Spór o polską parafię w Wiesbaden: „katolicy 2. kategorii”
17 czerwca 2021Dla Krystyny Sobczyk polski kościół to więcej niż miejsce do modlitwy. – Każdy obcokrajowiec potrzebuje miejsca, w którym czuje się u siebie, i tym właśnie był dla nas ten kościół – opowiada 40-letnia członkini rady parafialnej Polskiej Misji Katolickiej w Wiesbaden. Jej dzieci od lat uczą się języka polskiego w działającej przy kościele szkole: – Kościół tętnił życiem. Teraz boimy się, że chcą nam to zabrać.
Atmosfera w polskiej parafii napięta jest od kwietnia, gdy ze stanowiska proboszcza zwolniony został ksiądz Wojciech Styś. Funkcję tę pełnił jedynie przez 10 miesięcy. Decyzję o zwolnieniu podjęło diecezja Limburga, któremu podlega polska parafia w Wiesbaden. Oba miasta leżą kraju związkowym Hesja w centralnych Niemczech.
– Powodem zwolnienia była utrata zaufania diecezji limburskiej do proboszcza – mówi rzecznik diecezji Limburg Stephan Schnelle, ale nie chce wchodzić w szczegóły: – Zasadniczo nie komentujemy kwestii personalnych. Powodem były kwestie administracyjne w parafii, na przykład wypełnianie uzgodnień służbowych czy obchodzenie się z obostrzeniami pandemicznymi – wyjaśnia.
Parafianie protestują
Ta decyzja wywołała wzburzenie wśród wiernych. – My znamy naszego księdza i go cenimy. Do tej pory nie pogodziliśmy sie z jego odwołaniem – mówi Maria Lechowicz-Zimny ze stowarzyszenia Pro Cultura Christiana, które prowadzi polską szkołę przy parafii. Po zwolnieniu księdza 350 osób podpisało petycję do biskupa Limburga Georga Baetzinga domagając się przywrócenia duchownego na stanowisko. Trzy razy protestowano też przed diecezją w Limburgu.
Winą za obecną sytuację wielu wiernych obarcza referat ds. parafii katolików obcojęzycznych w diecezji. – Zwolnienie księdza Stysia to efekt jawnej niechęci i mobbingu ze strony jednej z referentek – mówi Maria Lechowicz-Zimny. Według niej pracowniczka diecezji miała od początku wyrażać niechęć wobec nowego księdza i wielokrotnie krytykować sposób prowadzenia kościoła podczas pandemii, na przykład fakt, że zorganizował w tym czasie dodatkową mszę.
– Ksiądz od samego początku miał pod górkę – dodaje Krystyna Sobczyk. Krytykuje też fakt, że diecezja nie konsultowała z radą parafialną swojej decyzji o zwolnieniu. We wspomnianej petycji wiernych do biskupa Baetzinga czytamy, że z powodu „nieprzejrzystych działań” jednej z referentek oraz „ciągłego obchodzenia rady parafialnej pokój naszej parafii prawdopodobnie został nieodwracalnie zniszczony”.
Diecezja odrzuca oskarżenia
Diecezja Limburga zdecydowanie odrzuca oskarżenia o mobbing: – To podłe oszczerstwo. Nie ma na to żadnych dowodów – mówi rzecznik Schnelle. – To ksiądz podzielił parafię, są różne opinie o jego działalności. Zarzuty, jakoby referentka miała coś przeciwko niemu, są naciągane i zdecydowanie się z nimi nie zgadzam – dodaje. Jak mówi rzecznik, organizacja dodatkowej mszy podczas pandemii nie była problemem. Ani zwolniony ksiądz ani wspomniana referentka nie chcieli udzielić wypowiedzi do tego artykułu.
Rzecznik Schnelle zapewnia, że intensywnie szukany jest teraz nowy ksiądz: – Wiemy, że to cios dla parafii, ale prosimy o wyrozumiałość, że to nie zadziałało z naszej strony i dlatego szukamy nowej opcji – powiedział.
W tle spór o polską szkołę
Spór o zwolnienie polskiego księdza zaognia fakt, że na szali waży się los polskiej szkoły, która od od 11 lat działa przy parafii. Przełożeni nie zgadzają się na dalsze korzystanie z pomieszczeń kościelnych na starych zasadach. – Gdyby nie pandemia i to, że przenieśliśmy się do internetu, to byłoby już po szkole, bo nie mamy gdzie uczyć dzieci – mówi mówi Maria Lechowicz-Zimny ze stowarzyszenia Pro Cultura Christiana, które organizuje zajęcia. Jak mówi, przed pandemią języka polskiego i religii uczyło się ok. 130 dzieci, teraz ich liczba spadła do 80.
Władze kościelne chcą teraz spisać umowę między stowarzyszeniem a radą nadzorczą parafii. – Korzystanie z budynku nie było do tej pory uporządkowane. Stowarzyszenie działało w kościele dzięki zgodzie proboszcza. Ale do tego potrzeba podstawy prawnej, która ureguluje też takie kwestie jak np. ochrona przeciwpożarowa – mówi Stephan Schnelle. Zapewnia, że sprawa zwolnienia księdza i przyszłości polskiej szkoły to dwie oddzielne kwestie.
Jednak dla parafian te problemy są ze sobą powiązane. – Przez 11 lat wszyscy wiedzieli, że w kościele działa szkoła, a teraz jest to nagle problemem – mówi Lechowicz-Zimny. Jak mówi, rozmowy na temat wynajmu utknęły w miejscu. – Czujemy się zwodzeni. Boimy się o to, co będzie po wakacjach i czy będziemy mieli miejsce do nauki dla dzieci – dodaje.
Poszukiwania nowego księdza
W tle sporu w Wiesbaden pobrzmiewa pytanie, na ile niezależności od niemieckich struktur kościelnych może sobie pozwolić obcojęzyczna parafia w Niemczech.
Lechowicz-Zimny widzi w działaniach diecezji próbę silniejszej asymilacji polskiej parafii. – U nas kościół wygląda zupełnie inaczej i jest o wiele bardziej żywy niż niemieckie, w których średnia wieku wynosi 80 lat – mówi. Zapowiada dalsze zabiegi w sprawie zwolnionego księdza i polskiej szkoły: – Nie pozwolimy sobie na traktowanie nas jako katolików drugiej kategorii.
Rzecznik diecezji zapewnia: – Nie ma planów do osłabienia tej parafii lub jej kiepskiego obsadzenia – mówi rzecznik diecezji Stephan Schnelle. Dodaje, że już w tym tygodniu mają odbyć się rozmowy z jednym z kandydatów na nowego proboszcza. – Parafie obcojęzyczne są skarbem naszej diecezji. Polska parafia jest jedną z nich – dodaje.
Wierni obawiają się, że obecny spór tak czy inaczej osłabi ich parafię. – Boimy się, że ciężko teraz będzie znaleźć nowego księdza do naszego kościoła – mówi Krystyna Sobczyk. Liczy na większe uwzględnienie opinii parafian w przyszłych decyzjach diecezji: – To, że tworzymy sobie w tym kościele naszą polskość, to jedyny moment kiedy możemy poczuć się jak u siebie.