Premier Bawarii stawia kanclerz Merkel ultimatum
16 stycznia 2016W toczącym się w Niemczech się sporze o ograniczenie napływu imigrantów do RFN premier rządu krajowego Bawarii Horst Seehofer postawił kanclerz Angeli Merkel ultimatum. „W ciągu najbliższych 14 dni zażądamy pisemnie od rządu przywrócenia na granicach ich prawnie ustalonego funkcjonowania" – powiedział premier Bawarii w rozmowie ze "Spieglem". Jednocześnie zaznaczył, że” jeśli rząd tego nie uczyni, zostanie zaskarżony przed Federalnym Trybunałem Konstytucyjnym”.
Horst Seehofer dał tym samym do zrozumienia, że zamierza doprowadzić do zaognienia sporu z rządem federalnym ws. kontrolowania na granicach liczby przybywających do Niemiec uchodźców. Do eskalacji konfliktu może dojść jeszcze przed marcowymi wyborami krajowymi w Badenii-Wirtembergii, Nadrenii-Palatynacie i Saksonii Anhalckiej.
Płaszczyzna europejska i narodowa
Rząd Bawarii przytacza prawną ekspertyzę byłego sędziego Trybunału Konstytucyjnego Udo Di Fabio, który zarzucił w niej rządowi federalnemu, że nieskutecznie chroni niemieckich granic.
Premier Bawarii powiedział ponadto, że polityka rządu Niemiec jest przypuszczalnie niezgodna z prawem, dlatego będzie on musiał ponieść koszty kryzysu imigracyjnego.
Również premier Hesji Volker Bouffier (CDU) wyraził wątpliwości co do strategii kanclerz Angeli Merkel, która dąży do rozwiązania kryzysu imigracyjnego na płaszczyźnie europejskiej, a nie na narodowej. Volker Bouffier podkreślił, że nie neguje on możliwości rozwiązań w skali europejskiej, lecz „jeśli nie uda się pójść do przodu z Europą, trzeba szukać nowych rozwiązań”.
Naciski SPD
Polityka Angeli Merel w kryzysie uchodźczym budzi niezadowolenie także w szeregach koalicyjnej SPD. Szef SPD Sigmar Gabriel jest przekonany, że Niemcy wyczerpały limit możliwości. Wypowiadając się dla grupy medialnej Funke wskazał, że, jeśli „zastosowane środki zaradcze nie zadziałają do wiosny, zbliżymy się do takiej liczby imigrantów, która może sprawić ogromne trudności”.
Socjaldemokrata zgodził się jednocześnie ze stwierdzeniem Angeli Merkel, że nie ma górnej granicy dla prawa azylowego. „Jednak w demokracji decyzja należy do obywateli i radzę nam nie testować granic możliwości kraju”, sugeruje wicekanclerz. Zaznaczył przy tym, że „Niemcy mogą przyjąć więcej niż zasugerowane przez Horsta Seehofera 200 tys. imigrantów rocznie. Jednak „kontyngent ten powinien być zdecydowanie mniejszy od liczby imigrantów z 2015 roku", czyli około jednego miliona.
Rosnące obawy
Tymczasem szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier (SPD) ostrzegł przed złudnymi nadziejami, mówiąc, że „nie ma jednego rozwiązania”. Stwierdził na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, że „dlatego musimy zabiegać u ludzi o cierpliwość”. Natomiast Sigmar Gabriel ostrzegł, że „jeśli nie uda się zabezpieczyć zewnętrznych granic UE, w niebezpieczeństwie znajdą się też otwarte wewnętrzne granice Europy”. Szef klubu poselskiego SPD Thomas Oppermann obawia się, że jeśli kanclerz Merkel nie znajdzie poparcia u europejskich partnerów, „nacisk z ich strony stanie się tak wielki, że nie będzie można dłużej utrzymać swobody przemieszczania się w Europie”.
„Czas ucieka”
Przed konsekwencjami takiego rozwiązania ostrzega szef frakcji parlamentarnej chadeków Volker Kauder. „Zamknięcie granic miałoby poważne następstwa natury humanitarnej, europolitycznej i gospodarczej, powiedział gazecie „Neue Osnabrücker Zeitung”.
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz zaapelował w rozmowie ze „Stuttgarter Zeitung” do innych państw UE, mówiąc, że „nie wiem, ci, którzy wzbraniają się przed rozwiązaniem kryzysu uchodźczego, zdają sobie sprawę, że narażają gospodarczą stabilność oraz przyszłość Europy”.
Niemcy przyjęły w 2015 r. ok. 1,1 mln imigrantów. W pierwszej połowie stycznia br. zarejestrowano ponad 51 tys. nowych przybyszy.
dpa / Alexandra Jarecka