Sueddeutsche Zeitung: trio na straży bezpieczeństwa UE
26 września 2024„To, jak ważny lub nieważny jest dany urząd, można czasem ocenić na podstawie tego, kto go nie obejmuje. Z takiego punktu widzenia być może omenem było, gdy w czerwcu Radek Sikorski dał do zrozumienia, że nie chce zostać nowym komisarzem UE ds. obrony. Ambitny polski minister spraw zagranicznych zna europejską politykę. Perspektywa przejścia do brukselskiego aparatu na stanowisko, które wiąże się z ładnie brzmiącym tytułem, ale prawdopodobnie niewielkimi wpływami, najwyraźniej nie przemawiała do niego” – pisze w czwartek (26.09.2024) niemiecki dziennik „Sueddeutsche Zeitung” (SZ).
Funkcję tę zgodził się objąć 67-letni Andrius Kubilius, były dwukrotny premier Litwy. Według „SZ” jego zadanie „jest równie ważne, co trudne”. Jak pisze autor analizy Hubert Wetzel, z jednej strony rosyjska inwazja na Ukrainę dobitnie pokazała Europejczykom słabe punkty ich zdolności obronnych w razie kryzysu. „W Brukseli panuje powszechna zgoda co do tego, że trzeba pilnie coś zmienić i że lepiej byłoby faktycznie zorganizować wspólną obronę. To jest właśnie powód, dla którego przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen zdecydowała się utworzyć osobne stanowisko ds. obrony w swojej nowej Komisji” – przypomina autor.
„Beznadziejna praca”
Jednak z drugiej strony – zauważa „Sueddeutsche Zeitung” – państwa członkowskie UE zazdrośnie strzegą swoich kompetencji we wszystkich kwestiach wojskowych i żaden rząd nie da sobie narzucać polityki obronnej przez Brukselę. Komisarz ds. obrony mógłby najwyżej, jak twierdza przedstawiciele rządów, „pomóc europejskiemu przemysłowi obronnemu w uzyskaniu większej liczby długoterminowych zamówień, umożliwić więcej prywatnych inwestycji lub ułatwiać krajom UE wspólne opracowywanie i zakupy systemów uzbrojenia”. Działać w tej dziedzinie próbował już jednak były komisarz ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton, ale efekty były ograniczone m.in. dlatego, że nie miał pieniędzy na ambitne projekty – przypomina Hubert Wetzel.
Propozycja wsparcia przemysłu obronnego w Europie kwotą 100 miliardów euro upadła ze względu na sprzeciw części państw UE, w tym Niemiec. „Kanclerz Olaf Scholz kilkakrotnie dał jasno do zrozumienia, że Berlin nie będzie płacił za zbrojenia innych krajów europejskich; zwłaszcza jeśli w tym celu miałyby zostać zaciągnięte nowe wspólne długi UE, za które Niemcy, jako najsilniejszy gospodarczo członek, byłyby odpowiedzialne w pierwszej kolejności” – dodaje dziennikarz „SZ”.
I ocenia, że to „nie jest optymalna pozycja wyjściowa dla Kubiliusa”. Europosłanka niemieckich Zielonych Hannah Neumann stwierdza zaś: „Komisarz ds. obrony jest uważany przez wielu tutaj za beznadziejną pracę”.
Większa presja na unijne rządy
„SZ” zwraca uwagę, że funkcja Kubiliusa jest ”osadzona w szerszych ramach polityki bezpieczeństwa”, co oznacza, że nie będzie on pozbawiony wpływów. Będzie współpracować z przyszłą wysoką przedstawiciel ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, byłą premier Estonii Kają Kallas, a także z przyszłą wiceprzewodniczącą Komisji Europejskiej Finką Henną Virkkunen, której portfolio ma obejmować, oprócz kwestii technologii, m.in. bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne.
Prawdopodobnie nie jest przypadkiem, że szefowa KE Ursula von der Leyen, która jest jednym z najbardziej zdecydowanych zwolenników Ukrainy wśród europejskich polityków, powierzyła politykę zagraniczną i bezpieczeństwa trójce pochodzącej z krajów, które graniczą z Rosją i które w przeszłości ucierpiały z powodu rosyjskiej agresji i okupacji – pisze Hubert Wetzel.
To trio nie ma „iluzorycznego spojrzenia na Rosję”, co, zdaniem dyplomatów, daje gwarancję, iż sprawy polityki bezpieczeństwa i obrony będzie mocnej obecna na forum UE. „Najważniejsze decyzje należą do państw członkowskich – mówi „SZ” jeden z dyplomatów. – Ale zdeterminowana Komisja może wywrzeć dużą presję”.
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!