Reynders deklaruje kontynuację linii Timmermansa
2 października 2019Dwie europarlamentarne komisje (prawna oraz do spraw wolności obywatelskich i sprawiedliwości) przesłuchiwały w środę Didiera Reyndersa, któremu szefowa elektka Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen powierzyła tekę związaną ze sprawiedliwością (w tym sprawami praworządności) oraz z ochroną konsumentów. Niedługo po przesłuchaniu, w czasie którego Reynders deklarował stanowczą walkę o państwo prawa we wszystkich krajach Unii, Belg uzyskał poparcie ponad dwóch trzecich członków obu komisji (w głosowaniu koordynatorów partyjnych), co oznacza, że Parlament Europejski jest zadowolony z tej kandydatury.
Reynders nadal pełni obowiązki belgijskiego wicepremiera i szefa MSZ (a także doraźnie MON), bo w Belgii wciąż trwa montowanie nowej koalicji rządowej po majowych wyborach parlamentarnych. W czerwcu Reynders był jednym z dwojga kandydatów na sekretarza generalnego Rady Europy, ale ostatecznie wygrała Chorwatka Marija Pejčinović Burić. Przed dwoma tygodniami w Belgii pojawiły się oskarżenia, że Reynders w przeszłości uczestniczył w praniu brudnych pieniędzy, ale w zeszłym tygodniu prokuratura stwierdziła, że zarzuty są zupełnie niezasadne. Ten sam oskarżyciel przed paru dniami ogłosił nowe zarzuty, ale te już niewiele przejęły europosłów. – Praworządność to także domniemanie niewinności – przekonywał Reynders, uprzedzając pytania europosłów.
Trzeba stosować artykuł 7
Belg był pytany w kontekście Polski i Węgier, czy nie będzie mniej stanowczy od Fransa Timmermansa, który w kończącej się kadencji Komisji Europejskiej pilotuje kwestie praworządności. W odpowiedzi Reynders zadeklarował, że wszczęcie postępowania z art. 7 Traktatu o UE (w sprawie zagrożonej praworządności w Polsce) było nieodzowne. - Będziemy stosować tę procedurę nie tylko w przypadkach obecnych, ale jeśli zajedzie potrzeba także w przypadkach innych krajów – powiedział Reynders. Przy okazji wyraził wielki szacunek dla Timmermansa oraz Very Jourowej za ich działania w obecnej Komisji. – Gratuluję im odwagi – powiedział Belg. Czeszka Jourova jako komisarz UE ds. sprawiedliwości wspierała Timmermansa, a w nowej kadencji ma być wiceprzewodniczącą Komisji zajmującą się prawami podstawowymi, a zatem współpracującą z Reyndersem w kwestiach praworządności.
Dopytywany przez Andrzeja Halickiego (PO) Belg mówił pozytywnie o
o pomyśle powiązania wypłat z budżetu UE z praworządnością. - To już nie tyle sprawa komisarza, co zasad budżetowych [prac legislacyjnych] – powiedział Reynders. Projekt rozporządzenia o zamrażaniu lub redukcjach funduszy dla krajów, które systemowo łamią zasady państwa prawa, został złożony przez Komisję Europejską już w 2018 r. Ale wymaga jeszcze zatwierdzenia przez europarlament oraz ministrów krajów) członkowskich w większościowym głosowaniu Rady UE. Ponadto Reynders był pytany przez Finkę Heidi Hautalę o sytuację osób LGBTI w Polsce. Nie wypowiadając się wprost o Polsce, Belg przyznał, że nie wystarcza uruchomienie unijnych postępowań praworządnościowych i Unia powinna pomagać „w terenie” m.in. za pomocą finansowania organizacji społeczeństwa obywatelskiego.
Reynders jako belgijski minister promował w Radzie UE ideę dorocznej oceny praworządności (łącznie z ochroną pluralizmu mediów) we wszystkich krajach UE. Taka cykliczna ocena znalazła się w programie von der Leyen, więc Reynders ma w Komisji Europejskiej niejako realizować swój własny pomysł. – Będziemy monitorować wszystkich, ale zarazem pogłębiać naszą ocenę tam, gdzie dostrzeżemy największe ryzyko – tak Reynders polemizował z podnoszonymi czasem w Brukseli zarzutami, że doroczna ocena wszystkich krajów UE pod względem zasad państwa prawa może prowadzić od rozwodnienia na zasadzie „wszyscy, czyli nikt”.
Belgijski spór o Ujgura
Podczas przesłuchania w Parlamencie Europejskim przypomniano wielką kontrowersję wokół rodziny Ujgura (politycznego uchodźcy żyjącego w Belgii), która w maju chciała uzyskać w Pekinie belgijską wizę w ramach łączenia rodzin. Belgijski konsulat odmówił, bo – jak tłumaczono - żona i dzieci Abdulhamida Tursuna nie mieli chińskich paszportów (ani żadnych innych). Belgijski MSZ, którym kierował Reynders, wyjaśniał, że „nie wezwał chińskiej policji, by aresztowała” rodzinę Ujgurów szykującą się – „jak się wydawało” – do „protestu siedzącego” w konsulacie, lecz chińska policja „wyprowadziła” Ujgurów.
Losy rodziny Tursuna, która nadal tkwi w Chinach, są do dziś śledzone przez belgijskie media, których część ostro krytykowała MSZ za postępowanie konsulatu w Pekinie. Podczas wysłuchania Reynders powtórzył tłumaczenie z brakiem „aresztowania” i gotowością do przyjęcia bliskich Tursuna w Belgii w ramach łączenia rodzin.