1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

„Welt am Sonntag”: Drugie dno afery z kasami dla Polaków

16 grudnia 2019

Nieporozumienie związane z kasami dla Polaków w jednym ze sklepów w Cottbus wynikało m.in. z nieznajomości historii niemieckiej okupacji Polski - ocenia „Welt am Sontag”.

https://p.dw.com/p/3UthZ
Edeka w Cottbus wprowadziła osobne kasy dla Polaków. I wywołała skandal
Edeka w Cottbus wprowadziła osobne kasy dla Polaków. I wywołała skandal Zdjęcie: picture-alliance/dpa/B. Nolte

Niedzielne (15.12.2019) wydanie gazety „Die Welt” („WamS”) pisze o ostrych reakcjach, jakie w Polsce wywołało niedawno wprowadzenie przez supermarket sieci Edeka w Cottbus osobnych kas dla Polaków. Nad kasami umieszczono szyldy informujące, że jedne obsługują priorytetowo polskich klientów, a drugie - niemieckich.

„To, co w zamyśle kierownictwa filii w Cottbus miało być udogodnieniem dla polskiej klienteli, bo kasa miała mieć polskojęzyczna obsługę, wywołało w Polsce falę oburzenia. Mówiono o dyskryminacji, a niektórym przypominało to wszystko ciemne czasy nazizmu. W mediach społecznościowych udostępniano zdjęcia kasy dla Polaków, zestawione z czarno-białymi fotografiami z okupowanej przez Niemcy Polski w czasie II wojny światowej, gdy na wielu ławkach w parkach, tramwajach, latarniach i ścianach budynków widniał napis «Tylko dla Niemców»” – relacjonuje korespondent gazety Philipp Fritz.

„To zdanie zna do dziś każdy Polak, i to po niemiecku. Symbolizuje ono upokorzenie i odczłowieczenie. Najwyraźniej pracownicy Edeki nie zdawali sobie z tego sprawy” - dodaje autor, odnotowując, że po interwencji polskiej ambasady koncern przeprosił i usunął znad kas napisy.

Więcej niż nieporozumienie

„Było to nieporozumienie, którego jednak nie da się wyciszyć” – ocenia. Zdaniem Fritza „afera supermarketowa” jest przykładem pokazującym, że wielu Polaków ma wrażenie, iż nie są traktowani poważnie przez niemieckich sąsiadów. „Polacy mają poczucie, że cierpienia, zadane im przez Niemców po napaści w 1939 roku, do dziś nie są w wystarczającym stopniu uznane i dostrzegane” - pisze „WamS”.

Zastrzega, że krytyka nie dotyczy przedstawicieli rządu federalnego, którzy przy oficjalnych okazjach znajdują właściwe słowa, ale - zdaniem Polaków - podobnej empatii brak wielu Niemcom na co dzień.

„Kierownik supermarketu w Cottbus nie jest przecież niemieckim ministrem spraw zagranicznych” - mówi w rozmowie z gazetą dyrektor Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich, Oliver Loew. Dodaje, że o Polsce mało wspomina się w szkołach, w debatach publicznych i mediach. „Konsekwencją jest coś takiego, co stało się w Cottbus” - ocenia Loew. Dodaje, że niewiedza Niemców na temat wschodniego sąsiada dotyczy w szczególności historii niemieckiej okupacji Polski. „Dla wielu Niemców Polska jest w pamięci o II wojnie światowej tylko jednym z obszarów działań wojennych” - ocenia. Tymczasem - dodaje - liczba cywilnych ofiar i wojna na wyniszczenie w Polsce były bezprecedensowe.

„Obywatele drugiej kategorii”

„WamS” zauważa również, że Niemcy często mylą ze sobą powstanie Warszawskie i powstanie w getcie w Warszawie. „Polscy obserwatorzy są zdumieni, gdy niemieckie relacje brzmią tak, jak gdyby było tylko jedno powstanie albo gdy mieszane są fakty, jak na przykład daty czy miejsca zdarzeń. To co w Niemczech wydaje się drobnostką, w Polsce jest uważnie rejestrowane. Bowiem kolektywna trauma II wojny światowej ciągle nie została pokonana” - ocenia autor.

Jego zdaniem wielu Polaków rani fakt, że ich duże zainteresowanie Niemcami nie spotyka się z wzajemnością. „W tym kontekście należy widzieć ostre reakcje na szyldy nad kasami w markecie w Cottbus. Kierownictwo mogło mieć na względzie dobro klientów i wydajność. Jednak dla Polaków to fauxpas, świadczący, że zapomniano o historii” – ocenia.

O „większym problemie” mówi też w rozmowie z „WamS” ambasador RP w Berlinie Andrzej Przyłębski. Przyznaje on, że ciągle panują uprzedzenia i stereotypy na temat Polaków. „Wciąż jesteśmy świadkami sytuacji albo otrzymujemy sygnały od Polaków, którzy mieszkają w Niemczech, że są traktowani jak obywatele drugiej kategorii” - mówi ambasador, cytowany przez gazetę.

Z kolei szef Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich zarzuca polskim władzom, że wykorzystują podobne sytuacje, jak ta z Cottbus, w swojej politycznej strategii. Jak ocenia, od kiedy rządzi PiS w Polsce silnie akcentuje się narrację historyczną, skoncentrowaną na ofiarach i bohaterach, co pasuje do tezy, że „Polska musi wstać z kolan”. Loew przyznaje jednak, że to ofensywne podejście do polskiej historii odnosi skutek. „Cierpienia Polski i Polaków generalnie są bardziej dostrzegane w Niemczech niż jeszcze kilka lat temu” – ocenia.