"SZ": Norki w Polsce umierają w męczarniach
16 grudnia 2020Gazeta informuje w środę (16.12.2020), że Polska należy obok Danii i Finlandii do największych eksporterów futer w Europie, przede wszystkim z norek, których cenne futerka trafiają głównie do Rosji czy Chin. Przypomina, że w tym roku z inicjatywy szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego powstała nowa ustawa o ochronie zwierząt, która m.in. ma całkowiecie zakazać hodowli zwierząt na futra w Polsce. "Miłość Jarosława Kaczyńskiego do zwierząt skłoniła najpotężniejszego człowieka w Polsce do działania" - dodaje "SZ".
"O tym, jak pilna jest inicjatywa Kaczyńskiego, świadczą aktualne nagrania wideo pochodzące od niemieckich i polskich obrońców praw zwierząt. Inaczej niż w Danii, gdzie w tym roku zabijanych jest wiele norek, bo mogą przenosić koronawirusa, w Polsce mają miejsce regularne <<żniwa futerkowe>>" - pisze "SZ". Jak wyjaśnia, organizacje Soko Tierschutz z Niemiec i Viva z Polski w minionych tygodniach nagrały filmy na dwóch fermach norek. Na nagraniach widać, że zwierzęta w drucianych klatkach "raczej wegetują niż żyją", a w celu uboju wsadzane są do szczelnych boksów i duszone gazem.
"Długa walka na śmierć i życie"
"Nagrania pokazują, że norki w żadnym razie nie tracą przytomności i nie umierają szybko, jak twierdzi lobby rolnicze. Zamiast tego w boksach odbywa się długa walka na śmierć i życie. Według Friedriecha Muellna z organizacji Soko Tierschutz, norki czasem żyją jeszcze, gdy po trzydziestu minutach boksy są otwierane. Wcześniej w panice biegają wokół w gazie, raniąc się przy tym, o czym świadczą ślady krwi w boksach, i ogromnie cierpią. Norki to dobrzy pływacy i mogą długo wstrzymywać powietrze, dlatego cała procedura jest tym bardziej okrutna" - pisze "SZ".
Przypomina, że w wielu krajach hodowla zwierząt futerkowych jest zakazana albo zanika. W Niemczech w 2017 roku weszła w życie ustawa, która wprowadziła tak surowe zasady, że wkrótce ostatnia ferma zwierząt futerkowych została zlikwidowana. "Według obrońców praw zwierząt w Polsce każdego roku zabija się od pięciu do sześciu milionów norek na kilkuset fermach. Lobby rolnicze jest silne w kraju i w parlamencie, w branży pracuje kilka tysięcy ludzi" - dodaje niemiecki dziennik.
Potęga futerkowego lobby
"O tym, jak potężne jest to lobby, przekonał się także Kaczyński ze swoją inicjatywą ustawy. Doszło do protestów rolników i gorących politycznych debat we wszystkich partiach" - pisze "SZ", przypominając, że kilkudziesięciu posłów koalicji rządzącej głosowało w Sejmie przeciwko tzw. ustawie futerkowej, co było "afrontem dla szefa partii Kaczyńskiego". Gazeta wskazuje, że głosowanie Sejmu nad poprawkami Senatu do ustawy "nie jest w zasięgu wzroku, tak samo jak nowy projekt ustawy, nad którym ma pracować Ministerstwo Rolnictwa". "I tak hodowla i męczarnie norek trwają dalej" - komentuje gazeta. I dodaje, że z nagrań obrońców praw zwierząt wynika, że pośredni udział ma w tym notowana w indeksie giełdowym Dax firma Linde, bo na fermach wykorzystywany jest gaz, dostarczany przez ten koncern. Jednak krótko po tym, jak dziennikarze "Sueddeutsche Zeitung" zwrócili się do Linde z zapytaniem w tej sprawie, koncern poinformował, że wstrzymał dostawy do ferm zwierząt futerkowych w Polsce.