Pomoc humanitarna. Dla Ukrainy i dla reszty świata
25 kwietnia 2022– Nie wiem, czy świat naprawdę poświęca w tej chwili tyle samo uwagi życiu białych i czarnych – powiedział w ubiegłym tygodniu na konferencji prasowej dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia Tedros Adhanom Ghebreyesus.
Wojna bliska i zauważalna
Co prawda ważne jest, żeby utrzymać wojnę w Ukrainie w polu widzenia, ale szef WHO podkreślił także, że konflikty w Tigraju, Jemenie, Afganistanie czy Syrii „nie przyciągają nawet ułamka uwagi” towarzyszącej wydarzeniom w Ukrainie.
Jego opinie i zastrzeżenia podzielają także inni eksperci od pomocy humanitarnej, którzy obawiają się, że pomoc dla Ukrainy może zaostrzyć problemy w innych częściach świata.
Jeroen Kwakkenbos, doradca do spraw polityki rozwojowej międzynarodowej organizacji humanitarnej Oxfam, wymienił w rozmowie z DW w tym kontekście wojnę w Jemenie oraz klęskę głodu w Rogu Afryki.
– To zrozumiałe, że wiele państw europejskich właśnie w ten sposób zareagowało na wojnę w Ukrainie. Toczy się ona blisko nich i można obserwować jej skutki. Ale związany z nią problem polega na tym, że toczy się ona na koszt ludzi w innych regionach kryzysowych na świecie – ostrzegł Jeroen Kwakkenbos.
Pomoc potrzebna w wielu miejscach
Gdy w ubiegłym roku talibowie przejęli kontrolę w Afganistanie, państwa na całym świecie nałożyły sankcje na Afganistan i wstrzymały pomoc dla tego kraju, co doprowadziło tam do poważnych braków żywności. Utrzymujące się wojny domowe w Jemenie, Etiopii i w Mjanmie także wywołały tam w ostatnich latach ostry niedobór żywności i skłoniły miliony ludzi do ucieczki.
Od kiedy Rosja pod koniec lutego wkroczyła do Ukrainy, luka między niezbędną ilością środków potrzebnych do uporania się z wieloma kryzysami i pomocą faktycznie dostarczoną do tych regionów, dramatycznie się powiększyła.
Z danych Biura Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA) wynika, że na pomoc humanitarna dla Ukrainy na ten rok wydano już 68,2 procent z zapowiedzianych 1,14 mld dolarów USA.
Tymczasem w przypadku Jemenu udało się zrealizować tylko 2,1 procent planów pomocowych ONZ, a w przypadku Afganistanu – 13,5 procent. W roku ubiegłym, a więc przed rosyjską inwazją na Ukrainę, w Jemenie zrealizowano 61,5 procent planów pomocy humanitarnej, a w Afganistanie aż 104,4 procent, czyli więcej niż zakładano.
Przesunięcia na korzyść Ukrainy
Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Japonia, Niemcy i inne państwa członkowskie UE, takie jak Dania i Szwecja, należą – jak podkreśla Jeroen Kwakkenbos z organizacji Oxfam – do największych darczyńców finansujących działania OCHA. Wojna w Ukrainie sprawiła jednak, że wiele państw europejskich wprowadziło zmiany w swoim budżecie.
– Niektóre państwa europejskie przeniosły środki finansowe z innych projektów pomocy humanitarnej i skierowały je do Ukrainy – zwraca uwagę ekspert.
Powstałe w ten sposób niedofinansowanie innych kryzysów „może doprowadzić do wzrostu niestabilności, a w ostatecznym rachunku – do przeznaczenia jeszcze większych środków, wzmożonych działań i większych inwestycji na rzecz przyjęcia uchodźców z regionów objętych tymi kryzysami” – stwierdza w rozmowie z DW Bram Frouws, kierownik Mixed Migration Center.
Z drugiej strony Jutta Urpilainen, komisarz ds. partnerstwa międzynarodowego w Komisji Europejskiej, podkreśliła w ubiegłym miesiącu na konferencji prasowej w Genewie, że „nie zapominamy o reszcie świata”.
Czynniki wpływające na pomoc rozwojową
Większość państw ustala swój budżet pomocowy na początku każdego roku. – Istnieją porozumienia międzynarodowe w tej sprawie, takie jak zobowiązanie się do przekazywania na pomoc rozwojową 0,7 procent PKB przez większość bogatych państw świata – wyjaśnia Jeroen Kwakkenbos.
Jednak to, dokąd konkretnie płyną te pieniądze, zależy od wielu różnych czynników. Niektóre państwa zachodnie mają na przykład zobowiązania wobec swoich byłych kolonii. Sporą rolę odgrywają także ich interesy w polityce zagranicznej. I wreszcie ważnym czynnikiem mogą okazać się bieżące potrzeby w różnych regionach kryzysowych.
W ostatecznym rozrachunku okazuje się zatem, że w spójnej polityce rozwojowej trzeba uwzględnić te wszystkie elementy, żeby móc podjąć decyzje, które kryzysy są w danej chwili najważniejsze i dokąd pomoc powinna dotrzeć w pierwszej kolejności.
– Także media wywierają spory wpływ na to, w jaki sposób świat powinien zareagować na ten czy inny kryzys – mówi działacz Oxfam. Są one jak najbardziej w stanie zwiększyć lub zmniejszyć ich znaczenie i wpłynąć na stosunek do nich czytelników albo widzów.
– W tej chwili zainteresowanie światowych mediów skupione jest przede wszystkim na wojnie Rosji z Ukrainą i mamy do czynienia z akcjami pomocy dla Ukrainy z udziałem popularnych aktorek i aktorów oraz innych celebrytów, którzy zbierają na ten cel pieniądze. Także inni prominenci i osoby prywatne na całym świecie zainicjowały podobne akcje z myślą przyjścia na pomoc Ukrainie. Ale w innych częściach świata taka pomoc międzynarodowa też jest pilnie potrzebna. Niestety, te regiony nie cieszą się obecnie takim zainteresowaniem jak Ukraina – mówi Kwakkenbons.
Co można w tej sytuacji zrobić?
Znalezienie rozwiązania dla kryzysów, które nie cieszą się wystarczającym zainteresowaniem opinii publicznej, jest nad wyraz trudnym zadaniem. Na początku tego roku przedstawiciele państw unijnych na szczycie Unia Europejska - Unia Afrykańska podkreślali, że finansowanie pomocy humanitarnej dla Afryki będzie miało priorytet.
– Wojna w Ukrainie wszystko zmieniła – mówi Jeroen Kwakkenbos. Nie ufa on także nowej linii postępowania UE, która polega na odejściu od klasycznej pomocy rozwojowej na rzecz partnerstwa między bogatymi państwami zachodnimi, występującymi w roli darczyńców, i biednymi krajami, wymagającymi udzielenia im pomocy.
– To nie ma sensu. Dopóki jedna strona takiego układu dysponuje pieniędzmi, a druga strona domaga się tych pieniędzy, dopóty o jakimkolwiek partnerstwie między nimi mowy być nie może – twierdzi działacz. Zgadza się jednak z opinią, że zasadnicze przesunięcie akcentów w polityce rozwojowej od „miłości bliźniego w stronę szeroko pojętej sprawiedliwości” może okazać się ważnym krokiem. Trudno jednak w tej chwili ocenić, jak to wszystko będzie wyglądało w praktyce.
Na najbliższe miesiące Bram Frouws z Mixed Migrations Center wzywa organizacje pozarządowe, by nie przenosiły nazbyt szybko personelu i środków na Ukrainę kosztem innych regionów kryzysowych na świecie.
– Takie przerzucenie personelu może być dobrym posunięciem, gdy chcemy chwilowo wzmocnić jakieś działania doraźne, ale władze organizacji międzynarodowych powinny zważać na to, aby nie zabierać swoich najlepszych pracowników z innych miejsc, w których także są potrzebni – podkreślił Bram Frouws.