1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa o inflacji w Niemczech: bez paniki

30 listopada 2021

W listopadzie inflacja wyniosła aż 5,2 procent, ale zdaniem większości komentatorów sytuacja nie jest tak zła, na jaką wygląda.

https://p.dw.com/p/43dve
Deutschland | Spritpreise an Tankstelle in Hildesheim
Zdjęcie: Julian Stratenschulte/dpa/picture alliance

Komentator gazety „Berliner Morgenpost” pisze, że ponad pięcioprocentowa inflacja w Niemczech, najwyższa od 29 lat, brzmi dramatycznie. „Nie ma jednak powodu do paniki. Ten wzrost napędzany jest głównie przez dwa czynniki: obniżkę VAT-u, z której w ubiegłym roku skorzystali mieszkańcy kraju oraz wzrost cen energii. Jeśli odejmie się te czynniki specjalne, to ekonomistom wychodzi wzrost cen na poziomie dwóch procent. Taki wzrost jest celem Europejskiego Banku Centralnego od jego powstania i nie jest powodem do przesadzonych obaw”.

Gazeta „Wiesbadener Kurier” jest podobnego zdania, choć nieco mniej optymistycznie ocenia sytuację. „W przyszłym roku wyjaśni się, jak w rzeczywistości ma się inflacja bez wpływu czynników specjalnych. Na obecnych statystykach wciąż mocno odbija się tymczasowe obniżenie podatku VAT na początku pandemii. Nie tak łatwo znikną za to takie czynniki, jak problemy z dostawami i brakiem materiałów czy rosnące koszty prądu, oleju opałowego, gazu i paliw. Także ceny artykułów spożywczych nie spadają automatycznie. Poziom inflacji na pewno spadnie w przyszłym roku, ale osiądzie na wysokim poziomie ponad 2 procent” - czytamy.

W podobnym tonie utrzymany jest komentarz w „Suedwest Presse”, który sugeruje działania ze strony EBC. „Byłoby pięknie, gdyby już wkrótce stało się jasne, że inflacja na poziomie 5,2 procent była tylko przejściowym efektem specjalnej sytuacji koronawirusowej. Ale pojawia się coraz więcej oznak, że ta teza jest chwiejna. Na przykład brak rąk do pracy i dramatyczne niedobory dostaw. Nie ma jeszcze powodu do paniki. Ale z każdym miesiącem, który mija, zawęża się pole manewru Europejskiego Banku Centralnego”.

Gazeta „Neue Osnabruecker Zeitung” zauważa z kolei, że trudno o bardziej wymagające warunki, w jakich przyszło rozpoczynać pracę nowemu rządowi Niemiec. „Obok obaw o pandemię koronawirusa coraz bardziej daje o sobie znać rosnąca inflacja. Wygląda jednak na to, że SPD, Zieloni i FDP nie są zgodni co do tego, co zrobić z postępującym spadkiem wartości pieniądza. Szef FDP Christian Lindner chce ograniczyć publiczne wydatki, SPD i Zieloni zaś mocno inwestować. Otwartym pozostaje pytanie, czy w ogóle trzeba działać. Głównym czynnikiem napędzającym inflację są bowiem znowu rosnące ceny energii. Nie ma wątpliwości, rosnące koszty dotykają i martwią ludzi od miesięcy. Ale są dobre szanse na to, że poziom inflacji niebawem się znormalizuje, a zmiana kursu nie jest potrzebna”.