Jak powstrzymać kierowców jadących pod prąd na autostradzie?
19 listopada 2012Z wielu powodów kierowcy wjeżdżają na autostrady pod prąd: przemęczenie, nieuwaga, jazda po pijanemu lub pod wpływem narkotyków. Często jest to także młodzieńczy brak wyobraźni, popychający młodych kierowców do podjęcia takiej "próby odwagi" - spiętrzenie policyjnych meldunków o takich "wyczynach" następowało często w weekendowe popołudnia. Faktem jest, że wypadki spowodowane przez kierowców jadących pod prąd są zawsze bardzo dotkliwe w skutkach. W ubiegłą niedzielę (18.11.12) w kolizji na autostradzie A5 w okolicach Offenburga zginęło 6 osób, 5 zostało ciężko rannych. Był to już trzeci tego rodzaju wypadek w okresie ostatnich tygodni. W październiku na skutek takich kolizji zginęło 13 osób. Przed 4 tygodniami - dalszych pięć, kiedy to kierowca-samobójca jadący pod prąd zderzył się z samochodem z czworgiem pasażerów. Rocznie policja informuje przez radio o ok. 2800 przypadkach kazdy pod prąd.
Kolczatki zbyt drogie
Eksperci drogowi domagają się coraz kategoryczniej wprowadzenia zabezpieczeń, które uniemożliwiłyby wjazd samochodów na autostrady od niewłaściwej strony. Niemiecki Związek Zawodowy Policjantów domaga się instalacji w asfalcie kolczatek, które powstrzymywałyby samochody jadące w złym kierunku. Urządzenie to jest tak skonstruowane, że już przy próbie wjazdu na autostradę kolczatka przekłuwa opony samochodu i unieruchamia go. Metoda ta jest bardzo efektywna, ale kosztowna. W RFN jest ok. 13 tys. km autostrad, na które prowadzi 2500 wjazdów. Minister komunikacji Peter Ramsauer (CSU) nie rozbudza nawet nadziei, że mogłoby to zostać zrealizowane.
- Instalacja kolczatek wiązałaby się z ogromnym nakładem kosztów i pracy, a kto umyślnie chciałby wjechać na autostradę pod prąd, ten mógłby je i tak ominąć - zaznaczył minister Ramsauer w wywiadzie dla tabloidu Bild. Kolczatki takie utrudniałyby także wjazd na autostradę służb ratunkowych: pogotowia i straży pożarnej, które częstokroć na miejsca wypadku docierają korzystając z najbliższego wjazdu. Zamysłem niemieckiego ministra komunikacji jest natomiast umieszczenie przy niektórych, szczególnie newralgicznych, wjazdach ogromnych, jaskrawo pomalowanych tablic ostrzegawczych, podobnych do tych, jakie są już w Austrii.
Austriacy natomiast myślą już dalej, gdyż te zabezpieczenia im nie wystarczają. Wiedeńska organizacja użyteczności publicznej Kuratorium Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego sugeruje elektroniczną rejestrację kierowców wjeżdżających na autostrady pod prąd. Tak zwany system Ghost Rider Information System wymagałby jednak zainstalowania w każdym samochodzie urządzenia radarowego, podobnego do asystentów parkowania czy kontroli dystansu.
Big Brother obserwuje
Specjalny odbiornik już przy wjeździe rejestrowałby ruch samochodu w niewłaściwym kierunku, i informacja ta przekazywana byłaby policji i stacjom radiowym nadającym serwis dla kierowców. Urządzenie takie nie powstrzymywałoby nikogo przed jazdą pod prąd, lecz pozwalałoby szybko ostrzec innych kierowców. Teoretycznie przekaz informacji trwałby tylko kilka sekund, i po odpowiednim meldunku radiowym kierowcy na autostradzie mogliby dostosować swoje zachowanie do potencjalnego zagrożenia: zmniejszyć szybkość i jechać po awaryjnym prawym pasie czy zjechać na postój. Wiedeńska organizacja domaga się także, aby ostrzeżenia przed samochodami jadącymi pod prąd zostały włączone do coraz popularniejszych nawigacji GPS.
Takie automatyczne urządzenia ostrzegawcze mogłyby znaleźć zastosowanie także w Niemczech, lecz droga do tego rozwiązania zdaje się być jeszcze daleka. Producenci samochodów i zarządy autostrad musieliby ustalić jednolity standard techniczny. Do głosu doszliby także stróże danych osobowych, ponieważ systemy takie mogłyby przybrać formę Wielkiego Brata obserwującego całą komunikację samochodową.
Samobójca czy roztargniony?
Po niedzielnym karambolu na autostradzie A5 policja stara się teraz dociec, dlaczego 20-letni kierowca wjechał na autostradę od niewłaściwej strony. Wychodzi się z założenia, że zrobił to umyślnie i przypuszczalnie chciał odebrać sobie życie. - Historia ta ma gdzieś swój początek i musimy do niego dotrzeć - powiedział szef policji w Offenburgu Reinhard Renter.
dpa/ Małgorzata Matzke
red.odp.: Bartosz Dudek