Tagesspiegel: Strach przed żółtymi kamizelkami a klimat
11 stycznia 2022Berliński dziennik komentuje we wtorek (11.01.2022) plany wielu państw unijnych, w tym Polski, dotyczące przeciwdziałania wysokim cenom energii dla gospodarstw domowych. „Prąd, ogrzewanie, transport to dobra podstawowe. Dlatego ich cena musi pozostać przystępna, w przeciwnym razie może dojść do społecznego wzburzenia. Nie musi to prowadzić od razu do krwawej rewolty, jak w Kazachstanie albo wcześniej w Iranie, Libii i Tunezji. Także w Europie rządy obawiają się jednak skutków eksplozji cen” – zauważa autor komentarza Christoph von Marschall.
Wskazuje on, że mieszkańcy państw strefy euro muszą średnio zapłacić za energię o 26 procent więcej niż rok wcześniej, co ma być konsekwencją programu „Fit for 55”, przyjętego przez UE w celu walki ze zmianami klimatu. „Energia ma być drastycznie droższa, aby stworzyć zachęty do mniejszych emisji CO2” – pisze niemiecki dziennikarz.
Polska tarcza antyinflacyjna
„Ale teraz coraz więcej państw członkowskich odwraca się od przyjętej strategii. Kto śledzi polskie media, nie może nie zauważyć, jak polski rząd reklamuje swoją ‘tarczę antyinflacyjną'. Mówi, że wzrost cen jest problemem globalnym, ale wskazuje na zieloną politykę energetyczną UE jako na główną przyczynę” – zauważa von Marschall.
Jak relacjonuje, „dla ochrony polskich rodzin” rząd obniża podatek VAT na energię z 23 do 8 procent, a opłata handlowa ma zostać całkowicie zniesiona. Rodziny o niskich dochodach dostaną zaś dopłaty na energię.
„Podobną drogą idzie 20 spośród 27 państw UE, od kiedy jesienią ceny prądu i gazu na giełdach energii podwoiły się w porównaniu do poprzedniego roku. Obawiają się ‘protestów żółtych kamizelek‘, jak w 2018 roku we Francji, gdy prezydent Emmanuel Macron podwyższył podatki na paliwa kopalne, aby sfinansować swoją transformację energetyczną” – pisze von Marschall w komentarzu, opublikowanym na stronie internetowej dziennika.
Relacjonuje, że Hiszpania obniżyła podatek od energii elektrycznej z 5,1 procent do 0,5 procent, a Włochy podatek VAT od gazu o 5 punktów procentowych. „Macron zarządził, że do kwietnia – miesiąca wyborów prezydenckich – cena gazu dla konsumentów nie może wzrosnąć, a wzrost ceny prądu może wynieść maksymalnie 4 procent. Dostawcy energii otrzymają odszkodowania z kasy państwa” – wskazuje dziennikarz „Tagesspiegla”.
Niemiecki rząd spóźniony
W porównaniu do innych krajów działania niemieckiego rządu są „uderzająco późne”, chociaż nie da się nie słyszeć gniewu wielu obywateli. Cena benzyny wzrosła w Niemczech z 1,24 euro za litr w listopadzie 2020 roku do ponad 1,70 euro – czytamy.
„Inaczej niż większość partnerów w UE koalicja ‘sygnalizacji świetlnej' (SPD, Zielonych i FDP – red.) nie obniża w odczuwalnym stopniu podatków od energii. Redukcja na przełomie roku opłaty EEG dla wspierania energii ze źródeł odnawialnych o 2,8 centów na kilowatogodzinę była postanowiona już dawno. Nie może zatrzymać ‘zielonej inflacji', cen pędzących przez szybko rosnące koszty uprawnień do emisji CO2. A to, kiedy pojawi się ‘zasiłek klimatyczny', który ma wyrównać obciążenia, jest sprawą otwartą” – zauważa niemiecki dziennikarz.
Złagodzić gniew ludu
I ocenia, że najwyraźniej też niemieccy ministrowie „nie mają odwagi ofensywnie wystąpić w obronie zielonej polityki energetycznej”. „Generalnie widać, że niemieckie partie nie mają śmiałości przyznać się do politycznej odpowiedzialności, gdy wychodzą na jaw koszty polityki, którą propagują od lat – od cen energii po koszty ekologicznego budownictwa i energetycznych renowacji budynków mieszkalnych” – komentuje von Marschall.
Podkreśla, że praca nad przekonaniem obywateli jest jednak konieczna, aby akceptowali oni politykę klimatyczną. „To, co robią Polska, Francja, Hiszpania i spółka na krótką metę łagodzi gniew ludu. Nie jest jednak długofalowym rozwiązaniem. Kto wyrównuje zamierzony politycznie wzrost cen, odbiera też zachętę do oszczędzania energii. A głębiej niż do zera podatków od energii i tak nie można obniżyć” – konkluduje niemiecki dziennikarz.