Spór w rządzie Niemiec. Poszło o ogrzewanie
11 marca 2023Federalny Minister Gospodarki i Ochrony Klimatu Robert Habeck (Zieloni) nie żartuje: od początku przyszłego roku chce wprowadzenia w Niemczech prawie całkowitego zakazu instalowania nowych olejowych i gazowych systemów grzewczych. Ze względu na ochronę klimatu, ale także dlatego, że ropa i gaz stały się po ataku Rosji na Ukrainę ponad rok temu towarem kosztownym.
Zmiana w zaopatrzeniu w ciepło domów prywatnych w Niemczech jest „konieczna", powiedział Habeck w Berlinie w połowie tygodnia. Niemcy muszą „w krótkim czasie nadrobić zaległości” w przestawianiu się na odnawialne źródła energii, co nie udało się w ostatnich latach. W przeciwnym razie ani cele klimatyczne określone ustawowo, ani transformacja niemieckiej gospodarki w taki sposób, by zapewnić dobrobyt, nie będą możliwe do osiągnięcia.
Drogie pompy ciepła zamiast oleju i gazu
Konkretnie oznacza to, że stare systemy grzewcze mają zostać zastąpione przez zasilane energią elektryczną pompy ciepła. Energia elektryczna natomiast ma pochodzić ze źródeł odnawialnych, takich jak turbiny wiatrowe lub instalacje solarne. W czwartek (9.03.2023) w Berlinie Habeck powiedział: „Jeśli mamy choć trochę poważnie traktować nasze deklaracje, to nie możemy tak tego zostawić."
Następnie Habeck ogłosił nieco uspokajająco w innym komunikacie prasowym ministerstwa: „Nikt natychmiast nie pobiegnie do piwnicy wyrywać stare instalacje." Dotyczy to starych gazowo-olejowych systemów grzewczych, które minister tak bardzo chciałby wymienić.
80 procent Niemców ma ciepło z kopalin
Mimo wszystko, to daleko posunięte deklaracje. W rzeczywistości koalicja rządząca uzgodniła w swoich początkach w 2021 roku, że dopiero na początku 2025 roku podejmie kroki w postaci zakazu uruchamiania nowych kotłowni na ropę i gaz.
Ale komunikat prasowy ministerstwa Habecka mówi tak: „Ponad 80 procent zapotrzebowania na ciepło jest nadal pokrywane przez spalanie paliw kopalnych. W sektorze ogrzewania budynków dominuje gaz ziemny. Co roku spalamy ponad 40 procent zużywanego w Niemczech gazu ziemnego, aby ogrzać nasze budynki i zaopatrzyć je w ciepłą wodę. Z około 41 milionów gospodarstw domowych w Niemczech, prawie co drugie ogrzewane jest gazem ziemnym."
Pompy ciepła kosztują do 25 000 euro
Około połowa wszystkich gospodarstw domowych jest nadal uzależniona od gazu i oleju. Przejście na alternatywne rozwiązania jest kosztowne i dla wielu osób po prostu nieosiągalne. Na przykład pompa ciepła dla domu jednorodzinnego kosztuje od 11 000 do nawet 25 000 euro. To duża inwestycja, nawet jeśli państwo pokrywa do 40 procent kosztów.
Plan Habecka wykracza więc poza umowę koalicyjną, którą SPD, Zieloni i prorynkowa FDP przyjęły w grudniu 2021 roku: uzgodniono w niej, że od 2025 roku wszystkie nowe systemy grzewcze muszą wytwarzać co najmniej 65 procent ciepła z energii odnawialnych. Według ekspertów nie jest to możliwe do zrealizowania w przypadku systemów olejowych i gazowych, a jedynie w przypadku systemów alternatywnych, takich jak pompy ciepła czy ogrzewanie komunalne.
Do tego dochodzi jeszcze wojna w Ukrainie, która zrewidowała wszystkie kwestie dotyczące zaopatrzenia w energię w Niemczech. W rekordowym czasie Niemcy zdołały niemal całkowicie uniezależnić się od rosyjskiego importu ropy i gazu, choć stało się to za cenę gwałtownego wzrostu cen energii.
Nowy spór z FDP
Plany Habecka sprowokowały koalicyjnego partnera FDP. Przewodniczący ich frakcji w Bundestagu, Christian Duerr, powiedział: „Uważam, że zakazy całościowe są błędem, zamiast tego powinniśmy zachować otwartość i zadbać o to, aby w przyszłości również klasyczne systemy grzewcze mogły być eksploatowane w sposób neutralny dla klimatu." Po raz kolejny pojawiają się oznaki otwartego konfliktu w rządzie pomiędzy Zielonymi a FDP.
Koncepcja Habecka rodzi dwa zasadnicze problemy: pompy ciepła są drogie, a Habeck chce ograniczyć koszty dla właścicieli domów, a także lokatorów, poprzez program dotacji warty miliardy. Jak duży ma być ten program, pozostaje kwestią otwartą. Problem numer dwa: brakuje wykwalifikowanych pracowników, zarówno do masowej instalacji nowych pomp ciepła, jak i np. w branży solarnej, która obecnie narzeka na deficyt około 200 000 miejsc pracy.
Lindner zwalnia przy ogłoszeniu budżetu
Kolejna kwestia wydaje się jasna: minister z obozu Zielonych jest antagonistycznie nastawiony do ministra finansów Christiana Lindnera. Atmosfera między Lindnerem a Habeckiem jest napięta także z innych powodów: Habeck otwarcie opowiedział się przeciwko wstępnej decyzji o zwiększeniu budżetu na obronę.
Lindner z kolei właśnie odsunął w czasie decyzję rządu w sprawie ogłoszenia założeń do przyszłorocznego budżetu. Pierwotnie miały one zostać podane w nadchodzącą środę (15.03.2023). Tłumaczenie swojej decyzji zlecił swojemu sekretarzowi stanu Florianowi Toncarowi: „Zgłaszane przez wiele resortów zapotrzebowania na środki są nadal zbyt wysokie lub brakuje oszczędności w innych obszarach, aby można było określić nowe założenia budżetowe."
Nietrudno się domyślić, że zastrzeżenia te dotyczą również Habecka. Jednak ambitny minister uzyskał w czwartek poparcie kanclerza Olafa Scholza (SPD), który zapowiedział w Berlinie: "Od 2024 roku będziemy instalować co roku 500 000 nowych pomp ciepła."