Polskie opiekunki w Niemczech wysoko w cenie
22 maja 2009Według szacunków Niemieckiego Instytutu Badań Stosowanych w Pielęgniarstwie (dip) około 2,3 miliona osób w Niemczech potrzebuje całodobowej opieki. Z tego 1,5 miliona korzysta z niej, pozostając w domu. Najczęściej są pod fachowym nadzorem pielęgniarskim. Około dwustu tysięcy zatrudnia dodatkowo opiekunkę z Polski lub innego kraju Europy Srodkowo-Wschodniej, z czego co najmniej połowa pracuje nielegalnie. Mario Jungglas z niemieckiego Caritasu zna dobrze przyczyny:
- „Jest ich wiele. Jedną z nich jest bardzo skomplikowana procedura legalnego sprowadzenia pomocy domowej do Niemiec. Przykładowo, jeżeli formalności załatwiane są przez agencję pracy, to nawet w przypadku, kiedy znaleziona zostanie odpowiednia osoba, trwa to co najmniej 5 tygodni. Jeżeli jednak taką osobę trzeba najpierw znaleźć - trwa to jeszcze dłużej i jest wielkim utrudnieniem w sytuacji, kiedy pomoc potrzebna jest od zaraz” - tłumaczy Mario Jungglas.
Polskie anioły legalnie i na czarno
Pomoc Polek dla starszych, zniedołężniałych Niemców jest nieoceniona. Robią zakupy, gotują, sprzątają, pomagają przy higienie osobistej, dotrzymują towarzystwa, są do dyspozycji 24 godziny na dobę. Legalnie zatrudnione zarabiają miesięcznie netto między 800 a 1200 Euro. Są ubezpieczone w Polsce i pracują w ramach polsko-niemieckich umów o pracownikach oddelegowanych. Do Niemiec trafiają dzięki niemieckim agencjom pośrednictwa. Siedemnaście agencji ma szczególnie dobre notowania, a jedną z nich jest Provitea human24h z Mannheimu. Prowadzi ją od 3 lat Polka Dorota Hack, która współpracuje oficjalnie z warszawską agencją Promedica24. W efekcie tej współpracy kilkaset polskich opiekunek znalazło zajęcie w niemieckich domach. Do Doroty Hack zwracają się jednocześnie Polki, które pracują w Niemczech nielegalnie:
- „Zgłaszały się do mnie dziewczyny, które ściągnęli do Niemiec jacyś pośrednicy, obiecując im 900 euro na rękę. Zamiast tego dostały o 300 euro mniej. Przy tym musiały robić wszystko przy starszych osobach. Nie zaglądał tam nikt z opieki pielęgniarskiej. Również rodzina nie interesowała się specjalnie stanem staruszków. Zakupy dziewczyny robiły same, bojąc się za każdym razem, że złapie je policja” - opowiada Dorota Hack.
Niemcy sami sobie winni
Ogłoszenia o zatrudnieniu do opieki przy starszej osobie można znaleźć w każdej codziennej gazecie. Większość pochodzi od agencji, które zatrudniają nielegalnie. Sprowadzają one Polki bez ubezpieczenia zdrowotnego, bez zezwolenia na pracę i pobyt. Mimo, że od 2004 roku można oficjalnie zatrudnić pomoc domową, setki niemieckich rodzin godzi się dalej na nielegalny proceder, wyjaśnia właścicielka Provitea human24 Dorota Hack:
- „Niemcy są odpowiedzialni, są winni za tę sytuację, że istnieje czarny rynek pracy. Gdyby powiedzieli: kończymy z tym procederem, płacimy trochę więcej pieniędzy pośrednikowi czy sami jako pracodawcy zatrudnionym kobietom, nie byłoby wtedy tego problemu”.
Czynnikiem decydującym są pieniądze. Sprowadzona legalnie pomoc kosztuje miesięcznie 1600 euro brutto. Nie wszystkich rencistów i ich rodziny stać na taki miesięczny wydatek.
Połączone siły
Tym bardziej uzasadnione są żądania niemieckiego Caritasu, by uprościć obowiązujące dotychczas zasady zatrudniania kobiet z Europy Środkowo-Wschodniej. W sukurs tym żądaniom idzie coraz częściej niemiecka fachowa pomoc pielęgniarska, która przestaje traktować Polki jako konkurencję. Rozpowszechnia się wręcz opinia, że tylko mądre połączenie sił może zapewnić właściwą opiekę niemieckiemu renciście. Caritas ma nawet konkretną propozycję:
- „W Niemczech nieźle sprawdził się system zatrudnienia na bazie 400 euro. Na podobnych zasadach wyobrażalibyśmy sobie zatrudnienie zagranicznej pomocy domowej. Chodzi o stworzenie przejrzystego systemu, gdzie osoba zatrudniająca opiekunkę wiedziałaby, jakie są jej obowiązki, jakie pensum pracy, jakie wynagrodzenie. Uprościłoby to drogę do legalnego zatrudnienia” - uważa Mario Jungglas.
Tymczasem według danych Niemieckiego Instytutu Badań Stosowanych w Pielęgniarstwie aż 56 procent Niemców zdanych na opiekę nie chce umierać w domu starców i zamierza doczekać ostatnich dni we własnym mieszkaniu.
Aleksandra Jarecka
Red.: Bartosz Dudek