Leży na oddziale intensywnej opieki medycznej. W śpiączce farmakologicznej. Najpierw COVID-19, potem zapalenie płuc, a teraz sepsa. Od kilku dni mój wieloletni przyjaciel z lat młodości walczy o każdy oddech. Boję się i drżę wraz z nim o jego życie - podobnie jak jego krewni i wielu innych przyjaciół.
Gdyby był zaszczepiony, prawdopodobnie ominęłoby go to piekło zaintubowania i śpiączki. Nie zrobił tego. Nie wiem dlaczego.
Najpierw przetrwać, potem walczyć
Wiem jednak na pewno, że kiedy zobaczyłam go na OIOM-ie, moja niechęć do niezaszczepionych zniknęła. Rozpłynęła się w powietrzu. Chciałabym tylko jednego - żeby mój przyjaciel z dzieciństwa wyzdrowiał.
Walka o przetrwanie, w której biorę udział z daleka, wyczerpuje mnie. Czuję, że nie mam już siły na gniew i agresję. Pozostaje pustka, wyczerpanie, rozpacz i resztki nadziei. Każde badanie krwi, które zwiastuje poprawę, każdy antybiotyk, który działa, umacnia nadzieję. Troska o ukochaną osobę przyćmiewa wszystkie inne myśli.
Aby uniknąć nieporozumień, jestem potrójnie zaszczepiona i jestem wdzięczna oraz odczuwam ulgę z tego powodu. Zależy mi zarówno na własnym zdrowiu, jak i na ochronie naszego systemu opieki zdrowotnej przed załamaniem.
Pandemia emocji
Ale ta pandemia doprowadza mnie na skraj możliwości. Oczywiście, poradziłabym mojemu przyjacielowi, by się zaszczepił. Nigdy nie mówił o swoich wątpliwościach. Teraz nie ma sensu się o to spierać.
I szczerze mówiąc, ja też nie chcę się już o to kłócić. Jestem zmęczona i znużona wiecznymi sporami między antyszczepionkowcami a proszczepionkowcami, debatami o ograniczeniach kontaktu, lockdownach i absurdalnymi spekulacjami na temat rzekomych tajnych sprawców pandemii.
W ostatnich dniach zwolennicy szczepień utworzyli cichy, masowy ruch. "Powstanie stojących w kolejkach" - tak dziennik "taz" nazwał miliony ludzi, którzy w ostatnich dniach ustawili się w kolejkach do szczepień.
Stygmatyzacja nie pomaga
To szczepienia ratują życie, a nie arogancja i pewność siebie. Raz po raz ta pandemia narzuca mi schemat przyjaciel - wróg. Zniekształcony obraz, który nie odpowiada rzeczywistości i który nikomu nie pomaga.
Nie każdy bowiem, kto nie jest lub jeszcze nie był szczepiony, jest przeciwnikiem szczepień. Nie każdy, kto nosi maskę pod nosem, jest koniecznie jej przeciwnikiem. Nie każdy, kto idzie na imprezę w czasie korony, zamienia się w "superspreadera".
Trudno uciec od tego polaryzującego myślenia. To jednak jest dla mnie nakazem chwili. Cieszę się z każdego dodatkowego szczepienia na COVID-19, a jednocześnie chcę nadal rozmawiać z osobami nieszczepionymi a nie stygmatyzować je ani być stygmatyzowaną.
Niestety, nie zawsze się to udaje. Ale myśl o moim długoletnim przyjacielu na OIOM-ie nakazuje mi, żebym próbowała dalej. Empatia jest dla mnie ważniejsza niż ideologie i przekonania.
Fala solidarności społecznej
Od wybuchu pandemii dwa lata temu w Niemczech nastąpiła fala radykalizacji politycznej. Ale jeszcze większa była fala solidarności społecznej.
Jestem zdumiona, jak silna jest ta społeczna solidarność, pomimo ogromnego obciążenia pandemią. Szczególnie na oddziałach intensywnej opieki medycznej.
Jestem za to głęboko wdzięczna. Bez tej solidarności i empatii nie byłoby bowiem promyka nadziei w obliczu pandemii, która pochłonęła już życie ponad pięciu milionów ludzi na całym świecie.