Telefony komórkowe w szkołach: Zakaz służy najsłabszym
15 maja 2016Jeśli rodzice już wcześniej nie wyposażyli swojego dziecka w telefon komórkowy, zetkną się z problemem komórek i smartfonów najpóźniej, kiedy ich pociecha skończy 10 lat. W tym wieku uczniowie w Niemczech kończą szkołę podstawową i przechodzą do innych szkół. Wtedy też zaczynają samodzielnie dojeżdżać do szkoły, na popołudniowe dodatkowe zajęcia czy do przyjaciół. Na ten nagły przejaw samodzielności większość rodziców reaguje kupnem telefonu komórkowego, nie zawsze zdając sobie sprawę z konsekwencji.
Według danych niemieckiego Stowarzyszenia Informatyki, Telekomunikacji i Nowych Mediów Bitkom już ponad dwie trzecie (76 proc.) dzieci i młodzieży w wieku 6-18 lat dysponuje telefonem komórkowym. Jedna piąta sześcio- i siedmiolatków używa nawet smartfonów. Ich użytkowników przybywa z wiekiem. W grupie czternasto- i piętnastolatków smartfon posiada już 85 proc. ogółu, a dwa lata później 88 proc.
Muzyka, zdjęcia, czat...
Inne badania Bitkomu przeprowadzone wśród młodzieży w wieku 14-19 lat pokazały, że niemal każdy (92 proc.) zabiera komórkę do szkoły. Rzadko jednak służy im do telefonowania. Tylko co piąty uczeń (20 proc.) używa w szkole telefonu komórkowego w tym celu. Najczęściej służy im on do słuchania muzyki (87 proc.), fotografowania tablicy (74 proc.), czatu z rówieśnikami (70 proc.), surfowania w Internecie (56 proc.), czytania wiadomości w sieciach społecznościowych (45 proc.). Co trzeci uczeń (34 proc.) ogląda w szkole widea, a jedna czwarta młodych użytkowników (24 proc.) używa komórek do gry. Co dziesiąty uczeń (10 proc.) przyznaje, że używał już komórki w charakterze ściągi.
Bawaria wyjątkiem
Niemieckie szkoły różnie regulują kwestię używania telefonów komórkowych. We wspomnianej analizie Bitkomu dwie trzecie uczniów (66 proc.) przyznało, że telefony komórkowe są w ich szkołach zakazane podczas lekcji. Co piąty uczeń (18 proc.) mówił nawet o generalnym zakazie komórek na terenie szkoły.
Tylko jeden kraj związkowy – Bawaria – zamieściła odpowiednie regulacje w ustawie o szkolnictwie (w Niemczech szkolnictwo pozostaje w gestii landów). Bawarska ustawa nakazuje wyłączyć telefony komórkowe i inne nośniki cyfrowe nie tylko w budynku szkolnym, ale na całym terenie szkoły. Przepisy głoszą jednak, że „prowadzący lekcję nauczyciel lub osoba pełniąca dyżur poza lekcją może pozwolić na wyjątki”.
Inne kraje związkowe nie dysponują podobnymi ustawami. – I takich planów nie mają – mówi Josef Kraus, przewodniczący Niemieckiego Związku Nauczycieli. – Zakaz regulują tam odpowiednie rozporządzenia administracyjne lub po prostu regulamin szkolny – tłumaczy Kraus. Dodaje, że Związek Nauczycieli życzyłby sobie centralnej regulacji na wzór Bawarii. – Korzystanie z telefonów komórkowych powinno być w szkołach zakazane – twierdzi Kraus. Argumentuje, że przeszkadzają one w prowadzeniu lekcji, zakłócają koncentrację uczniów i nie służą komunikacji międzypersonalnej. – Uczniowie muszą się nauczyć ze sobą rozmawiać osobiście, a nie na czacie – twierdzi Kraus.
Bez telefonu lepsze wyniki
Obawy Krausa potwierdzają badania naukowe. Z analizy Szkoły Ekonomicznej w Londynie, w której porównano wyniki 16-letnich uczniów przed i po wprowadzeniu zakazu używania w szkole telefonów komórkowych wynika, że po zakazie wyniki testów były przeciętnie o 6,4 proc. lepsze. Naukowcy tłumaczyli to rozproszeniem uwagi, jakie towarzyszy uczniom, kiedy korzystają w czasie lekcji z telefonu. Poza tym najbardziej na zakazie skorzystali słabi uczniowie z rodzin o niskich dochodach. Zakaz podziałał na ich wyniki tak, jakby mieli w tygodniu dodatkową godzinę lekcyjną – komentowali autorzy badań. Wyniki ich testów poprawiły się aż o 14 proc. Zakaz nie miał za to żadnego wpływu na wyniki najlepszych uczniów.
O ciemnych stronach towarzyszącej dziecom na każdym kroku komórki informują także badania przeprowadzone przez Instytut Badań Mediów i Komunikacji na Uniwersytecie w Mannheim. Naukowcy zbadali ok. 500 dzieci i nastolatków w wieku 8-14 lat. Prawie połowa ankietowanych (48 proc.) przyznała się do rozproszenia uwagi pod wpływem telefonu. Trudno im było m.in. skoncentować się nad zadaniem domowym. Co czwarty (24 proc.) czuł się zestresowany przez ciagłą komunikację, chociażby przez WhatsApp. 15 proc. skarżyło się, że przez telefon komórkowy cierpią jego kontakty z rówieśnikami, a co dziesiąty ankietowany (11 proc.) padł już ofiarą cyberprzemocy.
Ciemnych stron jest jeszcze więcej: bezmyślne udostępnianie danych, pornografia czy po prostu uzależnienie od telefonu komórkowego. Oznaki tego ostatniego przejawiało ok. 8 proc. ankietowanych dzieci.
Pomocne portale
O tym, że telefony dawno już należą do szkolnej codzienności przekonany jest także Josef Kraus z Niemieckiego Związku Nauczycieli. Stąd w gimnazjum, którego był dyrektorem, organizował regularnie spotkania z fachowcami. – Uczniowie byli pod wrażeniem, kiedy ekspert prezentował im, jak łatwo złamać kod lub czego dowiedział się o nich z aplikacji – mówi Kraus. Zaleca, by uczniowie dowiadywali się o ryzykach już w wieku 10 lat.
Ale nie tylko oni. – Również rodzice i nauczyciele wymagają przeszkolenia w nowych technologiach – podkreśla szef Bitkomu Achim Berg. Pomocą służą platformy opracowane przez krajowe urzędy ds. mediów. Jedną z nich jest „Handysektor” („Sektor komórka”), która powstała z inicjatywy m.in. Urzędu ds. Mediów Nadrenii Północnej-Westfalii. Platforma w przystępny sposób informuje o popularnych aplikacjach, tłumaczy jak zabezpieczyć telefon, unikać finansowych pułapek i co zrobić w przypadku mobbingu. – Szczególnie popularne są tematy związane z ochroną danych oraz kwestie związane z prezentacją własnej osoby – mówi Fabian Sauer z redakcji „Handysektor”. – Telefony należą do szkolnej rzeczywistości i musimy nauczyć się z tym żyć – dodaje. Dlatego „Handysektor” stawia na uczenie dzieci i młodzieży racjonalnego korzystania z tych urządzeń. Portal oferuje także pomoc szkołom w opracowaniu „komórkowego regulaminu szkoły” oraz materiały dla nauczycieli, jeśli chcą omawiać na lekcji korzystanie z telefonów komórkowych.
Katarzyna Domagała