Przemoc wobec kobiet. Koniec milczenia
8 marca 2016Wydarzenia sylwestrowej nocy na dworcu głównym w Kolonii i innych miastach zszokowały opinię publiczną. Informacje o grupach nieokiełznanych mężczyzn, którzy otaczali kobiety, molestowali je seksualnie i okradali, przeraziły swoim wymiarem. Taki rodzaj przemocy wobec kobiet był do tej pory nieznany. Do połowy lutego kolońska policja odnotowała ponad tysiąc zawiadomień o przestępstwie (prawie połowa z nich o podłożu seksualnym).
Organizacje i poradnie kobiece zaalarmowały, że zajścia sylwestrowej nocy zachwieją zaufaniem ofiar w bezpieczeństwo i stosunki międzyludzkie.
Zmiany w zachowaniu mogą dotyczyć także kobiet, które nie były bezpośrednio ofiarami zajść. W przeprowadzonej przez instytut Infratest dimap w pierwszych dniach stycznia 2016 ankiecie aż 37 proc. kobiet przyznało, że unika zbiorowisk ludzkich. Tylko połowa respondentek nie zamierzała zmieniać swojego zachowania. Z biegiem czasu tendencja do zmiany zachowania osłabła. W przeprowadzonych przez instytut Forsa pod koniec stycznia badaniach już tylko co piąta kobieta przyznała, że z powodu wydarzeń w Paryżu i Kolonii zmieniła swoje codzienne przyzwyczajenia – stając się bardziej ostrożną, czujną, unikając tłumów i wielkich imprez.
Bezpieczny dystans
Czy zmiany są konieczne? Takie postulaty natrafiają na ostrą krytykę. Gromy posypały się na nadburmistrz Kolonii Henriette Reker, kiedy ta radziła kobietom prewencyjnie zachować dystans wyciągniętej ręki i zmienić swoje zachowanie w okresie karnawału.
Minister ds. rodziny Manuela Schwesig odpowiedziała twittem „Nie potrzebujemy żadnych zasad zachowania dla kobiet. To sprawcy muszą zmienić swoje zachowanie!”. Potem dodała jeszcze: „Minęły czasy, w których my kobiety nie możemy się swobodnie poruszać”. Z kolei prezenterka telewizyjna Nazan Eckes podkreśliła, że Niemcy są krajem, w którym społeczna rola kobiety ma swoje ugruntowane miejsce – a mianowicie „tam, gdzie się kobiecie podoba”. Przypomniała, że kobiety w Niemczech są wolne w wyborze swojego zawodu i sposobie ubierania się. „Walczyły o to pokolenia kobiet i nie możemy ani centymetra ustąpić”, skwitowała.
Środki zaradcze
Kiedy jednak lokalny dziennik „Kölner Stadt-Anzeiger” przeprowadził sondaż na ten temat wśród mieszkanek Kolonii, ich zdania były podzielone. Przeważały głosy kobiet, które obawiały się o swoje bezpieczeństwo. „Zastanawiam się, czy przejść obok grupy mężczyzn. Najczęściej przechodzę na drugą stronę ulicy”, mówiła 42-letnia Irina. 21-letnia Jenny przyznała z kolei, że zaczęła nosić przy sobie gaz pieprzowy i stara się podróżować pociągiem przed zapadnięciem zmroku. Inna uczestniczka sondażu zamiast wieczornego spaceru z kolońskiej Starówki wolała wrócić do domu taksówką. Tylko niektóre czytelniczki stwierdziły, że nie zamierzają niczego zmieniać, pokładając po części zaufanie we wzmożonej obecności policji.
Telefon na drogę powrotną
Sabine Rasquin, trenerka w szkole samoobrony „Frau Schmitzz” w Kolonii przyznaje, że w pierwszych tygodniach po sylwestrowych ekscesach wzrosło zainteresowanie kursami samoobrony. – Kobiety zaczęły pytać, jak niezależnie od wieku i sprawności fizycznej opanować pewne techniki zachowania – mówi Rasquin. Na kursach uczy czujności i wczesnego reagowania, demonstruje, jak użyć głosu i nawiązać kontakt z otoczeniem. Rasquin radzi kobietom rozpatrzyć różne scenariusze: – Zastanowić się, czy powrót w nocy będzie bezpieczny, kto może mi towarzyszyć, czy lepiej pojechać taksówką – mówi.
Przypomniano sobie także o „telefonie na drogę powrotną”. Linia powstała przed dwoma laty. Berliński numer można wybrać od czwartku do soboty w godzinach nocnych. Czuwający po drugiej stronie telefoniści wirtualnie towarzyszą kobietom w drodze powrotnej do domu, co jakiś czas zaznaczając na mapie ich miejsce pobytu.
Z telefonu można korzystać z każdego miejsca w Niemczech. (Heimwegtelefon - 030 120 74 182)
Nie odwracać wzroku
Obok zainteresowania działaniami zaradczymi wzrosła także otwartość na problemy związane z przemocą wobec kobiet – informują poradnie dla kobiet. – Wcześniej temat ten był bagatelizowny, teraz jest traktowany poważnie i z dużą otwartością – mówi Ursula Enders ze stowarzyszenia „Zartbitter” w Kolonii. Jako przykład podaje reakcje w mediach społecznościowych.
O ile kiedyś jej prewencyjne posty na Facebooku klikało zaledwie kilkaset osób, w ostatnim czasie na niektóre z nich reaguje nawet 15 tys. internautów. – W tym wielu mężczyzn w wieku 18-24 lat – zdradza Enders. – Wcześniej trudno ich było zainteresować tym tematem, teraz zajmują jasne stanowisko – dodaje. Ursula Enders jest przekonana, że otwarcie społeczeństwa na temat przemocy wobec kobiet pomoże poradni w pracy prewencyjnej. – Ludzie będą częściej reagować jako świadkowie aktów przemocy – sugeruje Enders.
Również Irmgard Kopetzky z kolońskiej poradni dla zgwałconych kobiet obserwuje zerwanie ze społecznym tabu. Jej zdaniem kobiety łatwiej teraz mówią o aktach przemocy i zgłaszają je. A to ważne, bo jak informuje Niemiecki Związek Poradni dla Kobiet (bff), zaledwie 5-15 proc. kobiet, które doświadczyły przemocy na tle seksualnym, decyduje się pójść na policję. Obawiają się, czy ktoś im uwierzy.
Katarzyna Domagała