1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Przedsiębiorca rozlicza rządy Merkel: „Niemcy upadają”

Katarzyna Domagała (opracowanie)
7 sierpnia 2023

Za czasów rządów Angeli Merkel nie było ani jednej ważnej reformy strukturalnej. Niemcy upadają, a obecny rząd nie bije na alarm – pisze niemiecki menadżer Wolfgang Reitzle na łamach „Die Welt”.

https://p.dw.com/p/4Uqmc
Angela Merkel była kanclerzem Niemiec w latach 2005-2021
Angela Merkel była kanclerzem Niemiec w latach 2005-2021Zdjęcie: Kenzo Tribouillard/AP Images/picture alliance

„Podczas ery Merkel nie było ani jednej ważnej reformy strukturalnej. Niemcy nie należą już do 20 najbardziej konkurencyjnych krajów na świecie. A teraz szkodzi nam polityka klimatyczna, która robi niewiele lub nic, aby chronić klimat. Trzeba zatrzymać ten zgubny trend” – pisze na łamach „Die Welt” niemiecki przedsiębiorca Wolfgang Reitzle, członek rad nadzorczych różnych firm, w tym Axel Springer SE – wydawcy m.in. dzienników „Bild” i „Die Welt”.

„Niemcy upadają” i to nie dopiero od czasu pandemii koronawirusa czy wojny w Ukrainie – stwierdza Reitzle, nawiązując do malejących wskaźników wydajności i rosnących kosztów pracy. „Niemcy nie należą już do pierwszej dziesiątki krajów w Europie pod względem produktu krajowego brutto na mieszkańca. Wypadliśmy z listy 20 najbardziej konkurencyjnych krajów świata” – czytamy.

Krytyka ery Merkel

Nawet dla tak silnego kraju jak Niemcy 16 lat kanclerstwa Angeli Merkel to było za wiele – stwierdza autor. W erze Merkel nie przeprowadzono ani jednej reformy strukturalnej, która uczyniłaby kraj bardziej wydajnym, a dwie fundamentalne decyzje miały trwały wpływ na Niemcy – transformacja energetyczna i otwarcie granic dla niekontrolowanej migracji. Merkel, zamiast realizować strategiczny plan działania, reagowała na daną sytuację – krytykuje Reitzle.

Menadżer Wolfgang Reitzle
Menadżer Wolfgang Reitzle zasiada w radach nadzorczych różnych firm, w tym Axel Springer SEZdjęcie: Jörg Carstensen/dpa/picture alliance

Dodaje, że od prawie 20 lat nie inwestowano w przyszłość kraju i infrastrukturę, rozbudowywano natomiast państwo opiekuńcze. W urzędach panuje biurokracja, obsługa obywateli jest słaba, Niemcy pozostają w tyle w sprawach cyfryzacji. „Wiele rzeczy, za które kiedyś podziwiano Niemcy, już nie funkcjonuje” – pisze autor. Jak stwierdza, w dekadach dobrobytu pojawił się nowy model, którego sednem jest: „dobrobyt bez wysiłku i niewysilanie się”. Jeśli tak dalej pozostanie, państwo będzie musiało coraz bardziej gwarantować osobiste ryzyko życiowe kosztem wspierania gospodarki rynkowej. Jako przykład Reitzle wymienia debatę w Niemczech na temat czterodniowego modelu pracy, podczas gdy Niemcy i tak mają już jeden z najkrótszych czasów pracy – 1349 godzin rocznie (Polacy – 1830 godzin).

„Najgłupsza polityka klimatyczna”

„W tak krytycznej fazie (…) politycy powinni bić na alarm”. Nie robią tego jednak, bo od dłuższego czasu skupiają się na kwestiach klimatu – uważa Wolfgang Reitzle. I dodaje, że „żaden inny kraj na świecie nie ma głupszej polityki klimatycznej od Niemiec”.

Jako przykłady niezrozumiałych decyzji autor wymienia m.in. odłączenie elektrowni atomowych i zastąpienie tej energii prądem produkowanym przez francuskie elektrownie jądrowe oraz niemieckie elektrownie węglowe. „Przez długi czas będziemy mieli po Polsce najbrudniejszą energię w Europie i nie wniesiemy żadnego znaczącego wkładu w ochronę klimatu” – pisze Reitzle. Jego zdaniem plan niemieckiego ministra gospodarki Roberta Habecka ,stawiający tylko na odnawialne źródła energii, nie powiedzie się. Produkcja energii powinna być oparta na dwóch filarach: 50 proc. z elektrowni wiatrowych i solarnych, drugie 50 proc. z elektrowni gazowych z sekwestracją dwutlenku węgla (CCS).

Problem dla całej Europy

Jeśli obecny rząd nie skoryguje swojej polityki, to Niemcy jeszcze bardziej pozostaną w tyle. Stanie się to jednak problemem dla całej Europy, głównie za sprawą wspólnej waluty euro – przestrzega autor. „Niemcy potrzebują punktu zwrotnego, opartej na faktach polityki rozsądku i gospodarki rynkowej”. Potrzebna jest także funkcjonująca ustawa migracyjna „zapewniająca migrację na rynek pracy, a nie do systemów socjalnych” i potrzebne są mieszkania w przystępnej cenie. „Prawicowe rządy przejmują władzę w coraz większej liczbie krajów w Europie. Jeśli tak dalej pójdzie, stanie się to realnym zagrożeniem również w Niemczech” – czytamy.

„Dobrobyt bez wysiłku jest iluzją. Bez dobrobytu nie ma funkcjonującego państwa opiekuńczego” – podkreśla autor. „Potrzebujemy szczupłego, ale wydajnego państwa. Potrzebujemy systemu szkolnictwa i edukacji, który koncentruje się na jakości i standardach. Przede wszystkim jednak potrzebujemy szybkiej korekty ideologicznej polityki klimatycznej. Szkodzi ona krajowi i robi niewiele lub nic dla ochrony klimatu” – pisze.

Wszystko to będzie możliwe w warunkach otwartej debaty, kiedy Niemcy ponownie staną się prawdziwym rynkiem pomysłów i postawią na ambicje – kończy menadżer Wolfgang Reitzle na łamach „Die Welt”.

„Chory człowiek Europy”

Wśród ekspertów zajmujących się gospodarką kursuje obecnie określenie Niemiec jako „chorego człowieka Europy”. Niemiecka gospodarka nie może stanąć na nogi, a wszystkie ważne wskaźniki mają tendencję spadkową. Przez dwa kolejne kwartały skurczyła się wydajność ekonomiczna kraju. Według ekonomistów Niemcy weszły w techniczną recesję. W minionym kwartale niemiecki PKB utrzymał się na poziomie poprzedniego kwartału, ale prognozy sugerują, że w bieżącym trzecim kwartale spadnie.

Sytuacja niemieckiej gospodarki staje się coraz bardziej ponura. Indeks klimatu gospodarczego opracowany przez Instytut Ifo z Monachium spadł w lipcu trzeci miesiąc z kolei, przy czym 9000 ankietowanych menedżerów oceniło zarówno bieżącą sytuację swoich firm, jak i perspektywy na kolejne pół roku jako gorsze.

Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!

Niemiecka gospodarka wpadła w recesję