Polska-Niemcy 2021: falstart zamiast nowego otwarcia
31 grudnia 2021Ten rok miał być w stosunkach polsko-niemieckich okazją do jubileuszowych uroczystości. Trzydzieści lat temu demokratyczna Polska i zjednoczone Niemcy zawarły Traktat o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy. Podpisany 17 czerwca 1991 roku w Bonn dokument doprowadził do zwrotu we wzajemnych relacjach i rozpoczął budowę „wspólnoty losów i interesów” Polaków i Niemców w jednoczącej się Europie.
W przeszłości okrągłe rocznice Traktatu były dla rządów i parlamentów obu krajów okazją do programowych deklaracji i uroczystych spotkań. W tym roku po atmosferze z dawnych lat nie pozostało ani śladu. Planowane od dawna konsultacje międzyrządowe nie doszły do skutku. Aby ratować sytuację, do Warszawy przyjechał z kilkugodzinną wizytą prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier.
Rocznica bez uroczystości
Przez długi czas nie było wiadomo, czy odchodząca z urzędu kanclerz Angela Merkel znajdzie czas na pożegnalną wizytę w Warszawie. Gdy w końcu szefowa niemieckiego rządu na początku września przyjechała do Polski, prezydent Andrzej Duda nie znalazł dla niej czasu. Jej bardzo pojednawcze wystąpienie, w którym wzywała do dialogu i porozumienia w sprawie praworządności, bez odwoływania się do unijnych sądów, pozostało bez odzewu.
Wybory do Bundestagu, które przemeblowały niemiecką scenę polityczną, początkowo uaktywniły stronę polską. Jeszcze przed formalnym powstaniem nowej koalicji rządowej w Berlinie, premier Mateusz Morawiecki i szef MSZ Zbigniew Rau nawiązali kontakty z kandydatami na kluczowe stanowiska w nowej ekipie – Olafem Scholzem i Annaleną Baerbock. Minister ds. UE Konrad Szymański w wystąpieniu na zamku Johannisberg w Hesji podkreślał kluczową rolę współpracy Polski i Niemiec dla przyszłości Europy.
Zaprzepaszczona szansa
Zgodnie z oczekiwaniami polskich władz, kanclerz Scholz i szefowa MSZ Baerbock przyjechali zaraz po zaprzysiężeniu do Warszawy, aby symbolicznie zasygnalizować ważne miejsce Polski w niemieckiej polityce. Obie wizyty uświadomiły jednak nawet największym optymistom, że obecnie Polskę i Niemcy niemal wszystko dzieli, a prawie nic nie łączy. A słowny atak Jarosława Kaczyńskiego, który wkrótce potem zarzucił niemieckiej koalicji zamiar budowania „IV. Rzeszy”, zniweczył do reszty nadzieje na reset. Słowa Morawieckiego, że wizyta Scholza jest „nowym otwarciem”, zabrzmiały jak deklaracja bez pokrycia.
Antyniemieckość spoiwem obozu prawicy
– Stosunki polsko-niemieckie są zakładnikiem postępującej radykalizacji obozu rządowego w Polsce – mówi Piotr Buras, szef warszawskiego biura Europejskiej Rady Stosunków Międzynarodowych (ECFR). – Aby utrzymać spójność obozu, któremu grozi rozpad, Jarosław Kaczyński sięga po radykalną retorykę, a antyniemieckość jest nie najważniejszym, ale istotnym spoiwem bloku Zjednoczonej Prawicy i jego twardego elektoratu – tłumaczy analityk.
Buras zwrócił uwagę, że w rozmowach z Scholzem i Baerbock strona polska forsowała w sposób konfrontacyjny „ewidentnie na użytek wewnętrzny” temat reparacji wojennych.
– O wszystkim decyduje Nowogrodzka (adres siedziby prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego), a tam panują nastroje antyniemieckie- potwierdza Agnieszka Łada-Konefał, wicedyrektorka Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich (DPI) w Darmstadt. Jej zdaniem politycy PiS prześcigają się w antyniemieckiej retoryce, aby przypodobać się szefowi partii. – To działa jak samonakręcająca się spirala, z fatalnymi skutkami dla relacji polsko-niemieckich – tłumaczy politolożka.
Długa lista kontrowersji
Sporów o przeszłość nie złagodziła nawet ubiegłoroczna decyzja Bundestagu o utworzeniu w centrum stolicy Niemiec miejsca pamięci poświęconego Polakom – ofiarom wojny i niemieckiej okupacji. Wręcz przeciwnie - premier Morawiecki zadbał w kilku wywiadach o to, by temat reparacji, zapomniany nieco w czasach pandemii, powrócił na czołówki gazet. Rząd Scholza, podobnie jak wszystkie poprzednie, uważa ten temat za ostatecznie zamknięty. W Warszawie kanclerz zasugerował, że niemieckie wpłaty do budżetu UE powinny być traktowane jak rekompensata za niemieckie zbrodnie – stanowisko nie do przyjęcia dla strony polskiej.
Niepokojące jest to, że polsko-niemieckie spory dotyczą nie tylko historii, lecz coraz częściej teraźniejszości i przyszłości. W konflikcie o praworządność Berlin co prawda konsekwentnie przerzuca odpowiedzialność na instytucje unijne – Komisję Europejską i TSUE, ale zapisy w umowie koalicyjnej nowego rządu nie pozostawiają cienia wątpliwości co do tego, że Komisja może liczyć na pełne poparcie Niemiec. Listę spraw spornych można by ciągnąć w nieskończoność: Nord Stream 2, stosunek do Rosji, prawa osób LGBT, aborcja, a ostatnio sytuacja mniejszości niemieckiej, której Sejm obciął środki na naukę języka.
Nowym polem konfliktu stał się Zielony Ład obarczany przez PiS odpowiedzialnością za wzrost cen energii i „duszenie” gospodarki. Premier Morawiecki ostro skrytykował unijny handel uprawnieniami do emisji CO2, co niemiecka prasa uznała za „dziki atak”. Dodatkowo sytuację utrudnia całkowicie odmienne podejście do roli energii atomowej. – W strategicznym interesie obu krajów byłaby ścisła współpraca w procesie zielonej transformacji nie tylko energetyki, ale całej gospodarki – mówi Buras. Od tego zależy, jego zdaniem, utrzymanie przez Polskę pozycji ważnego partnera gospodarczego Niemiec. Obecnie Polska zajmuje piąte miejsce wśród największych partnerów handlowych Niemiec.
Czy oprócz gospodarki istnieją inne obszary, w których Polska i Niemcy mogłyby współpracować?
– Najbardziej szokujące było to, że w rozmowach z przedstawicielami nowego niemieckiego rządu nie pojawił się żaden pozytywny wątek – ubolewa Buras. Jak zaznacza, nawet sytuacja na granicy polsko-białoruskiej będącej zewnętrzną granicą UE nie stała się bodźcem do wspólnych inicjatyw w polityce migracyjnej.
Po stronie niemieckiej padło wiele deklaracji solidarności z Polską, chociaż politycy niemieccy nie kryli zaniepokojenia sytuacją humanitarną w strefie nadgranicznej. Strona polska nie była zainteresowana pomocą z zagranicy i wolała wykorzystać konflikt do zademonstrowania siły i determinacji.
Łada-Konefał wymienia cyfryzację jako potencjalne pole współpracy. – Cyfryzacja wymieniana jest wśród najważniejszych zadań modernizacyjnych nowego niemieckiego rządu, a polskie firmy informatyczne i polscy fachowcy są uważani za światową czołówkę – tłumaczy wicedyrektorka DPI. W tej dziedzinie możliwa byłaby współpraca jak równy z równym, z wykorzystaniem funduszy unijnych.
2022: Trwanie w stagnacji? Wegetacja?
Czego możemy się spodziewać w przyszłym roku? Eksperci, pytani o perspektywy na przyszłość, nie kryją pesymizmu. Zdaniem Burasa brak jest pomysłów na ożywienie współpracy, nie ma żadnych pozytywnych perspektyw. Analityk uważa, że co prawda nie grozi nam dramatyczne pogorszenie relacji, lecz raczej „trwanie w stagnacji i dalsza prowincjonalizacja” stosunków. – Po stronie niemieckiej widać zniechęcenie i rezygnację – ocenia Buras.
– To będzie dalsza wegetacja – przewiduje Łada-Konefał potwierdzając, że na horyzoncie nie widać żadnych nowych projektów, które mogłyby ożywić wzajemne relacje.
Alexander Graf Lambsdorff ze współrządzącej w Niemczech liberalnej partii FDP opowiada się za „strategiczną cierpliwością” w kontaktach z Polską. Jego zdaniem Berlin powinien, pomimo antyniemieckich odruchów, kontynuować dialog z Warszawą pamiętając, że polskie społeczeństwo jest w zdecydowanej większości proeuropejskie i nastawione przyjaźnie do sąsiada zza Odry. Jeszcze dosadniej wyraził niemieckie stanowisko zaangażowany w sprawy polskie poseł SPD Dietmar Nietan – musimy rozmawiać z władzami, ale dla wszystkich musi być jasne, po czyjej stronie stoimy.