Porażka dla wielkiej koalicji. Wygrana Zielonych
27 maja 2019Obie nowe przewodniczące CDU i SPD przewidywały, że ich pierwszy wielki sprawdzian nie wypadnie dobrze. Annegret Kramp-Karrenbauer (CDU) i Andrea Nahles (SPD) poniosły gorzką porażkę, a wraz z nimi ich wspólna wielka koalicja. Obie partie odnotowały najgorsze w swojej historii wyniki w ogólnokrajowych wyborach. Łącznie straciły prawie 20 punktów procentowych w porównaniu z wyborami do Parlamentu Europejskiego sprzed pięciu lat.
Zieloni szybują w górę
Zwycięzcami są Zieloni, na których w porównaniu z 2014 r. głosowało dwukrotnie więcej wyborców. Jeszcze nigdy w ogólnokrajowych wyborach w Niemczech Zieloni nie odnieśli takiego sukcesu.
Szczególnie dla dumnej niegdyś, najstarszej partii w Niemczech – SPD, wybory do PE okazały się katastrofą. Po raz pierwszy od zakończenia drugiej wojny światowej partia znalazła się w wyborach krajowych nie na pierwszym czy drugim miejscu, ale dopiero na trzecim. – Wyniki są bardzo rozczarowujące – skomentowała Andrea Nahles. Od ponad roku stoi na czele socjaldemokracji, ale nie była w stanie powstrzymać upadku SPD. Wielu w partii uważa nawet, że upadek ten przyspieszyła.
Do tego dochodzi utrata byłego bastionu SPD – Bremy w północnych Niemczech, gdzie wraz z wyborami do PE odbyły się wybory do parlamentu regionalnego. Od 1946 r. socjaldemokraci nieprzerwanie rządzili w tym najmniejszym kraju związkowym, a Brema była dla nich bezpieczną przystanią. Teraz CDU uzyskała lepszy wynik.
Podwójna porażka i co dalej?
Czy Andrea Nahles pozostanie szefową partii i klubu poselskiego? To ona ponosi pełną odpowiedzialność za marny wynik swojej partii. Nie chce jednak zrezygnować ze swoich stanowisk lub przynajmniej z jednego. Powodów jest kilka. Nahles udało się wprowadzić w partii nieco spokoju. Na horyzoncie nie pojawił się na razie odpowiedni następca lub następczyni, a jesienią odbędą się trzy ważne wybory – w Saksonii, Brandenburgii i Turyngii. Zmiana kierownictwa partii na krótko przed wyborami byłaby zbyt ryzykowna.
Zaledwie kilka dni temu pojawiły się pogłoski o „zamachu stanu” w SPD. Podwójna porażka partii mogłaby szybko przybrać własną dynamikę. – Wynik nie może pozostać bez konsekwencji – uważa sekretarz generalny SPD Lars Klingbeil.
Sprawdzian dla koalicji
Od marca ubiegłego roku SPD tworzy koalicję z chadekami – CDU i bawarską CSU. Na zerwanie teraz tej koalicji SPD i jej przewodnicząca Nahles są za słabe. Co więcej, w nowych wyborach federalnych partia wypadłaby równie źle, jak w wyborach europejskich. Oznacza to pozostanie w koalicji i kontynuację pracy.
Również chadecja została ukarana jako partia masowa. Za tę historyczną porażkę musi odpowiedzieć nowa szefowa CDU, Annegret Kramp-Karrenbauer, a nie kanclerz Angela Merkel. – Ten wynik nie jest odpowiednim rezultatem dla nas jako partii masowej – przyznała Kramp-Karrenbauer. Mogła jednak ogłosić przynajmniej jedno zwycięstwo tego wieczoru: w wyborach do parlamentu regionalnego w Bremie CDU po raz pierwszy od 1946 roku wyprzedziła SPD.
Kramp-Karrenbauer kieruje CDU od pół roku i chciałaby zostać kolejną panią kanclerz. Nie zdała jednak egzaminu. Trudno jej wyjść z cienia wciąż potężnej Angeli Merkel, dopóty ona kieruje niemieckim rządem. Merkel niemal całkowicie wycofała się z kampanii wyborczej do PE. Jest mało prawdopodobne, że odejdzie wcześniej, przed końcem swojej kadencji. A zatem mało prawdopodobna jest zmiana koalicji rządowej (na przykład na sojusz z Zielonymi lub FDP) czy przedterminowe wybory. Największe niemieckie partie SPD i CDU/CSU mogłyby w nich tylko stracić, zarówno władzę, jak i głosy wyborców.
Rekordowy wynik Zielonych
Zwycięzcami tych wyborów są Zieloni. Dla czołowej kandydatki tej partii Ski Keller to „sensacyjny rezultat" i „sygnał dla większej troski o ochronę klimatu". Z nią i nowym dynamicznym duetem w Berlinie Annaleną Baerbock i Robertem Habeckiem ta partia pokazała także w wyborach europejskich, że idzie z duchem czasu, stawiając na ekologię i bliskość do młodzieżowego ruchu klimatycznego „Fridays for Future”.
Już wcześniej sondaże przedwyborcze pokazywały, że Zieloni trafili w najważniejszy dla Niemców temat wyborczy – ochronę klimatu. Partia pokazuje, że jest w stanie tworzyć koalicje we wszystkich kierunkach gotowa na sojusze z konserwatystami, wolnymi demokratami i socjaldemokratami. Jeśli miałyby się odbyć przedterminowe wybory, Zieloni najbardziej by na tym skorzystali. Byliby najprawdopodobniej drugim co do wielkości klubem poselskim w Bundestagu. Teraz są najmniejszą partią w parlamencie.
Małe partie bez niespodzianek
Prawicowo-populistyczna AfD liczyła na lepszy wynik. W sumie zdobyła nieco ponad 10 proc. głosów. A to dlatego, że partia zamieszana jest w kilka skandali z darowiznami, jej główny temat, jakim jest polityka migracyjna, stracił na znaczeniu i partia po skandalu na Ibizie nie zdystansowała się od austriackiej FPOe.
Wolni Demokraci (FDP) nie osiągnęli swojego celu, jakim było zdobycie trzykrotnie więcej głosów niż w wyborach do PE pięć lat temu. W tym roku FDP osiągnęła zaledwie 5,5 proc., co czyni z niej mało atrakcyjnego kandydata do współrządzenia w Berlinie.
Partia Lewica prezentowała się w eurowyborach raczej jako ugrupowanie eurosceptyczne. Najwyraźniej jej to zaszkodziło.