Trump nadciąga. Niemieccy politycy już się szykują
21 lipca 2024W dzielnicy rządowej Berlina panuje niepokój. Większość niemieckich polityków liczy na reelekcję Joe Bidena na prezydenta USA, z którym im politycznie znacznie bliżej. Ale w jego występach coraz częstsze są przejęzyczenia i wpadki, a od czasu nieudanego zamachu na Donalda Trumpa wzrost popularności republikanina wydaje się nie do zatrzymania. Na konwencji w Milwaukee Partia Republikańska oficjalnie ogłosiła Trumpa kandydatem na prezydenta, co spotkało się z aplauzem jego zwolenników.
Kanclerz Olaf Scholz nie kryje swoich preferencji i podczas czerwcowego szczytu G7 we Włoszech dał jasno do zrozumienia, że wolałby, aby to Joe Biden sprawował urząd przez drugą kadencję.
To błąd – uważa Jens Spahn z największej niemieckiej partii opozycyjnej, czyli chadeckiej CDU, która była główną partią rządzącą w Berlinie za prezydentury Trumpa w latach 2016-2020.
Spahn pojechał na konwencję Republikanów w Milwaukee, ponieważ uważa, że niemieccy politycy powinni postępować z Trumpem inaczej: „Myślę, że Donald Trump najprawdopodobniej będzie kolejnym prezydentem USA i nie powinniśmy robić tego samego błędu, co podczas jego ostatniej prezydentury. Nikt nie miał wtedy sieci kontaktów z zespołem Trumpa. Nikt nie wiedział, co on planuje”.
„Tym razem powinniśmy wiedzieć to wcześniej i nawiązać kontakty z nim i jego zespołem. Dlatego ważne jest, by tu być” – przekonuje Spahn.
Vance'a „nie obchodzi mnie co z Ukrainą”
W Niemczech niepokój budzi nie tylko perspektywa reelekcji Trumpa, ale także jego kandydat na wiceprezydenta J.D. Vance. Istnieją obawy np. dotyczące wsparcia dla Ukrainy. Na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa w lutym Vance „bardzo wyraźnie dał do zrozumienia, jak szybko Trump i on przekażą Ukrainę Putinowi” – napisała współprzewodnicząca Partii Zielonych Ricarda Lang w serwisie X. Vance powiedział też otwarcie w podcaście w 2022 r.: „Dla mnie w zasadzie nie ma znaczenia, co stanie się z Ukrainą”.
Szef Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa Christoph Heusgen również powiedział agencji Reuters, że Vance w Monachium jasno przedstawił swoje stanowisko: „USA wyznaczą w przyszłości inne priorytety, Europa będzie musiała zadbać o własną obronę, a także przejąć od USA na siebie główny ciężar wsparcia Ukrainy.”.
Zależność Niemiec od USA rosła
To , że Niemcy i Europa muszą zrobić więcej dla własnej obronności, to nic nowego. Trump powtarzał to wielokrotnie podczas swojej prezydentury w latach 2016-2020.
„Problem polega na tym, że Niemcy i Europa są dziś znacznie bardziej ‚bezbronne' niż w 2016 r., ponieważ Rosja zagraża nie tylko Ukrainie, ale całej Europie, a Europa w polityce bezpieczeństwa jest w dalszym ciągu bardzo zależna od USA” – wskazuje dr Dominik Tolksdorf z Niemieckiej Rady ds. Stosunków Zagranicznych. Ale dziś Europejczycy mogą przynajmniej lepiej ocenić Trumpa niż w 2016 r. – zauważa ekspert.
Polityk CDU Jens Spahn mówi, że Trump to dla Europejczyków sygnał alarmowy, aby „dorośli”: „Stany Zjednoczone są naszym najważniejszym sojusznikiem. To oni gwarantują bezpieczeństwo w Europie. Prawda jest taka, że bez USA Europa nie jest bezpieczna – dzisiaj i w najbliższej przyszłości. Dlatego potrzebujemy USA jako naszego partnera niezależnie od tego, kto będzie tam prezydentem”.
Jednak za kulisami berlińscy politycy od dawna, podobnie jak sojusznicy z NATO, przygotowują się do ewentualnej drugiej kadencji Trumpa – ocenia dla DW Michael Link z współrządzącej dziś lideralnej partii FDP, koordynator transatlantycki przy rządzie Niemiec. Również uczestniczył jako gość w konwencji Partii Republikańskiej w Milwaukee.
„Największym wyzwaniem w przygotowaniach jest nieprzewidywalność Trumpa” – przyznaje Link. „Nikt nie jest w stanie jednoznacznie powiedzieć, jakie punkty programu Trump wdroży podczas drugiej kadencji. Dlatego przede wszystkim musimy wzmocnić naszą zdolność do działania i Unię Europejską”.
Amerykańska broń w Niemczech
Niemcy realizują już zwrot w wydatkach na obronność i znacząco zwiększyły swój budżet wojskowy, przede wszystkim ze względu na zagrożenie rosyjskie. Zaledwie kilka dni temu na szczycie NATO w Waszyngtonie kanclerz Scholz zrobił kolejny krok: ogłosili wraz z prezydentem Bidenem rozmieszczenie amerykańskiej broni dalekiego zasięgu w Niemczech.
„Wiele systemów uzbrojenia, które są obecnie przedmiotem sporu, zostało uruchomionych właśnie za czasów Trumpa” – tak skomentował umowę dla DW Tim Thies, badacz z Instytutu Badań nad Pokojem i Polityką Bezpieczeństwa w Hamburgu. „Ponadto, zgodnie ze słowami ministra obrony Borisa Pistoriusa, Niemcy mają same pokryć koszty ich stacjonowania. Wydaje się, że rząd Niemiec w ramach ostrożności wychodzi naprzeciw możliwym żądaniom potencjalnego przyszłego prezydenta Trumpa”.
Jak jeszcze rząd Niemiec może przygotować się na możliwą prezydenturę Trumpa? Michael Link z FDP wylicza: „Poprawić warunki u nas. Sprawić, by UE była silniejsza i bardziej konkurencyjna oraz wzmocnić europejski filar NATO. Niemcy w sojuszu transatlantyckim muszą objąć rolę przywódcy na rzecz pewnej siebie i zjednoczonej UE”.
Wielu niemieckich polityków z przerażeniem wspomina pierwszą prezydenturę Trumpa. Już samo jego zwycięstwo w wyborach w 2016 r. zaskoczyło większość Niemców, którzy spodziewali się prezydentury demokratki Hillary Clinton.
Jak głęboka była wówczas – i nadal jest – przepaść między Trumpem a niemiecką klasą polityczną, pokazała także niedyplomatyczna wypowiedź ówczesnego ministra spraw zagranicznych, a obecnego prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera. Podczas kampanii wyborczej w USA w 2016 roku nazwał Trumpa „kaznodzieją nienawiści”. Na szczęście dla obecnego prezydenta oszczędzono mu na razie państwowej wizyty Trumpa w Niemczech.
Co by się zmieniło dla Niemiec
Co koordynator transatlantycki Michael Link docenia w swojej współpracy z urzędującym prezydentem USA Joe Bidenem? „Bardzo poważnie traktuje on Niemcy jako partnera, ale także UE jako instytucję. Inwestuje w partnerstwa wielostronne, takie jak G7, a także w organizacje międzynarodowe jak ONZ” – wylicza polityk FDP.
Od razu też ostrzega: „W drugiej kadencji Trumpa można by się spodziewać czegoś odwrotnego: Trump stawia na relacje dwustronne i nowe „deale” transakcyjne zamiast na istniejące sojusze i koalicje. Nie szanuje UE jako równorzędnego partnera i próbowałby rozgrywać państwa europejskie przeciwko sobie”.
Również dr Dominik Tolksdorf przestrzega przez pogorszeniem się relacji UE-USA po możliwym powrocie Trumpa. „Stosunki znacznie by się ochłodziły, ale nadal należy szukać sposobów na utrzymanie w miarę konstruktywnych relacji” – ocenia politolog.
Członkowie rządu Niemiec nadal mają nadzieję, że mimo wszystko to demokrata – w obecnej sytuacji Joe Biden – wygra wybory. Jednak obawy wobec słabości Bidena rosną, a Berlin szykuje się na najgorszy scenariusz.
Ale Michael Link pociesza: „Jeśli Donald Trump zostanie ponownie wybrany, pomimo całej swojej retoryki America First, przekona się, że USA nadal będą zależne od swoich sojuszników np. w polityce wobec Chin, gdzie USA i UE mają wpływ, gdy współpracują, zamiast się nawzajem rozgrywać.