"Süddeutsche Zeitung": awantura o transfer polskiego piłkarza
17 stycznia 2013Gazeta „Süddeutsche Zeitung” (SZ) w artykule zatytułowanym „Sprzedany, lecz nie odebrany”, opisuje przypadek nieudanego transferu do Niemiec napastnika Polonii Warszawa Pawła Wszołka. Zawodnikiem zainteresował się klub Bundesligi Hanower 96. Dwudziestolatek miał stawić się w środę ubiegłego tygodnia (9.01) w Hanowerze na test medyczny. Po tym, jak się nie pojawił, menedżer klubu Jörg Schmadtke pojechał do Warszawy. Na spotkaniu z piłkarzem zabrakło, jak informuje gazeta, jego doradcy, Jarosława Kołakowskiego. Mimo to zawodnik podpisał umowę z nowym pracodawcą. Tabloid „Bild” zatytułował to wydarzenie: „Schmadtke pozyskał niepewnego Polaka”.
Sprzedany mimo woli?
„Tymczasem piłkarz, który powinien był pojawić się w środę (16.01) w hanowerskim klubie pozostaje dalej w Warszawie i nie odbiera telefonów” – pisze SZ. Dziennik wspomina, że na domiar złego w „Rzeczpospolitej” ukazał się wywiad z Pawłem Wszołkiem, który zapewnił, że sprzedano go bez jego woli. On sam planował jeszcze do lata grać w Polsce. Hanower 96 spisał gracza na straty, ale grożą mu konsekwencje ze strony Fifa i Uefa, które reagują nad wyraz alergicznie na takie przypadki. Jednak Jarosław Kołakowski, menedżer piłkarza, zapewnił SZ, że transfer przeprowadzono profesjonalnie. Problem polega prawdopodobnie na tym, że Kołakowski opowiedział w Hanowerze, że Wszołek chce koniecznie grać w tym klubie, co nie było wcale zgodne z prawdą – pisze „Süddeutsche Zeitung”. Dlaczego jednak Wszołek powiedział co innego menedżerowi Schmadtke i do tego podpisał umowę, pozostanie tajemnicą zawodnika, uważa gazeta. Prawdopodobnie stoi za tym były mecenas Polonii Warszawa Józef Wojciechowski, który posiada do końca stycznia prawa dotyczące transferów niektórych zawodników warszawskiego klubu, m. in. Pawła Wszołka – przypuszcza SZ. Dodaje, że Wojciechowski chciał jeszcze zarobić na trzykrotnym reprezentancie Polski, za którego Hanower 96 gotów był zapłacić 1,5 mln euro. „Paweł Wszołek nie zachował się właściwie, ale zanim się go osądzi, należałoby uwzględnić fakt, że w ostatnich 10 dniach nie działał z własnej woli” – komentuje gazeta z Monachium.
Aleksandra Jarecka
red. odp. Bartosz Dudek