Wizyta Merkel w Kijowie. Nadzieja i sceptycyzm
23 sierpnia 2014Angela Merkel jest w Kijowie rzadkim gościem. W trakcie niemal dziewięciu lat jej rządów była tam tylko raz – w 2008 roku. Była to krótka wizyta, która trwała tylko kilka godzin. Prezydentem Ukrainy był wtedy Wiktor Juszczenko. Zbliżona do niemieckiej chrześcijańskiej demokracji Fundacja Konrada Adenauera (KAS), wspólną konferencję prasową Merkel i Juszczenki określiła w swojej analizie mianem „zimnego prysznica” dla ukraińskiego prezydenta. Merkel poparła wprawdzie jego prozachodni kurs, odrzuciła natomiast ukraińskie życzenia szybkiego przystąpienia do NATO i Unii Europejskiej. Merkel nie odwiedziła następcy Juszczenki Wiktora Janukowycza. Berlin zamanifestował w ten sposób dystans wobec jego autorytarnej polityki.
Wizyta w kaju dotniętym kryzysem
Dziś (23.08.14) Merkel po raz drugi odwiedza Kijów. Także i tym razem będzie tamtylko kilka godzin. Jednak jej wizyta odbywa się w zupełnie innej sytuacji. Ukraina przeżywa największy kryzys w swojej historii najnowszej. Rosja zaanektowała Krym. A na wschodzie kraju od miesięcy toczy się wojna, która pochłonęła już najprawdopodobniej tysięce ofiar.
Kontakty między Berlinem a Kijowem są obecnie tak intensywne jak nigdy dotąd. Prezydent Poroszenko już dwukrotnie był w Berlinie – przed i po swojej elekcji w maju. Spotkał się z Angelą Merkel w czasie uroczystości w Normandii oraz na szczycie UE w Brukseli. Niemiecka kanclerz i ukraiński prezydent dzwonią do siebie co kilka dni.
Symboliczna data
Moment, który Merkel wybrała na swoją wizytę, interpretowany jest w Kijowie jako symboliczny gest. Kanclerz przybywa bowiem w przeddzień ukraińskiego święta niepodległości. Dlatego szef ukraińskiej dyplomacji Pawło Klimkin mówił o „unikatowej” wizycie. Podobnie widzi to politolig Oleksij Haran. – To symboliczna i ważna data. Jest to zamanifestowanie, z kim Niemcy się solidaryzują – ocenił w wywiadzie dla DW. Haran zwraca uwagę także na inną datę. Merkel przybywa do Kijowa dokładnie w 75. rocznicę podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow. 23 sierpnia 1939 roku hitlerowskie Niemcy i stalinowska Rosja przypięczetowały rozbiór Polski i innych państw Europy Wschodniej. – To może przypadek, ale ta wizyta ma symboliczny wymiar – przekonuje prof. Haran. Na Ukrainie jeszcze niedawno głośna była krytyka pod adresem Berlina, który rzekomo akceptował rosyjską strefę wpływów. – Teraz widzimy, że niemieckie stanowisko, pod wpływem agresywnej polityki Putina, zmienia się – uważa politolog.
Lęk przed osią Berlin-Moskwa
Szczególnie ostatnie spotkanie między Merkel a Putinem, w czasie mundialu w Brazylii w połowie lipca, wywołało w Kijowie oburzenie. Wielu Ukraińców wzięło udział w kampanii przeciwko Merkel w mediach społecznościowych. Pojawiły się liczne fotomontaże zatytułowane „Dziękujemy pani Ribbentrop” – oczywista aluzja do paktu Ribbentrop-Mołotow. Podobne oburzenie wywołała informacja w brytyjskiej prasie, według której Niemcy pracują obecnie z Rosją nad planem zakończenia walk na wschodniej Ukrainie w zamian za uznanie aneksji Krymu przez Zachód.
Dlatego niektóre media ostrzegały nawet przed „paktem Merkel-Putin”. Berlin dementuje takie przypuszczenia, ale w Kijowie nie brak sceptyków. Dlatego Ołeksandr Suszko z Kijowskiego Instytutu Współpracy Euroatlantyckiej oczekuje od Merkel „jasnego sygnału, że Berlin i Kijów mają, oparte na solidarności, koncepcje rozwiązania konfliktu w Donbasie”. Poza tym konieczne jest uzgodnienie stanowisk przed zaplanowanym na wtorek (26.08.14) szczytem między Rosją, Ukrainą i Unią Europejską w Mińsku. – Opanowanie tego konfliktu nie jest możliwe bez zabezpieczenia granicy rosyjsko-ukraińskiej – dodaje Suszko. W przeciwnym razie separatyści będą nadal otrzymywać posiłki z zagranicy.
Nadzieja na pomoc finansową
Nie mniej ważna jest zdaniem Suszki konkretna pomoc z Niemiec. Kijów bardzo potrzebuje pomocy finansowej. – Mogłaby to być na przykład fundacja, która przejmie gwarancje dla zagranicznych inwestycji na Ukrainie – sugeruje ekspert. Rząd w Kijowie ma nadzieję na niemiecką pomoc przy zabezpieczeniu dostaw energii. Z powodu sporu o ceny Rosja wstrzymała dostawy gazu na Ukrainę. Niewykluczone jest też, że Poroszenko będzie chciał przekonać Merkel do przejęcia udziałów w ukraińskich rurociągach tranzytowych. Parlament w Kijowie zezwolił bowiem ostatnio na częściową prywatyzację gazociągów. Rząd Ukrainy liczy na to, że w ten sposób można by złagodzić ukraińsko-rosyjski konflikt gazowy.
Roman Gonczarenko / Bartosz Dudek