Prasa: DPA szokuje nagłówkiem o polskim noworodku
18 maja 2013Berliński dziennik „Tagesspiegel” opublikował wywiad z malarką i fotografką Annette Messager, która w Galerii Isabelli Czarnowskiej w Berlinie wystawia do końca czerwca prace polskiej rzeźbiarki Aliny Szapocznikow. Francuzka wspomina, że po raz pierwszy spotkała Szapocznikow w latach 70. w byłej Jugosławii. Wspólnie pracowały tam nad projektem dot. wykorzystania potencjału twórczego mieszkańców jugosłowiańskiej wyspy. Kobiety tak się dobrze rozumiały, że ich cel pobytu w tym kraju zszedł na dalszy plan – podkreśla Messager. Szapocznikow mieszkała wówczas na stałe w Malakoff we Francji, co Francuzka uważała za dziwaczny pomysł.
Messager zwraca uwagę na wiele wspólnych cech łączących ją z Polką: „Wiele naszych tematów kręci się wokół ciała i seksualności, a także kobiecości. Mamy także bardzo podobne poczucie humoru – powiedziałabym, że lekko wypaczone”. Messager opowiada pokrótce, w jaki sposób doszło do zorganizowania najnowszej wystawy prac Szapocznikow w Berlinie: „Właścicielka galerii Isabella Czarnowska wiedziała, że w ostatnich latach życia Aliny – a zmarła na raka już w 1973 roku – bardzo zbliżyłyśmy się do siebie. Kilka lat temu Czarnowska poprosiła mnie o katalog przeznaczony na małą wystawę w Monachium. Odmówiłam, a w zamian za to wręczyłam jej list, który Szapocznikow własnoręcznie zilustrowała i wysłała ze szpitala. Narysowała siebie leżącą w łóżku szpitalnym wśród małych węży i powycinanych części ciała” – zaznacza malarka.
Przez długi czas nazwisko Szapocznikow nie wychodziło poza granice Polski, mimo że Messager – jak sama podkreśla – opowiadała o niej tu i ówdzie. Jej zdaniem przyczyn należy upatrywać we wczesnej śmierci rzeźbiarki, a także w zamkniętej dla kobiet scenie artystycznej Paryża lat 70. Sama była pierwszą kobietą reprezentującą Francję na Biennale w Wenecji.
„Promilowy” noworodek
Monachijski dziennik „Sueddeutsche Zeitung” (SZ) komentuje znaczenie i sens tytułów w artykułach pojawiających się na łamach najpoczytniejszego brukowca w Niemczech „Bild”. Jak pisze SZ: „Najpewniejszym znakiem rozpoznawczym medium bulwarowego jest słowo wzbudzające w odbiorcach silne emocje, np. „Potwór seksualny” (Sex-Monster), „Brutalny pałkarz” (Brutalo-Schläger), „Noworodek z rynsztoka” (Rinnstein-Baby). I jak zaznacza dalej gazeta: „Określenie z wabikiem ma z punktu widzenia swoich autorów dwie zalety. Po pierwsze, dostarcza bodźca, który działa zarówno w kiosku z gazetami, jak i poprzez szybkie kliknięcie. Po drugie, autor tworzy tytuł, którego powtórne użycie nie wywołuje wątpliwości interpretacyjnych u odbiorcy”.
SZ informuje, że tytuł w podobnym stylu, mianowicie „Życiu polskiego noworodka na promilach nic już nie zagraża (Polnisches Promille-Baby außer Lebensgefahr), pojawił się nie w gazecie „Bild”, lecz w Niemieckiej Agencji Prasowej (DPA), uchodzącej za „lidera w branży, odpowiedzialnego za rzetelność informacji”. Jak czytamy dalej, w depeszy była mowa o nowonarodzonym chłopcu, którego matka miała 4,5 promila alkoholu we krwi (polskie źródła podają 5 promili). Nieprzytomną zabrano ją ze sklepu monopolowego do szpitala, w którym odbył się poród poprzez cesarskie cięcie. We krwi noworodka stwierdzono stężenie alkoholu w wysokości 2,6 promila (polskie źródła podają 4,5 promili).
SZ zastanawia się na swoich łamach, czy użyte pojęcie pasuje do dziecka, które, jeśli w ogóle przeżyje, będzie ciężko upośledzone. A może w tym przypadku określenie z wabikiem nie jest całkowicie błędne? Zwłaszcza, że przez dodanie przymiotnika „polskie” staje się luźną aliteracją, co również bardziej przypomina bulwarówkę niż klasyczną DPA. Dziennik dodaje, że rzecznik agencji nie chciał się wypowiadać na ten temat. Poinformował tylko gazetę, że DPA pracuje dla różnych klientów i musi uwzględniać ich interesy.
Monika Skarżyńska
red. odp.: Iwona D. Metzner