkel wykluczył również dostawy broni na Ukrainę po rosyjskiej aneksji Krymu w 2014 roku. Co więcej wkrótce potem zatwierdził budowę bałtyckiego gazociągu Nord Stream 2, omijając Ukrainę jako kraj tranzytowy. "Jak inaczej miała to zrozumieć Moskwa jak nie jako milczącą zgodę na zbrojne przesunięcie granicy?" – pyta Henning Hoff z Niemieckiej Rady Stosunków Zagranicznych.
Premier Mateusz Morawiecki zwrócił się bezpośrednio do Merkel: – Pani Kanclerz, milczy Pani od początku wojny. Jednak to właśnie polityka Niemiec w ciągu ostatnich dziesięciu, piętnastu lat doprowadziła do dzisiejszej siły Rosji, opartej na monopolu sprzedaży surowców – stwierdził ostatnio na konferencji prasowej. A pod rządami kanclerza Olafa Scholza Niemcy blokują bardziej zdecydowane sankcje UE – dodał Morawiecki.
Merkel i Scholz nie są jedynymi osobami, które znajdują się obecnie pod ostrzałem. Andrij Melnyk, ambasador Ukrainy w Berlinie, zarzucił w niedzielę na łamach "Tagesspiegla" prezydentowi Niemiec i byłemu ministrowi spraw zagranicznych Frankowi-Walterowi Steinmeierowi, że dla niego "stosunki z Rosją są czymś fundamentalnym, wręcz świętym, bez względu na to, co się dzieje, nawet wojna napastnicza nie odgrywa większej roli". Prawdopodobnie jeszcze nigdy w historii Republiki Federalnej Niemiec zagraniczny ambasador nie był tak surowy wobec głowy niemieckiego państwa.
"Wielkie samooszukiwanie się”
Krytyka nie dotyczy tylko poszczególnych osób, ale całej niemieckiej polityki zagranicznej, bezpieczeństwa i handlu ostatnich około 30 lat. – Zdecydowanie za dużo dialogu i za mało twardej postawy wobec Kremla – tak niedawno podsumował to Melnyk.
Politolog Stephan Bierling z Uniwersytetu w Regensburgu potwierdza w rozmowie z DW tę ocenę: – Wszystkie rządy federalne od czasu objęcia urzędu przez Putina sygnalizowały, że bezproblemowe stosunki z Moskwą są dla nich ważniejsze niż los Ukrainy. To zachęciło Kreml do rozpoczęcia ataku.
Bierling już 24 marca w czasopiśmie "Cicero" potępił całą niemiecką politykę zagraniczną ostatnich lat jako "wielkie samooszukiwanie się". Pod militarnym parasolem USA Niemcy "uległy pacyfistycznym iluzjom" i skoncentrowały się na swoich interesach.
Naiwność w stosunku do Pekinu
Bierling dostrzega ten schemat również w polityce wobec Chin. I wylicza: "dążenie do uzyskania korzyści ekonomicznych, naiwne przekonanie o możliwości liberalizacji imperium z zewnątrz, kompromisowe traktowanie ideałów demokratycznych, takich jak prawa człowieka i wolność słowa, aby nie rozgniewać rządzących".
To prawda, że wiele rządów europejskich, a także Waszyngton, od lat krytykuje politykę Niemiec wobec Rosji i Chin. Ale to nic nie dało - do czasu, gdy 24 lutego wojska rosyjskie wkroczyły na Ukrainę.
Utrata wiarygodności
Kiedy rozpoczęła się wojna, kanclerz Scholz mówił o "dziejowym przełomie". Czy miał on na myśli również zasadniczą zmianę w niemieckiej polityce zagranicznej?
W tym tygodniu prezydent Steinmeier – po raz kolejny – publicznie przyznał się do "błędnych decyzji" w związku z oskarżeniami Melnyka, na przykład w kwestii Nord Stream 2, które kosztowały Niemcy utratę wiarygodności. Jednak gdy Putin obejmował urząd, nie wiadomo było, w jakim kierunku podąży. Henning Hoff nie zgadza się z tym stwierdzeniem: Najpóźniej od czasu wojny czeczeńskiej w 1999 roku można było rozpoznać "kryminalny, hipernacjonalistyczny" charakter reżimu Putina.
Alexander Dobrindt, szef grupy parlamentarnej CSU, jest jednym z niewielu niemieckich polityków, którzy nadal bronią tradycyjnej polityki znanej pod hasłem „Wandel durch Handel” (zmiany poprzez handel). Miała ona zapewnić pokój i stworzyć wspólny dobrobyt, jednak Putin to wszystko zniszczył. "Ale w tamtym czasie decyzje te nie były z tego powodu zasadniczo błędne" – twierdzi Dobrindt.
Merkel obstaje przy swoim
Jedyne, co wiadomo o Angeli Merkel, która – poza oświadczeniem wydanym zaraz po inwazji Rosji – nie powiedziała jeszcze nic ponad to, że nie żałuje swojej decyzji z 2008 roku o zablokowaniu przystąpienia Ukrainy do NATO. Merkel "podtrzymuje swoje decyzje podjęte w związku ze szczytem NATO w Bukareszcie w 2008 roku" – oświadczyła rzeczniczka Merkel.
Jej stanowisko jest jednak nadal zgodne z konsensusem w samym NATO: Większość członków Sojuszu po cichu cieszy się, że nie jest zobowiązana do udzielenia Ukrainie pomocy wojskowej, ponieważ nie chce zostać wciągnięta w wojnę z Rosją.
Następca Merkel, Olaf Scholz, również widzi to w ten sposób. Jednak jeszcze kilka tygodni temu byłoby to nie do pomyślenia: Dziś rząd z kanclerzem z ramienia SPD i wicekanclerzem z ramienia Zielonych chce masowo dozbroić Bundeswehrę i dostarcza broń do ogarniętej wojną Ukrainy. – To zerwanie z wieloletnimi tradycjami – przyznał w środę Scholz.
Bundeswehra jest pośmiewiskiem
Co ci dwaj eksperci ds. polityki zagranicznej radzą rządowi niemieckiemu? Zmodernizować Bundeswehrę, która jest "postrzegana jako pośmiewisko" zarówno przez przyjaciół, jak i wrogów – radzi Stephan Bierling.
Jego zdaniem niemiecki rząd musi opracować europejską, a następnie globalną strategię bezpieczeństwa. Brakuje mu też "polityków w Niemczech, którzy mają wiedzę o kwestiach bezpieczeństwa; poza nielicznymi wyjątkami żadna z partii nie ma tu wiele do zaoferowania".
Według Henninga Hoffa, celem musi być to, by Niemcy stały się militarnym "graczem", który może odgrywać w NATO i UE rolę współmierną do swojego znaczenia gospodarczego.
Niemiecka mediacja nadal potrzebna
Pomimo ostrej krytyki poprzedniego kursu nie jest bynajmniej tak, że niemiecka dyplomacja i mediacja nie są już potrzebne. Ambasador Ukrainy Melnyk domaga się niemieckiej broni, ale wezwał też kanclerza do większej aktywności w mediacji w konflikcie rosyjsko-ukraińskim. "Potrzebujemy osobistego przywództwa Olafa Scholza, zwłaszcza dziś" – powiedział Melynk w rozmowie z agencją prasową Reuters. "Byłby to papierek lakmusowy dla nowej niemieckiej polityki zagranicznej".
W tym kontekście Melnyk opowiada się również za formatem normandzkim, tj. spotkaniami przedstawicieli Francji, Niemiec, Rosji i Ukrainy, które w dużej mierze zapoczątkowała Merkel. Znak, że ten format nie jest przestarzały: "Wzywamy kanclerza Scholza do jak najszybszego zwołania berlińskiego szczytu normandzkiego". Dla Melnyka obecny skład nie jest jednak wystarczający, co może odzwierciedlać pewną nieufność wobec Berlina: "Jest też jasne, że potrzebujemy Amerykanów na pokładzie, aby negocjować z Putinem jednym głosem i z pozycji siły”.