Richard von Weizsäcker: Człowiek Roku "Gazety Wyborczej"
24 maja 2011"Richard Karl von Weizsäcker jest dla nas wzorem polityka, który jest chrześcijaninem; niemieckiego patrioty, który jest konsekwentnym demokratą; Europejczyka, który jest wzorem syntezy tego, co narodowe, z wartościami uniwersalnymi" - tak decyzję przyznania nagrody Człowieka Roku "Gazety" uzasadniał Adam Michnik.
Decyzja o uhonorowaniu tego niezwykłego człowieka i polityka jest ze wszech miar słuszna. Rzadko który Niemiec swoją biografią ilustruje tak tragiczne - także dla Niemców - drogi historii XX wieku i tak konsekwentną ich przemianę z kraju ciemiężców w kraj europejskiej demokracji.
Urodzony w 1920 roku w Stuttgarcie Weizsäcker pochodzi z rodziny dyplomatów. Jego ojciec - Ernst von Weizsäcker - był za czasów III Rzeszy sekretarzem stanu w ministerstwie spraw zagranicznych (po wojnie skazany został na karę więzienia w Procesach Norymberskich). Sam Richard uczestniczył jako żołnierz w napaści na Polskę. Jego brat, Heinrich, poległ drugiego dnia wojny w Borach Tucholskich, niemal na oczach Richarda. Później Richard doświadczył okropieństw wojny na froncie wschodnim. Wrócił jako ranny z frontu w 1945 roku.
W nowo powstałej Republice Federalnej zaczął angażować się politycznie i na niwie kościelnej. Był jednym z pierwszych polityków CDU, którzy publicznie wzywali do uznania powojennych granic Polski. Ta (wizjonerska wtedy) postawa sprowadziła na niego gromy w szeregach własnej partii.
Podobnie jak kilkadziesiąt lat później gdy gromił polityków własnego obozu za to, że ich celem jest wygrywanie wyborów, a nie rozwiązywanie długofalowych problemów kraju.
8 maja 1985 roku - w 40. rocznicę kapitulacji Niemiec - jako prezydent RFN Weizsäcker wygłosił w Bundestagu legendarne przemówienie. Użył w odniesieniu do dnia zakończenia II wojny światowej słowa "wyzwolenie", które przez powojenne dziesięciolecia było tabu dla polityków obozu konserwatywnego w RFN.
Przed podróżą do Warszawy w 1993 roku, mówił w wywiadzie dla Redakcji Polskiej Deutsche Welle, że stosunki polsko-niemieckie mają dla Niemiec taką samą rangę jak stosunki francusko-niemieckie, a "trójdźwięk" Polski, Francji i Niemiec jest kluczowy dla Europy. Z oburzeniem reagował zawsze, gdy niemieccy politycy za plecami Warszawy ubijali interesy z Moskwą. Polska zawsze go interesowała. Widać to było także ostatnio, gdy już jako sędziwy 90-latek, przyjechał w listopadzie 2010 roku do Darmstadt, by wziąć udział w jubileuszu Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich.
Mało jest w polityce tak kryształowych postaci jak Richard von Weizsäcker. I mało takich, którzy z taką odwagą i wizjonerstwem potrafili - tam gdzie to konieczne - płynąć pod prąd, a z bolesnej historii wyciągnąć słuszne wnioski.
Nagroda "Gazety Wyborczej" trafiła we właściwe ręce.
Bartosz Dudek
red. odp. Małgorzata Matzke