1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Poselskie fuchy

2 marca 2010

Posłowie do Bundestagu są reprezentantami narodu. Ale związana z tym praca zdaje się nie wyczerpywać ich możliwości, bo wielu z nich wystarcza jeszcze czasu na bardzo lukratywne zajęcia. Ile przynoszą im te "boki"?

https://p.dw.com/p/MHqK
Zdjęcie: picture alliance / dpa

Poboczne zajęcia posłów przynoszą im dochody dużo wyższe niż poselskie diety. Kiedy przyjrzeć się aktualnej liście dodatkowych zarobków deputowanych, dostępną od poniedziałku na stronie internetowej Bundestagu już na pierwszy rzut oka widać, że praca posła to dla niektórych raczej tylko zajęcie poboczne.

Od lata 2007 roku, zgodnie z orzeczeniem Federalnego Trybunału Konstytucyjnego każdy poseł Bundestagu musi podawać, jakie dochody posiada i z tytułu jakiej pracy. Oczywiście, że istnieje wiele odstępstw od tej reguły, tak, że całej prawdy o faktycznej wysokości tych dochodów nikt się nie dowie, ale można przypuszczać, o jakiego rzędu sumy chodzi.

Elastyczne kategorie

Dochody kategoryzuje się według kilku stopni: stopień I to dochody od tysiąca do 3,5 tys. euro, stopień II - do 7 tysięcy i stopień III to wszystkie dochody powyżej tego.

Zasada jest prosta: jeżeli ktoś miesięcznie dodatkowo do diet zarabia 1000 lub więcej euro miesięcznie lub 10 tys. rocznie, musi o tym poinformować administrację Bundestagu.

Jeżeli posłowie mają dochody z tytułu udziałów w firmach, muszą być podawane tylko wtedy, gdy są to udziały powyżej 25 procent. A to daje już dość szerokie pole do różnych manewrów.

Peer Steinbrueck bardzo ceniony był jako ekonomisty, m.in jako minister finansów
Peer Steinbrueck bardzo ceniony był jako ekonomisty, m.in na stanowisku ministra finansówZdjęcie: AP

Do grupy świetnie zarabiających posłów - jak dopatrzył się tygodnik Der Spiegel - należy między innymi minister finansów poprzedniego rządu Peer Steinbrueck i posłowie, którzy dopiero za nowej kadencji zasiedli w parlamencie, jak np. berliński przedsiębiorca, Frank Steffel (CDU). Pokaźne poboczne dochody ma także bawarski farmer, zasiadający z ramienia Wolnych Demokratów Rainer Erdel. W klubie parlamentarnym Zielonych rzadko kto ma w ogóle dodatkowe dochody powyżej tysiąca euro miesięcznie. W klubie parlamentarnym Lewicy natomiast Gregor Gysi jako mówca zarabia na boku ponad 7 tysięcy euro miesięcznie.

Brak pełnej transparencji

Lista poselskich "boków" wywołała oczywiście żywe zainteresowanie. Christian Humborg, szef organizacyjny niemieckiej sekcji Transparency International domaga się, aby upublicznione zostały wszystkie dochody posłów i to szczegółowo. Dopiero wtedy "zostaną rozwiane wszelkie wątpliwości".

Gregor Gysi jest mistrzem retoryki
Gregor Gysi jest mistrzem retorykiZdjęcie: AP

Der Spiegel, który bliżej przyjrzał się dochodom polityków wszystkich frakcji stwierdził, że Peer Steinbreuck (SPD) ma cztery źródła dochodów najwyższego stopnia i ponadto zasiada w radzie nadzorczej koncernu Thyssen-Krupp.

Frank Steffel (CDU) to przedsiębiorca, którego dochody także zaliczają się do stopnia III, i który posiada ponadto liczne udziały w spółkach kapitałowych i zoo.

Reiner Erdel z FDP jest rolnikiem z Bawarii i ma 3 źródła dochodów stopnia II i jedno stopnia III, czyli minimum 24 500 euro miesięcznie plus nie deklarowane dochody z ogródka piwnego, którego jest właścicielem.

Gregor Gysi z Lewicy jest adwokatem i szczególnie ceni się jego talent krasomówczy. Jako "CSA Celebrity Speakers" deklaruje dochody III stopnia.

Bundestag / Der Spiegel / Małgorzata Matzke

red.odp.: Marcin Antosiewicz