Prawicowy populizm - nowa siła w Europie
17 marca 2016Partie prawicowo-populistyczne, które można porównać do Alternatywy dla Niemiec (AfD), rządzą w pięciu krajach europejskich. W Polsce i na Węgrzech narodowi konserwatyści stanowią absolutną większość w parlamentach. W Grecji ich popularność stale rośnie: w Atenach rządzi populistyczna koalicja prawicy i lewicy. Także w Norwegii i Szwajcarii - leżących w Europie, lecz nienależących do Unii - prawicowi populiści stanowią część ekipy rządzącej.
Brak europejskiej solidarności i renacjonalizacja
Niemcom jeszcze daleko do dzielenia się władzą z populistyczą prawicą, nawet mimo ostatnich wyborów do parlamentów regionalnych, gdzie AfD zdobyła całkiem niezły wynik. Kryzys migracyjny oraz gospodarczy jednak wzmocniły tendencję na prawo - uważa socjolog partyjny i politolog Florian Hartleb. - Generalnie chodzi oczywiście o to, że taki kierunek nadały brak europejskiej solidarności i renacjonalizacja, a zatacza on coraz szersze kręgi. Nie można już patrzeć tylko na Europę wschodnią i środkową, ale też na przykład na Wielką Brytanię - dodaje.
Brytyjska Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) zdobywa coraz większe grono wyborców. To właśnie UKIP była inspiracją do niedawnego ogłoszenia przez rząd w Londynie referendum na temat wyjścia Wysp z Unii Europejskiej.
AfD i NPD na ławach poselskich
W kolejnych dwunastu krajach UE prawicowi populiści zasiadają w parlamentach. Od Frontu Narodowego we Francji przez Wolnościową Partię Austrii po antysemicką Atakę w Bułgarii - to tylko kilka przykładów. W Niemczech prawicowi populiści mają przedstawicieli na razie tylko na poziomie regionalnym, od ostatniej niedzieli w 8 z 16 landtagów. AfD w roku 2014 mogła jednak posłać do europarlamentu siedmiu deputowanych. Po rozłamie wewnętrz partii dziś z ramienia Alternatywy dla Niemiec pozostało tam dwoje posłów. Ponadto jednego posła w Strasburgu ma też skrajnie prawicowa NPD.
- Doświadczenia europejskie pokazują, że jeśli dana partia choć raz wejdzie do systemu, stając się jego częścią, bardzo, ale to bardzo trudno ją potem z niego usunąć. W Austrii i Holandii, gdzie takie ugrupowania czasowo zniknęły, ale zaczynają się odradzać. W Niemczech nie było czegoś takiego przez długi czas - ostrzega politolog Florian Hartleb.
Efemeryda Republikanów
Na początku lat 90-tych Republikanie odnosili podobne sukcesy, dostając się do landtagów i Parlamentu Europejskiego. Wtedy też obawiano się, że Niemcy podążą za tym, co od jakiegoś czasu działo się w wielu krajach Starego Kontynentu. Republikanie jednak zniknęli. W roku 2001 prawicowy populista Ronald Schill (Partia Praworządnej Ofensywy) na krótko wszedł do władz Hamburga, ale jego partia szybko odeszła w polityczny niebyt po serii skandali.
W przypadku AfD sprawa może wyglądać inaczej. - Alternatywa dla Niemiec ma spore szanse, ponieważ polityczna debata w ciągu najbliższych lat będzie zdominowana głównie przez tematy eurosceptyczne i migracyjne - przewiduje Florian Hartleb.
Zaczęło się od protestu ekonomistów
AfD została założona przez konserwatywnych profesorów w związku z kryzysem euro, ale teraz się radykalizuje. Wrogość wobec obcych - wzmacniana przez kryzys migracyjny - coraz śmielej wkracza na polityczne salony Niemiec. Tabu to zostało przełamane już wcześniej przez partie w innych krajach Europy. AfD teraz nadrabia zaległości. - Sytuacja zmieniła się dramatycznie - dodaje ekspert.
Austriacki politolog Werner T. Bauer przewiduje w swojej analizie z listopada 2015, że Niemcy są stosunkowo "odporne" na prawicowy populizm na szczeblu federalnym. To wybory do landtagów są w pewnym sensie "wentylem" dla wyborców rozczarowanych ekipą rządzącą. Ten niemiecki system zabezpieczający chyba jednak zaczyna szwankować. W Austrii i Francji prawicowi populiści zdobywają w wyborach krajowych około 20 procent głosów. AfD będzie chciała ich dogonić - uważa Florian Hartleb. - W tej chwili AfD bierze sobie za przykład francuski Front Narodowy oraz Wolnościową Partię Austrii i staje się coraz bardziej radykalna - podsumowuje.
Oprócz kryzysu migracyjnego, Alternatywa dla Niemiec - podobnie jak to jest we Francji - chce postawić na odcięcie się od politycznego islamu i przybyszów z krajów muzułmańskich. Siłą napędową tej tendencji jest eurodeputowana AfD Beatrix von Storch - przewiduje tygodnik "Der Spiegel". W prywatnych mejlach, Beatrix von Storch miała bowiem napisać: "Euro i uchodźcy to już zużyty temat, nie wnoszą nic nowego".
Bernd Riegert / Dagmara Jakubczak