Rzecznik TSUE: Niemcy nie mają racji co do OPAL-u
18 marca 2021Ostatecznego wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE, który zazwyczaj orzeka zgodnie z rekomendacjami swych rzeczników generalnych, należy się spodziewać za kilkanaście tygodni. Dziś rzecznik generalny Manuel Campos Sanchez-Bordona opowiedział się za odrzuceniem apelacji Niemiec, które chciałyby podważyć wcześniejszą decyzję Sądu UE z 2019 r. (w tym przypadku służącego za sąd I instancji). Ten zarzucił Komisji Europejskiej, że w swych decyzjach co do OPAL-u pominęła kryterium solidarności energetycznej zapisanej w traktacie unijnym. I unieważnił jej decyzje o wyłączeniu tego gazociągu spod zwykłych wymogów unijnego pakietu energetycznego.
Przedstawiciele Niemiec przekonywali przed TSUE, że traktatowa solidarność energetyczna nie jest kryterium prawnym, lecz „pojęciem niedookreślonym i abstrakcyjnym”, więc nie wynikają z niego żadne takie obowiązki dla instytucji UE, które można by kontrolować na drodze sądowej. A jeśli już trzeba by brać kryterium solidarności energetycznej za przesądzające, to wyłącznie w przypadkach kryzysowych, do których - przekonują Niemcy - nie zalicza się sprawa OPAL-u. - Bezpieczeństwo dostaw w Polsce nie było i nie jest zagrożone – przekonywali przedstawiciele rządu niemieckiego przed TSUE.
- Zasada solidarności energetycznej może być wykorzystywana do kontroli zgodności z prawem aktów wydawanych przez instytucje UE w dziedzinie energii. Sąd UE słusznie orzekł, że ta zasada obejmuje prawa i obowiązki zarówno dla Unii, jak i dla państw członkowskich UE. Ta zasada wyrażona w traktacie wywołuje skutki prawne, a nie wyłącznie polityczne – uznał rzecznik Campos Sanchez-Bordona wbrew opinii Niemiec, a zgodnie z argumentacją Polski.
OPAL to lądowe przedłużenie gazociągu Nord Stream prowadzące przez terytorium Niemiec aż do granicy z Czechami. Jego budowa została ukończona w 2011 r. i pierwotnie Gazprom mógł wykorzystywać tylko połowę jego przepustowości z powodu unijnych przepisów, które – choć możliwe są wyjątki – nakazują właścicielom lub głównym operatorom rurociągów, by udostępniali część ich przepustowości innym graczom rynkowym. Jednak Komisja Europejska w 2016 r. po długich wahaniach i naciskach m.in. ze strony Niemiec i Polski (reprezentujących przeciwstawne stanowiska) zezwoliła, by ową zarezerwowaną dla innych graczy przepustowość mógł zagospodarować Gazprom poprzez formalny udział w wolnorynkowych aukcjach.
Komisja pominęła wymóg solidarności
Decyzja Komisji Europejskiej z 2016 r. w praktyce zupełnie oddała rosyjskiemu gigantowi przesył gazu przez OPAL wbrew – jak od początku przekonywali krytycy – intencjom unijnego prawa i polityki energetycznej. Ich celem jest bowiem dywersyfikowanie źródeł energii zwłaszcza w Europie Środkowej żmudnie wydostającej się z – odziedziczonej jeszcze po czasach bloku radzieckiego – sytuacji uzależnienia energetycznego od Rosjan. Dlatego władze Polski, wspierane przez Litwę i Łotwę, wniosły do Sądu UE o unieważnienie decyzji Komisji Europejskiej z 2016 r. Przed unijnymi sędziami swej decyzji w sprawie OPAL bronili wówczas z urzędu prawnicy Komisji Europejskiej oraz przedstawiciele rządu Niemiec.
Sąd UE przychylił się w 2019 r. do argumentów Polski i unieważnił wówczas decyzję Komisji Europejskiej z 2016 r. jako „sprzeczną z zasadą solidarności energetycznej” w UE. Argumentował, że Komisja po prostu nie sprawdziła skutków swych decyzji co do OPAL-u pod kątem solidarności i nawet nie ujęła tego punktu w swej pisemnej decyzji. – A przecież na Komisji Europejskiej ciążył obowiązek dokonania oceny, czy zaproponowana przez niemiecki organ regulacyjny zmiana warunków korzystania z gazociągu OPAL może naruszyć interesy innych państw członkowskich w dziedzinie energetyki. I w przypadku odpowiedzi twierdzącej – obowiązek wyważenia tych interesów ze znaczeniem owej zmiany dla Niemiec i dla Unii – orzekł Sąd UE.
Energetyczny przełom na przyszłość?
Komisja Europejska, która w międzyczasie zaostrzyła swe stanowisko w sprawie rosyjskiego gazu w Europie, postanowiła nie odwoływać się od tej decyzji Sądu UE zgodnej ze argumentacją Polski. Zrobiły to Niemcy. Jeśli TSUE ostatecznie orzeknie zgodnie z dzisiejszą opinią rzecznika generalnego, będzie to dość przełomowe wzmocnienie dla zastosowania zasady solidarności energetycznej w działaniach i decyzjach instytucji unijnych i państw członkowskich – również w kontekście ewentualnych przyszłych decyzji co do wymogów wobec gazociągu Nord Stream 2.