Skok przez mur do NRD. Dla wielu berlińczyków to była próba odwagi
26 marca 2014Mur berliński kojarzył się z pasem śmierci, zimną wojną, tragicznymi losami uciekinierów. Dlatego wspinanie się na ten mur i próby przedostania się na drugą, wschodnią stronę, wydaje się być z perspektywy czasu absurdem. W końcu mieszkańcy Berlina Zachodniego mogli odwiedzać wschodnią część miasta, za specjalną przepustką.
A jednak w okresie 28 lat podziału miasta ok 400 berlińczyków odważało się na ten krok i to z różnych pobudek: z miłości i tęsknoty, ze złości na NRD, podczas próby odwagi, z przyczyn politycznych, z nudy albo po pijanemu.
„Naruszyciele granicy”
Pokonanie liczącego 164 km „antyfaszystowskiego wału ochronnego” i dostanie się na wschód było dla „naruszycieli granicy" z Berlina Zachodniego – jak ich określano w enerdowskiej terminologii - niebezpiecznym, choć stosunkowo bezproblematycznym posunięciem. Tak jak dla 15-letniego ucznia, który we wrześniu 1974 roku chciał się przedostać z Neukoelln do wschodnioberlińskiej dzielnicy Treptow. Gdy znalazł się wreszcie po wschodniej stronie, stracił przytomność. Okazało się, że przedtem wypił z przyjaciółmi 4 litry czerwonego wina.
Arnold Knabe był „skoczkiem” w pełnym tego słowa znaczeniu. Na przestrzeni wielu lat, żyjący z zasiłku mężczyzna, przynajmniej 15 razy pokonał Mur Berliński, prawie zawsze w tym samym miejscu. Gdy go zatrzymywano po drugiej stronie muru, nigdy nie stawiał oporu. Raz powiedział enerdowskim strażnikom: - Gdy w domu jest za cicho, a na dworze szaro i nic się nie dzieje, myślę sobie: a może by tak znów skoczyć do NRD?
„Skoczkowie” w rękach Stasi
Enerdowskiej straży granicznej polecono zatrzymywać „skoczków” i przekazywać ich IX Oddziałowi Głównemu Służby Bezpieczeństwa Stasi. Kto był pijany albo przypadkowo naruszył granicę NRD, był przeważnie odsyłany z powrotem. Wszystkich innych intensywnie przesłuchiwano. Większość z nich musiała się liczyć z tym, że stanie przed sądem pod zarzutem bezprawnego przekroczenia granicy.
Słynny John Runnings
Jednym z najbardziej znanych „skoczków” był 68-letni Amerykanin John Runnings. 7 sierpnia 1986 roku, tuż przed 25-rocznicą wzniesienia muru, John usiadł na nim okrakiem i zaczął walić weń młotem kowalskim, po czym przespacerował się po nim. Zdjęcie śmiałka obiegło świat..
Runnings protestował wcześniej przeciwko wojnie wietnamskiej i wyścigowi zbrojeń nuklearnych. Z zasady nie uznawał granic państwowych i dlatego przekraczał je nielegalnie.
Stasi zrezygnowała z aresztowania tego "wyczynowca", żeby oszczędzić sobie zainteresowania mediów tym incydentem i przekazała go w 1986 roku, również po innych akcjach protestacyjnych, ambasadzie USA. Ta za każdym razem natychmiast go wypuszczała.
18 listopada Runnings wreszcie osiągnął swój cel polityczny: po kolejnym ataku na mur został aresztowany i w lutym 1987 roku skazany przez sąd we wschodnioberlińskiej dzielnicy Lichtenberg na 18 miesięcy więzienia. Jednak Stasi znów się go szybko pozbyła. Parę dni później wsadziła go w Pradze do samolotu do Nowego Jorku.
„Miłość silniejsza od muru”
Ich miłość zaczęła się korespondencyjnie. Robotnik spedycyjny Udo Cuersgen przeprowadził się z Dolnej Saksonii do Berlina Zachodniego a jego ukochana Inge z Dessau do Berlina Wschodniego. W ten sposób mogli się przynajmniej widywać za dnia.
Podania Inge o wyjazd regularnie odrzucano. Gdy zmuszono ją do przerwania studiów i opuszczenia mieszkania, Udo zdecydował się na desperacki krok. 23 czerwca 1976 roku o godz. 14.30 wspiął się na mur w pobliżu wysokościowca koncernu Springera i zeskoczył prosto na pas śmierci. Chciał wywrzeć presję na NRD, żeby wreszcie pozwolono jego ukochanej wyjechać.
Ta akcja zakończyła się nieoczekiwanie sukcesem. Cuersgena już następnego dnia odesłano do Berlina Zachodniego. 10 tygodni później pozwolono było Inge wyjechać na Zachód.
Prasa miała o czym pisać. „Miłość silniejsza od muru” zatytułował artykuł francuski „Paris Match”.
dpa / Iwona D. Metzner
red. odp.: Małgorzata Matzke