Steinmeier na Bliskim Wschodzie
13 lutego 2006Pierwszy etap podróży – Izrael – jest jeszcze względnie łatwy. Podczas spotkania z urzędującym premierem Ehudem Olmertem dziś przed południem niemiecki minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier musiał tylko powtórzyć to, co niedawno powiedziała podczas swojej pierwszej wizyty w Jerozolimie kanclerz Angela Merkel: Izrael może polegać na pełnej solidarności Niemiec, zwłaszcza w trudnych czasach jak obecnie. Ta solidarność obejmuje także jednoznaczne stanowisko wobec ekstremistycznej organizacji palestyńskiej Hamaz. Z perspektywy Unii Europejskiej i Niemiec Hamaz jest organizacją terrorystyczną. I tak też pozostanie, jak długo nie zmieni swego stanowiska wobec Izraela.
Minister Steinmeier podkreślił dziś po wymianie poglądów z premierem Olmertem, że warunkiem przystąpienia do dialogu z tą organizacją są: rezygnacja z przemocy i akceptacja obowiązujących prawno-międzynarodowych układów, w tym uznanie państwa izraelskiego.
Jest zatem oczywiste, że podczas jutrzejszej wizyty w Ramallah szef dyplomacji niemieckiej rozmawiać będzie, podobnie jak uprzednio kanclerz Merkel, wyłącznie z palestyńskim prezydentem Mahmudem Abbasem.
Z szefem rządu izraelskiego minister Steinmeier rozmawiał oczywiście także na temat, który odgrywać będzie ważną rolę również podczas jego wizyt w Jordanii i Turcji, mianowicie rozwoju sytuacji w Iranie w kontekście sporu o karykatury Mahometa, a przede wszystkim programu atomowego Teheranu.
Niemiecki minister spraw zagranicznych zdaje sobie sprawę z tego, że rozmowy z Iranem, zabiegi Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec - prowadzone wspólnie z USA, Rosją i Chinami - znalazły się w ślepym zaułku; i że jeżeli nie znajdzie się negocjacyjnego wyjścia, sprawą irańskiego programu atomowego będzie musiała się zająć Rada Bezpieczeństwa ONZ.
O opcji militarnej w tym kontekście nie ma jeszcze mowy, ale w kontekście szerszym jest przedmiotem dyskusji – także w szeregach rządzącej w Berlinie koalicji CDU-CSU/SPD. Linia podziału już się zarysuje: w kierownictwie socjaldemokratów – partii ministra Steinmeiera – przeważa, tak jak w przeszłości w przypadku Iraku, stanowisko wykluczające użycie przeciwko Iranowi przemocy wojskowej; chrześcijańscy demokraci i kanclerz Angela Merkel stawiają w pierwszym rzędzie na dyplomację, ale nie widzą powodu z opcji wojskowej z góry rezygnować.