Przyszłość motoryzacji: sharing i pojazdy autonomiczne
30 maja 2015Międzynarodowe Forum Transportu (ITF) jest międzyrządową organizacją skupiającą 57 krajów członkowskich (w tym Polskę) i pełni rolę centrum strategicznego globalnej polityki transportowej w ramach Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju z siedzibą w Paryżu. Na tegorocznym kongresie ITF w Lipsku w dniach 27-29 maja jego uczestnicy dyskutowali o nowych trendach w motoryzacji, ze szczególnym uwzględniemiem rozwoju elektromobilności i przyszłości samochodów autonomicznych. Dużo uwagi poświęcono także modelowi wspólnej konsumpcji (sharing economy) w transporcie publicznym i w ruchu miejskim.
Co nam przyniesie przyszłość?
Specjaliści z zakresu handlu, rozwoju infrastruktury i turystyki dyskutowali w Lipsku z ekspertami z przemysłu motoryzacyjnego i inżynierii ruchu o najbardziej prawdopodobnym z jednej i najbardziej pożądanym z drugiej strony kierunku rozwoju transportu i komunikacji. Wielu z nich jest przekonanych, że paliwożerne i zanieczyszczające środowisko auta z silnikiem spalinowym już niedługo ustąpią miejsca, zwłaszcza w miastach, czystym samochodom elektrycznym i inteligentnym pojazdom autonomicznym. Nie wszyscy jednak podzielają tę opinię.
Wyniki badań studyjnych nie są jednoznaczne. Z ekspertyzyzy Boston Consulting Group (BCG), dużej, międzynarodowej firmy doradztwa strategicznego, uznawanej za jedną z najważniejszych na świecie w dziedzinie szeroko pojętego konsultingu, wynika, że w Niemczech pierwsze samochody autonomiczne, zdolne poruszać się samodzielnie i bezpiecznie w każdych warunkach drogowych, pojawią się na autostradach już w roku 2017, a w roku 2020 także w ruchu miejskim. Pięć lat później, a więc w roku 2025, będą stanowić codzienny obrazek na niemieckich drogach. Największe szanse daje im się w dojazdach do pracy. Takie auta pełniłyby rolę elektrycznych taksówek bez kierowcy, użytkowanych wspólnie przez kilka osób.
Teoretycznie jest to oczywiście możliwe. Praktycznie też, co udowodnił obecny na kongresie w Lipsku niemiecki minister transportu Alexander Dobrint, który dojechał na miejsce obrad elektrycznym, autonomicznym BMW i3. Jak powiedział po tej przejażdżce samochodem bez kierowcy: "Jest to wyraźny sygnał, świadczący o dużych zmianach w masowej mobilności".
Na pewno szykują się duże zmiany
Przemysł samochodowy szykuje się na nowe czasy. Firma Audi pokazała w Lipsku wizję samochodowego kokpitu nowej generacji "James 2025". Choć nie był to wcale gotowy prototyp samochodu autonomicznego, tylko pozbawiony kół kawałek przedniej części samochodu z deską rozdzielczą i przednimi fotelami, wzbudził on ogromne zainteresowanie. Jak wyjaśnił Sebastian Hinzmann, inżynier z centrum badawczo-rozwojowego koncernu Volkswagena, do którego należy firma Audi, ten "kawałek samochodu przyszłości" bazuje na modelu Audi A6 i pokazuje, w jakim kierunku pójdzie rozwój aut klasy wyższej.
Mówiąc najkrócej, będą to pojazdy zdolne wyręczyć we wszystkim kierowcę, o ile tylko ten sobie tego zażyczy. Wystarczy nacisnąć dwa guziki na desce rozdzielczej, aby uruchomić autopilota "Jamesa 2025". Część kierownicy chowa się wtedy w desce rozdzielczej. Pozostaje coś, co przypomina wolant w samolocie. Po to, aby kierowca mógł w każdej chwili przejść na ręczne sterowanie. O ewentualnych zagrożeniach i aktualnej sytuacji na drodze informuje go ekran dotykowy. Kierowca widzi go zajmując półleżącą pozycję w fotelu, który odjeżdża do tyłu w chwili, w której kierownica zamienia się w wolant.
Firma Audi zakłada, że tę technologię będzie można zastosować w roku 2017 w nowym, flagowym Audi A8. Przechodzi ona w tej chwili intensywne próby podczas jazdy na odcinku autostrady w Bawarii. Rolę królika doświadczalnego pełni "wypasiony" egzemplarz Audi A7, nazwany przez jego konstruktorów "Jack".
Czy zdolne do samodzielnej jazdy Audi A8 znajdzie nabywców? Zobaczymy. Jedno jest pewne: niezależnie od tego, w jakim kierunku pójdzie rozwój motoryzacji, zmiany są nieuchronne. Bill Ford, prawnuk sławnego Henry'ego Forda i obecny prezes rady nadzorczej koncernu Forda powiedział w wywiadzie dla agencji prasowej Bloomberg L.P., że koncern nie utrzyma się na rynku w ciągu następnych stu lat z samej tylko produkcji i sprzedaży samochodów osobowych i ciężarowych. W co zatem Ford gotów jest zainwestować dodatkowo? Próżno oczekiwać odpowiedzi na takie pytanie, bo strategia rozwoju jest najpilniej strzeżoną tajemnicą każdej firmy, ale obrady w Lipsku mogą dać pewną wskazówkę w tej materii.
Czy elektromobilność zawita do miast
Obok kwestii technicznych w Lipsku dużo mówiono o perspektywach urzeczywistnienia modelu wspólnej konsumpcji w ruchu miejskim. "Gdyby dało się usunąć z miast wszystkie samochody prywatne i autobusy i zostawić w nich tylko metro oraz autonomiczne samochody o napędzie elektrycznym, wtedy do pełnego zaspokojenia potrzeb wystarczyłaby nam jedna trzecia liczby pojazdów będących obecnie w ruchu i tylko 10 procent obecnej powierzchni parkingowej", twierdzi dyrektor naczelny Międzynarodowego Forum Transportu Jose Viegas.
Ekonomista, specjalizący się w problemetyce transportu i komunikacji publicznej, Philippe Crist, nie zgadza się z taką opinią. Nie wątpi, że realizacja tak radykalnej koncepcji transportu miejskiego, w oparciu o ideę wspólnego użytkowania elektrycznych pojazdów autonomicznych i metra, doprowadziłaby do zmniejszenia zapylenia i tłoku na drogach, ale jego zdaniem nie da się przewidzieć jednoznacznie przyszłości motoryzacji bez uwzględnienia trudnych do uchwycenia postaw konsumentów oraz nowinek technicznych, które mogą im przypaść do gustu.
Na świecie użytkuje się ok. 21 mln samochodów o napędzie elektrycznym, ale tylko 0,5 mln z nich to pełnowartościowe pojazdy, mogące konkurować z samochodami z silnikiem spalinowym. Większość elektroaut stanowią małe samochodziki trójkołowe na baterię, popularne zwłaszcza w Chinach. I cóż z tego, skoro właśnie tam marzeniem niemal każdego kierowcy jest potężny SUV z silnikiem o mocy 500 KM?
"Nigdy nie uda się nam zastąpić samochodów z silnikiem spalinowym równowartościowym samochodem elektrycznym, bo ten rodzaj napędu rządzi się innymi prawami. Oba rodzaje aut mają swoje wady i zalety, ale nie są zamienne 1:1", twierdzi Crist. "Można jednak zakładać, że w miastach przyjmą się małe i lekkie samochody elektryczne", dodaje.
To samo dotyczy samochodów autonomicznych. "Część ekspertów twierdzi, że będą one używane tak samo jak samochody, którymi jeździmy w tej chwili, z tym, że w razie potrzeby oddamy kierownicę automatycznemu, samochodowemu pilotowi. Nie sądzę aby tak się stało i wolałbym się o to nie zakładać", mówi Philippe Crist. "Samochód autonomiczny nie jest ofertą dla każdego i jego użytkowanie, podobnie jak użytkowanie samochodów elektrycznych, też będzie wyglądało inaczej."
Chris Cotrell / Andrzej Pawlak