Prasa o ataku w Monachium. Kolejny cios dla bezpieczeństwa
6 września 2024W pobliżu konsulatu Izraela i Centrum Dokumentacji Nazizmu w Monachium policja zastrzeliła w czwartek, 5 września, mężczyznę. 18-letni Austriak uzbrojony w długą broń palną oddał strzały w kierunku funkcjonariuszy. Prawdopodobnie był islamistą i planował zamach na placówkę dyplomatyczną Izraela.
„Frankfurter Allgemeine Zeitung” („FAZ”) pisze o ataku na przedstawicieli liberalnego państwa, a tym samym nas wszystkich i chwali jednocześnie postawę sił bezpieczeństwa. „Atak został odparty. Funkcjonariusze w policji, siłach zbrojnych, służbie celnej, w gminach i szkołach, czyli ci na pierwszej linii frontu, są często o wiele mil przed przywódcami politycznymi. Oni wiedzą, jaka godzina wybiła – i starają się działać jak najlepiej. Polityka nie może zostawić ich na lodzie. Musi ich wzmocnić i zrobić wszystko, co w jej mocy, żeby zapewnić, że nie tylko Europa, ale także Niemcy, pozostały obszarem wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości” – apeluje „FAZ”.
Monachijska gazeta „Münchner Merkur” zwraca uwagę na sytuację Żydów mieszkających w Niemczech. Dziennik przywołuje słowa ocalałej z Holokaustu Charlotte Knobloch, byłej przewodniczącej Centralnej Rady Żydów w Niemczech, która powiedziała, że nie wie, czy w przyszłości Niemcy nadal będą bezpiecznym domem dla Żydów. Miała na myśli powstanie AfD i wyniki wyborów na wschodzie kraju. „Ale społeczność żydowska w Monachium wiedziała już wtedy, że niebezpieczeństwo grozi im nie tylko i nie przede wszystkim ze strony prawicowych ekstremistów. Nienawiść do Żydów wielu muzułmanów i zbłąkanych lewicowych zwolenników przenosi się dziś na ulice, gdy podczas demonstracji ws. Strefy Gazy wzywają do unicestwienia Izraela” – czytamy. Zdaniem gazety atak w Monachium ma uświadomić wszystkim, na jakie niebezpieczeństwa narażeni są Żydzi. „Aby stać się celem ataku, wystarczy nosić kipę. Niemcy muszą zrobić wszystko, co w ich mocy, aby sprawić, żeby żydowskie życie było możliwe” – dodaje dziennik.
„Atak w Monachium to kolejny szok dla społeczności żydowskiej i cios dla poczucia bezpieczeństwa obywateli” – pisze „Berliner Morgenpost”. „Znane do tej pory szczegóły pokazują, jak trudne jest zwalczanie zradykalizowanych indywidualnych sprawców. 18-letni Austriak z bośniackimi korzeniami podróżował do Niemiec z salzburskimi tablicami rejestracyjnymi i – jak wszyscy dojeżdżający do pracy w regionie – został na posterunku policji federalnej po prostu przepuszczony dalej” – czytamy. Gazeta informuje, że Austriak nie znajdował się również na radarze niemieckich oficerów wywiadu. Zdaniem berlińskiego dziennika to, że atak w Monachium zakończył się dobrze, wynika z małej siły ognia zabytkowej broni, a także dobrej koncepcji bezpieczeństwa bawarskiej policji i zdeterminowanej reakcji na atak. „To dobra wiadomość, 52 lata po straszliwej porażce policji na Igrzyskach Olimpijskich w 1972 roku” – konkluduje gazeta, nawiązując do ataku terrorystycznego na izraelskich sportowców, który miał miejsce 5 września 1972 roku.
Więcej o sprawcy pisze w komentarzu dziennik „Stuttgarter Nachrichten”: „Podejrzany jest najwyraźniej urodzonym w Austrii islamistą z bośniackim pochodzeniem migracyjnym. Bałkany od dziesięcioleci są centrum radykalizacji. Terror motywowany islamizmem rozprzestrzenia się w meczetach, wioskach i regionach. Tam działają platformy cyfrowe. Bośnia, Kosowo i Macedonia Północna stały się nieprzejrzystymi pod względem zaopatrzenia magazynami broni dla terrorystów i zorganizowanych przestępców” – czytamy.
Zdaniem gazety niemiecka polityka bezpieczeństwa zawodzi od dziesięcioleci – nie tylko od czasu rządów koalicji Olafa Scholza. „Bałkańskie misje Bundeswehry i niemieckich służb wywiadowczych od lipca 1992 roku kosztowały przede wszystkim życie, ale także miliony pieniędzy podatników. W zamian interesy polityki bezpieczeństwa Niemiec, UE i NATO na Bałkanach nigdy nie zostały zdefiniowane, nie mówiąc już o ich egzekwowaniu. Podejrzany atak terrorystyczny w Monachium jest przypomnieniem, że należy to zrobić szybko, konsekwentnie i trwale” – apeluje dziennik ze Stuttgartu.