Dlaczego Saudowie nie chcą uchodźców
11 września 2015W połowie sierpnia miejscowa gazeta z Dżuddy „Arab News” przyniosła dobrą nowinę: Wysoki Komisarz ONZ do Spraw Uchodźców podziękował Arabii Saudyjskiej za wsparcie Królestwa dla uchodźców syryjskich z obozu Al-Zaatri. Podczas tej „narodowej kampanii” zebrano 70 ton daktyli, które rozdzielono między mieszkańców obozu. Jego szef Hovig Etyemezian z wdzięcznością mówił o „wielkiej hojności”. Chwalił ponadto inne saudyjskie programy, mające pomóc w podniesieniu standardu życia uchodźców.
Gotowość Arabii Saudyjskiej do niesienia pomocy sięga czasów jej ojca-założyciela Ibn Sauda (1880-1953). To on właśnie powołał do życia w młodym państwie pierwsze inicjatywy humanitarne: nieustające dzieło islamskiej pomocy oparte na Koranie. Miały służyć pomocą „islamowi i muzułmanom”, jak wspominał dziennik „Al Riad” na początku tego roku.
Fundacja – zgodnie ze swym religijnym charakterem – działa także w wielkie muzułmańskie święta. Podczas ramadanu wysłała syryjskim uchodźcom w libańskim mieście Sydon posiłki o wartości 3 milionów dolarów.
Jedno z największych państw-dobroczyńców
Arabia Saudyjska podobnymi akcjami wspiera bardzo hojnie uchodźców. Na przykład w styczniu 2013 roku na konferencji pomocowej państw Zatoki Perskiej w Kuwejcie, Królestwo przekazało ogromną część pakietu pomocowego, dokładając 213 milionów dolarów do ogólnej sumy 910 milionów (Kuwejt przekazał 325 milionów). Na kolejnej konferencji, w maju ubiegłego roku, Arabia przekazała 18 milionów.
W ubiegłym roku Arabia Saudyjska wydała 755 milionów dolarów już nie tylko na syryjskich uchodźców, lecz także na pomoc humanitarną w innych krajach. Według programu międzynarodowej organizacji do spraw rozwoju „Global Humanitarian Assistance”, Królestwo jest na szóstym miejscu wśród krajów-darczyńców na świecie.
Uchodźcy muszą zostać poza granicami Królestwa
Mimo to Arabia Saudyjska do dziś nie przyjęła ani jednego syryjskiego uchodźcy. Zamiast tego, kraj ten godzi się, by uchodźcy wyruszali w niezwykle niebezpieczną drogę do Europy. Taką postawę Arabii w ubiegłym roku skrytykowała broniąca praw człowieka organizacja Amnesty International. – To, że imigranci nie mogą się osiedlać w państwach Zatoki, to naprawdę wstyd – napisała organizacja. Jak dalej czytamy, „związki językowe i religijne powinny powodować, by państwa Zatoki Perskiej były na czele listy krajów przyjmujących osoby uciekające przed prześladowaniami i okropnościami wojny”.
Większość państw Zatoki przyjęło dużą liczbę nie-Saudyjczyków. Z 29 milionów mieszkańców Królestwa sześć milionów to przebywający tam legalnie cudzoziemcy – w przeważającej części imigranci ekonomiczni z Azji i innych państw islamskich. W Kuwejcie odsetek cudzoziemców sięga 60 procent, w Katarze – 90 procent, w Zjednoczonych Emiratach Arabskich – 80 procent. Przyjęcie uchodźców znacznie podniosłoby te liczby. Obawa przed tym jest o wiele większa niż gotowość zagwarantowania schronienia uciekinierom z Syrii lub Iraku.
Co więcej, bardzo często odrzucane są wnioski o azyl. Imigranci ekonomiczni mogą zostać odesłani do domu. Władze saudyjskie już to zresztą zrobiły. W ubiegłym roku odesłano około 370 tysięcy osób, dzięki czemu powstały miejsca pracy dla obywateli Królestwa.
Gdyby Królestwo przyjęło uchodźców, dając im prawo pobytu, powstałby dylemat etyczny. Lepiej więc temu zapobiegać.
Niechciana Arabska Wiosna
Do tego dochodzi fakt, że Syryjczycy musieli uciekać w następstwie powstania, które Arabii Saudyjskiej nie podobało się od początku. Tak zwana Arabska Wiosna w roku 2011 nie miała wsparcia konserwatywnych władz Królestwa. Podobne żądania sprawiedliwości społecznej i wolności politycznej słychać było wtedy tu i ówdzie również w Arabii. Królestwo musiało więc podnieść pomoc socjalną, by uspokoić obywateli.
Syryjscy uchodźcy wciąż są zwolennikami tamtych idei, które przywędrowałyby do Arabii Saudyjskiej wraz z nimi. Mogłoby to znacznie zachwiać spokojem w Królestwie. Kolidowałyby również z wahabizmem, bardzo doktrynalną państwową religią w Królestwie. To główne powody, dla których uchodźcy nie są tam pożądani.
Kersten Knipp / Dagmara Jakubczak