Prasa o planach min. zdrowia: stąpanie po cienkiej linie
5 sierpnia 2021Regionalna gazeta „Mitteldeutsche Zeitung” ocenia: „Ludzie mają dość. Nie chcą już słuchać o koronawirusie, chcą odzyskać swoją normalną codzienność. Propozycje ministra zdrowia Jensa Spahna wyglądają w tym kontekście jak próba upokorzenia. Polityk chce, aby przynajmniej do następnej wiosny wszyscy, także zaszczepieni i ozdrowieńcy, musieli nosić maskę. Przy tym już w najbliższych tygodniach wszystkim mieszkańcom Niemiec umożliwi się przyjęcie drugiej dawki szczepionki na koronawirusa. Kto z tego nie skorzysta, będzie ponosił indywidualne ryzyko. Można to porównać z rowerzystami, którzy mimo ostrzeżeń, jeżdżą bez kasków”.
Komentator dziennika „Augsburger Allgemeine” jest zaś zdania, że szef resortu zdrowia przesadził. Jak czytamy: „Spahn balansuje na cienkiej linie. Można zrozumieć, kiedy od gościa w restauracji albo uczestnika jakiegoś wydarzenia wymaga się negatywnego testu na koronawirusa. Ale to, że nawet osobom z negatywnym testem uniemożliwia się wyjście do knajpy, to już za dużo. Przecież w szkołach państwo wierzy w wyniki testów. W swoich planach Jens Spahn przekroczył cienką linię pomiędzy wolnością i bezpieczeństwem”.
„Nie, nie powinno u nas dojść do standardów azjatyckich, gdzie noszenie masek ochronnych jest codziennością niezależnie od pandemii koronawirusa” – czytamy w
gazecie „Südwest-Presse”. „A już na pewno nie może być w tej sprawie obowiązku. Zwłaszcza na świeżym powietrzu nakaz zakrywania ust jest absurdem i był jednym z najbardziej bezsensownych środków podjętych w całej pandemii. Ale także w zamkniętych pomieszczeniach – w samolotach, pociągach obowiązek masek musi być bardzo dobrze uzasadniony przy rosnącej liczbie zakażeń. Nie wystarczy powiedzieć, że noszenie maseczek nie jest przecież takie straszne”.
Lokalna gazeta „Dithmarscher Landeszeitung” ocenia z kolei: „W obliczu niskiej zachorowalności wiele znowu jest dozwolone – często pod warunkiem, że uczestnicy są zaszczepieni, są ozdrowieńcami albo poddali się testom. Ta linia, która od września ma obowiązywać w zaostrzonej formie, jest łatwo zrozumiała. Nawet w aktualnym raporcie resort Jensa Spahna utrzymuje, że w ten sposób, z dużym prawdopodobieństwem, uda się zatrzymać rozprzestrzenianie się wirusa. Ale to, że w przypadku dużych imprez albo wizyt w lokalach negatywny wynik testu przestanie być honorowany, jest co najmniej nielogiczne. Chyba że rządowi zależy na tym, aby zwiększyć presję na przeciwników szczepień. Do tego pasuje też plan wprowadzenia opłat za testy. Prawdopodobnym skutkiem będzie jednak, że mniej osób będzie się testować” - czytamy.