1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

270710 Afghanistan Wikileaks D

27 lipca 2010

Po publikacji przez WikiLeaks tajnych dokumentów wojskowych USA, w Niemczech znów rozgorzała debata na temat udziału w operacjach w Afganistanie. Rząd RFN domaga się międzynarodowych uregulowań, opozycja wyjaśnień.

https://p.dw.com/p/OVoa
Ćwiczenia jednostki specjalnej Bundeswehry (zdj. archiwalne)
Ćwiczenia jednostki specjalnej Bundeswehry (zdj. archiwalne)Zdjęcie: AP

Publikacja ponad 90 tysięcy dokumentów w internecie wywołała w Berlinie zróżnicowane reakcje. Wyciągnięcia konsekwencji z niemieckich operacji domaga się opozycja. Ekspert Zielonych ds. obronności Winfried Nachtwei nakreślił w rozmowie z DW-TV wstrząsający obraz międzynarodowej misji i wojny równoległej prowadzonej przez USA poza ISAF-em: "Pierwszą konsekwencją powinno być szczere podejście do tego, co dzieje się w Afganistanie. Chodzi o to, byśmy uzyskali precyzyjny obraz sytuacji bezpieczeństwa. To pierwsza przesłanka, od której zależy wypracowanie zwięzłej koncepcji".

Niemiecki resort obrony nie uważa, by opublikowane dotąd fragmenty z protokołów wojennych miały większą wartość. Niemniej sprawdza obecnie, czy te ponad 90 tysięcy dokumentów na temat międzynarodowych misji nie zagraża bezpieczeństwu żołnierzy Bundeswehry. Polityk CDU Ruprecht Polenz ostrzega, że talibowie mogliby z drobiazgowych opisów zakończonych operacji wywnioskować jak sojusznicy postąpią w przyszłości i się do tego dostosować.

Guttenberg: na ocenę dokumentów potrzeba czasu

Z kolei dla niemieckiego ministra obrony Karla Theodora zu Guttenberga (CSU) pozytywnym aspektem publikacji dokumentów przez WikiLeaks jest to, że skłoni to do lepszego nastawienia się na twardą rzeczywistość wojny w Afganistanie.

Minister obrony Guttenberg (z l.), w samolocie transportowym Bundeswehry, w drodze do Kabulu 12.11.2009 roku
Minister obrony Guttenberg (z l.), w samolocie transportowym Bundeswehry, w drodze do Kabulu 12.11.2009 rokuZdjęcie: AP

W jego przekonaniu "postawiliśmy sobie zbyt dalekosiężne cele, a jednocześnie w niektórych przypadkach nie doceniliśmy stanu faktycznego". Odnosi się to szczególnie do polityki w Berlinie: "Od kilku lat sam się do niej zaliczam i sam popełniłem też niejeden błąd. Ważne, że zmieniliśmy spojrzenie; że zbliżyliśmy się do rzeczywistości. Czy te dokumenty kreślą teraz zupełnie inny obraz, trudno je ocenić w ciągu kilku godzin" - powiedział niemiecki minister.

Co wie MON, czego nie wie opozycja

Tymczasem deputowani z ramienia SPD i Partii Lewicy żądają wyjaśnień co do tego, czy Bundeswehra pośrednio, czy bezpośrednio, wspierała bądź pomagała Amerykanom w zabijaniu przywódców talibów w Afganistanie. Celowe zabijanie Guttenberg określił w rozmowie z kanałem telewizyjnym Phoenix jako "przerysowane". Nie wypowiedział się jednak przeciwko tej praktyce. Podkreślił, że dla akcji jednostek specjalnych nie ma międzynarodowej podstawy prawnej. Dodał, że też jest to jeden z powodów, dla którego Bundeswehra może uczestniczyć w takich operacjach tylko w sposób ograniczony i warunkowy: "Robimy to w ramach zatrzymywania podejrzanych w Afganistanie. To jest znane. Wszystko inne nie zostało na arenie międzynarodowej uzgodnione. Tu potrzebne są podstawy prawne" - podkreślił szef niemieckiego MON.

Guttenberg opowiedział się za tym, by w przyszłości nie tylko w Afganistanie podejmować działania, które byłyby lepiej skoordynowane z wywiadem i jednostkami specjalnymi.

W innym wywiadzie minister obrony zrelatywizował znaczenie publikacji WikiLeaks. Wiele informacji zawartych w tych dokumentach, "niespecjalnie zaskakuje" - oznajmił Guttenberg w II programie telewizji publicznej ZDF. Nawiązując do doniesień na temat elitarnej jednostki Task Force 373 oświadczył, że istnienie tej jednostki jest od dawna znane "każdej poinformowanej osobie" a także dziennikarzom specjalistycznym. Podkreślił, że rząd niemiecki całą swoją wiedzę na ten temat przekazuje dalej również partiom opozycyjnym w Bundestagu. Minister zareagował tym samym na krytykę ze strony opozycji. Hans-Christian Stroebele (Partia Zielonych) domagał się bowiem prawdy o tym, co dokładnie Bundeswehra robi w Afganistanie.

Spiegel opublikował dokumenty na temat tajnych operacji jednostki elitarnej USA, Task Force 373
Spiegel opublikował dokumenty na temat tajnych operacji jednostki elitarnej USA, Task Force 373Zdjęcie: Spiegel

Przy czym chodziło mu przede wszystkim o tajną jednostkę elitarną Task Force "TF 47" Bundeswehry.

"Po lekturze amerykańskich dokumentów zaniepokoiło nas w jak niewielkim stopniu rząd informuje parlament o działalności amerykańskich sił specjalnych na terenie niemieckim" (na północy Afganistanu przyp. red.) - oświadczył szef klubu poselskiego Zielonych Juergen Trittin w rozmowie ze "Spiegel Online". Powiedział, że nie jest dla niego jasne, czy żołnierze Bundeswehry rzeczywiście nie uczestniczyli w amerykańskich operacjach zatrzymywania i likwidacji talibów. Również rzecznik klubu poselskiego SPD ds. polityki obronnej Rainer Arnold oświadczył, że nie czuje się w zadowalający sposób poinformowany na temat Task Force 373.

Tymczasem niemiecki MON milczeniem zbywa pytania na temat konkretnej współpracy Bundeswehry ze stacjonującą na jej terenie jednostką USA, która - jak wynika z tajnej listy, urządza polowania na przywódców talibów i celowo ich zabija.

Bernd Graessler / Iwona Metzner

red. odp.: Bartosz Dudek