„Tagesspiegel”: Pamięć o wojnie dzieli zamiast łączyć
8 maja 2021„Tajemnica pojednania opiera się na pamięci. To zdanie powtarzane jest najczęściej podczas obchodów rocznicowych końca wojny. W ostatnim czasie wydaje się jednak, że jest odwrotnie: im częściej narody Europy upamiętniają 8 i 9 maja 1945 r. i płynące stąd nauki, tym głębsze wydają się być podziały” – pisze Christoph von Marschall w komentarzu opublikowanym w sobotnim wydaniu dziennika „Tagesspiegel”.
Autor zwraca uwagę, że problem ten widać jak na dłoni w Berlinie. „Ukraińcy, Rosjanie i Polacy, których przodkowie uwolnili to miasto od nazistowskiej dyktatury, już nie chcą obchodzić tej rocznicy wspólnie” – podkreśla niemiecki dziennikarz. Rosjanie będą świętować przy monumencie w Treptow, Ukraińcy przy pomniku w Tiergarten, a Polacy w dzielnicy Charlottenburg. (Od ubiegłego roku przy Uniwersytecie Technicznym znajduje się tablica upamiętniająca wkład polskich żołnierzy w zdobycie Berlina – DW)
Spory o pamięć
„Czy pamięć może dzielić zamiast prowadzić do pojednania?” – zastanawia się Christoph von Marschall. To, że istnieje takie ryzyko, pokazała jego zdaniem dyskusja o tym, czy w Berlinie powinien powstać pomnik polskich ofiar wojny i okupacji, czy też raczej pomnik wszystkich ofiar wojny, a może pomnik ofiar wojny totalnej.
„Dlaczego nie powstał wspólny obraz historii? Aby sformułować dosadniej: czy możliwa jest jednolita pamięć, która uwzględni wszystkie doświadczenia? A jeśli nie, co to oznacza dla integracji europejskiej, której motorem są przecież wspólne wnioski z historii?” – pyta autor.
Marschall zwraca uwagę na odmienne tendencje na Zachodzie i Wschodzie Europy. Przypomina, że na Zachodzie cezurą było przemówienie prezydenta RFN Richarda von Weizsaeckera z okazji 40 rocznicy zakończenia wojny w 1985 r. To wystąpienie przyczyniło się na Zachodzie Europy do pojednania. „Na Wschodzie było inaczej” – podkreślił.
Po upadku komunizmu odżyły konflikty
W czasach komunizmu obowiązywały narzucone z góry interpretacje historii, które rozpadły się dopiero po upadku dyktatur i muru dzielącego Europę. „Dopiero wtedy mieszkańcy tych krajów odzyskali wolność, która umożliwiła im poszukiwanie narodowych interpretacji (historii). Równocześnie odżyły przytłumione konflikty o granice i bezprawie” – czytamy w „Tagesspieglu”.
Marschall przypomina, że w 1985 r. Weizsaecker uznał koniec wojny za porażkę, ale i za uwolnienie Niemców od nazistowskiej dyktatury. Jak zaznaczył, wspólne obchody tego dnia były wówczas nie do pomyślenia. Zdaniem Weizsaeckera Niemcy powinni w tym dniu pozostać „w swoim gronie”.
„Dzisiaj jest inaczej” – podkreśla autor. 70 rocznicę zakończenia wojny ówczesny prezydent Joachim Gauck obchodził w międzynarodowym gronie. Urzędujący prezydent Frank Walter Steinmeier planował podobną uroczystość w ubiegłym roku, która nie doszła jednak do skutku z powodu koronawirusa.
Rocznicę wybuchu wojny prezydent RFN obchodzi z Polakami w Polsce, a Dzień Pamięci o Holokauście z prezydentem Izraela.
Pamięć wywołuje konfrontację
„Dalej, na Wschodzie, sytuacja jest inna. Pamięć często rodzi nową konfrontację zamiast pojednania. Wielu (osobom) brakuje gotowości do spojrzenia na wydarzenia oczami ofiar i do uznania własnych win” – pisze Marschall. Jak tłumaczy, kierownictwo Rosji wypiera się podwójnej roli Związku Sowieckiego. „Stalin był na początku wojny wspólnikiem Hitlera, a potem nie dla wszystkich był wyzwolicielem” – podkreśla autor.
„Potomkowie sprawców patrzą najczęściej na przeszłość inaczej niż potomkowie ofiar. Jednolity obraz historii prawdopodobnie nie powstanie nigdy, gdyż doświadczenia są zbyt różnorodne. Zrozumienie wzrasta jednak, gdy ludzie reagują na odmienne obrazy historii innych z ciekawością, zamiast przyjmować postawę obronną” – pisze Marschall.
„Różnorodność pamięci jest skarbem doświadczeń, który może pomóc Europie w drodze do przyszłości” – konkluduje komentator stołecznego dziennika.