„SZ”: Sposób na pijanych kierowców - alkomat w każdym polskim aucie
6 lutego 2014„Polacy to towarzyski naród i od zarania do jednych z przyjemności dnia należy wychylenie kieliszka. Wcześniej w komunizmie pito najczęściej wódkę, by choć na kilka godzin zapomnieć o szarej rzeczywistości” - pisze Süddeutsche Zeitung (SZ). Gazeta konstatuje jednocześnie, że upodobania Polaków, jeśli chodzi o spożycie wódki, od przełomu 1989 r. wyraźnie się zmieniły. Szczególnie młodzi ludzie, zamiast po wódkę, sięgają chętniej po piwo i wino. SZ wspierając się alarmującą opinią na ten temat tygodnika „Polityka”, zauważa, że pojawiło się też zjawisko picia na umór. Temat ten zajmuje ostatnio polskie media, ponieważ zbyt wielu Polaków siada w stanie nietrzeźwym za kierownicę. A kontrole drogowe uświadamiają, że u zbyt wielu kierowców poziom alkoholu we krwi wysoko przekracza obowiązujący limit 0,2 promila. „I nie tylko nieznane osoby powodują wypadki, lecz także prominenci i politycy. W ostatnim roku z powodu jazdy po pijanemu podpadli zgoła szef policji oraz jeden z biskupów” - konstatuje SZ.
Następnie przypomina głośną ostatnio sprawę 26-letniego kierowcy, który jadąc po pijanemu w Kamieniu Pomorskim zabił 6 osób i kilka ranił. Wypadek ten wywołał gwałtowną dyskusję. SZ przytacza wypowiedź ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza, który piętnuje zbyt wielką akceptację społeczną dla takich zachowań. Powołuje się też na opinię biskupa Tadeusza Bronakowskiego, który uważa, że zbyt wiele jest punktów prowadzących sprzedaż alkoholu. Przytacza także wypowiedź Krzysztofa Brzózki, dyrektora Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, zdaniem którego cena alkoholu w Polsce jest zbyt niska.
„Premier Donald Tusk zareagował natychmiast i w myśl decyzji rządu pijani kierowcy muszą liczyć się w przyszłości z bardziej drastycznymi karami, szybszym pozbawieniem prawa jazdy i publicznym upomnieniem” - pisze dziennik. Informuje też, że od 2015 r. w każdym polskim samochodzie musi być alkomat pozwalający sprawdzić czy kierowca nie przekroczył dopuszczalnej granicy 0,2 promila. I na zakończenie konstatuje: „A przy tym jego użycie wcale nie jest obowiązkowe”.
Alexandra Jarecka
red. odp.: Elżbieta Stasik