Walka o czyste powietrze: motoryzacja głównym winowajcą śmiertelnych chorób
9 czerwca 2013"Zielony Tydzień" w Brukseli to największa, europejska konferencja poświęcona problemom ochrony środowiska naturalnego. W tym roku jej hasłem było "Czyste powietrze dla wszystkich". O tym, jak osiągnąć ten cel, dyskutowało ponad trzy tysiące naukowców, polityków i przedstawicieli organizacji pozarządowych.
Czyste powietrze i powszechna mobilność
Dwa cele, które się wykluczają? Odpowiedź na to pytanie, miał dać unijny "Zielony Tydzień 2013" w Brukseli. Głównego tematu obrad - czystego powietrza - nie wybrano przypadkowo. W tym roku UE przeprowadza przegląd dotychczasowej polityki dotyczącej jakości powietrza pod kątem nowej strategii, mającej obowiązywać do roku 2020, która zostanie przedstawiona jesienią.
Jest ona pilnie potrzebna choćby dlatego, że co roku w państwach członkowskich UE na choroby wywołane zanieczyszczeniem powietrza umiera ponad 4.000 osób. Za głównego winowajcę uważa się powszechnie motoryzację, ale to tylko część prawdy i część problemów wymagających rozwiązania. Zdecydowanie najgorsza sytuacja panuje w wielkich miastach.
Unijny komisarz ds. środowiska Janez Potocnik zwraca uwagę, że w tej chwili tylko dwa procent ludności miejskiej na świecie ma zapewnione powietrze do oddychania, mieszczące się w normach czystości ustanowionych przez światową Organizację Zdrowia (WHO). Co gorsza, wśród różnych czynników związanych ze środowiskiem, zanieczyszczone powietrze urasta powoli do rangi głównej przyczyny przedwczesnej śmierci i może niedługo zająć miejsce brudnej wody pitnej i niedostatecznej higieny.
Czyste powietrze w miastach wymaga przede wszystkim uporządkowania problemów związanych z ruchem pojazdów. Sama Bruksela jest tego najlepszym przykładem. W godzinach szczytu nie da się jej przejechać, a korki wokół miasta cieszą się wyjątkowo złą sławą w całej Europie.
Normy, które wymuszają postęp
Jeden z uczestników tegorocznego "Zielonego Tygodnia", Vincenzo Beletti rodem z Neapolu, jest też aktywnym członkiem inicjatywy Europejski Dzień bez Samochodu, ale, jak sam przyznaje, na dobrej woli aktywistów i entuzjastów, oraz organizowanych raz do roku imprezach, nie da się rozwiązać problemu smogu i spalin w miastach.
Tego samego zdania jest wysoki urzędnik Ministerstwa Ochrony Środowiska w Hesji, Edgar Freund, który w trakcie obrad "Zielonego Tygodnia" zwrócił uwagę pozostałych uczestników dyskusji na dobre doświadczenia Frankfurtu nad Menem ze strefami ochrony środowiska, do których można wjeżdżać tylko samochodami spełniającami europejski standard emisji spalin.
- Takie strefy wymuszają pośrednio postęp w konstrukcji pojazdów, a zwłaszcza silników - mówi. - Ale naprawdę skutecznym środkiem, zmuszających przemysł samochodowy do działania, są normy unijne, czego dowodzą doświadczenia minionych 30 lat z katalizatorami i filtrami mikrocząstek - dodaje.
Rozwiązania alternatywne, twierdzi, takie jak przejście na napęd elektryczny, bądź ogniwo paliwowe, wymagają jeszcze wiele czasu. Nieprawdą jest ponadto, że samochód na baterię, jest pojazdem czystym ekologicznie, bo wyprodukowanie baterii kosztuje dużo energii, a wiele jej elementów śmiało zasługuje na miano materiałów kłopotliwych.
To samo można powiedzieć o coraz modniejszych rowerach elektrycznych. Wspomagający mięśnie rowerzysty silnik elektryczny wyprodukowano wcześniej w spoób niekoniecznie wzorowy pod kątem ekologicznym, a utylizacja jego baterii też dostarcza materiału do rozmyślań, co zrobić z "wiecznymi" tworzywami sztucznymi.
W tej sytuacji trudno się dziwić, że w Brukseli nie zabrakło ekologicznych radykałów, takich jak Thomas Eitzenberger z Austrii, który powołał do życia europejską inicjatywę obywatelską wzywającą do śmiałej przebudowy całej, dotychczasowej infrastruktury komunikacyjnej.
Jego zdaniem cele, oddalone od domu o parę kilometrów, należy pokonywać pieszo lub rowerem. A idealnym środkiem lokomocji indywidualnej na dystansie do 20 km jest rower elektryczny. Resztę załatwia komunikacja publiczna. W tej koncepcji praktycznie nie ma miejsca dla samochodu. I bardzo dobrze, twierdzą jej entuzjaści. Samochód to przeżytek, trzeba odważyć się na coś nowego. Każdy postęp jest bolesny, ale od czegoś trzeba zacząć. Najlepiej od siebie i sprzedaży samochodu.
Christoph Hasselbach / Andrzej Pawlak
red. odp.: Iwona D. Metzner