Pomoc rozwojowa i biznes
10 listopada 2010Kiedy Wolfgang Jamann i Danuta Sacher kroją torcik mango, to chcą pokazać wszem i wobec, jak niewiele znaczy 0, 35 procent - cieniutki kawałek, nie dający się położyć na talerzyk. Jamann jest generalnym sekretarzem organizacji Welthungerhilfe; Sacher dyrektorem Terre des Hommes Niemcy. Oboje krytykują pracę niemieckiej pomocy rozwojowej. A ponieważ liczby nie są fotogeniczne, to przed kamerami tną oni torcik mango. On stanowić ma PKB Niemiec, a cieniutki jak papierek kawałek wyraża udział wydatków na pomoc rozwojową. Niemcy obiecały dodać do tego kawałka drugi: do 2015 roku nakłady na pomoc rozwojową wynieść mają 0,7 PKB. Ale to odległa data: „niestety, to powtarzająca się historia - co roku okazuje się, że nie osiągnęliśmy planowanych celów”, mówi Jamann. Aby je można było osiągnąć, to budżet na pomoc musiałby z 6 miliardów euro dzisiaj wzrastać rocznie o 2 mld.
Niemcy nie świecą przykładem
Wprawdzie budżet UE na pomoc rozwojową podniesiono w tym roku o 256 mln euro, ale za to w 2011 podwyżki budżetu nie będzie. O ile inne państwa, jak Holandia, Szwecja czy Dania osiągnęły już próg 0,7 procent PKB, to inne – mimo kryzysu gospodarczego – poważnie zwiększyły wydatki na pomoc: Francja podniosła w 2009 roku budżet o 17 procent, Wielka Brytania o 14, a Finlandia o 13 procent. Dla porównania Polska wydaje na pomoc zaledwie 0, 08 PKB (900 mln zł). Obie organizacje wydają raz w roku wspólny raport pod tytułem. „Realia pomocy rozwojowej”. W tym roku jego wymowa jest szczególnie krytyczna. Minister pomocy rozwojowej, Dirk Niebel, nie tylko w opozycji był ostrym krytykiem tejże pomocy. Obejmując resort (2009) zapowiedział, że bardziej oceniać będzie tę pomoc pod kątem jej znaczenia dla niemieckiej gospodarki.
Pomagać czy zdobywać rynki?
Tak myśli nie tylko minister Niebel. Od lat prowadzony jest program na rzecz współpracy pod tytułem Public-Private- Partnership; znacznie większe środki płyną na finansowanie eksportu firm niemieckich. Także i te subwencje zalicza się po części do oficjalnych wydatków na pomoc rozwojową. Na przykład Niemcy w 2009 roku finansowały rozbudowę portu w Meksyku przez firmy niemieckie, budowę cementowni w Namibii i rozbudowę sieci zbytu ubezpieczyciela Allianz w Indiach, gdzie koncern ten chce sprzedawać na szeroką skalę mikrokredyty. Niebel dementuje, że pieniądze te służą przede wszystkim niemieckim firmom: „Zawsze patrzymy na to, czy dany projekt uruchamia dynamikę rozwojową. Nie płacimy pieniędzmi podatników za zdobywanie rynków zbytu”.
Stephan Stickelmann / Andrzej Paprzyca
red. odp.: Bartosz Dudek