Polska na celowniku białoruskiej propagandy
23 września 2022– Kiedy Putin mówi o zagrożeniu ze strony NATO, ma na myśli USA i być może Wielką Brytanię. Kiedy Łukaszenka mówi o zagrożeniu ze strony NATO, ma na myśli Polskę i Litwę – analizuje Michał Potocki z „Dziennika Gazety Prawnej”. Jego zdaniem białoruski satrapa Aleksander Łukaszenka widzi zagrożenie w tym, że polska telewizja „Biełsat” nadaje na Białoruś w języku białoruskim i że w Wilnie przebywa liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska.
Łukaszenkowski obraz Polski związany jest głównie z wydarzeniami z sierpnia 2020 r., kiedy na Białorusi doszło do masowych protestów przeciwko sfałszowanym wyborom prezydenckim – tłumaczy białoruski historyk Aleksander Friedman. – Łukaszenka uważa, że ponieważ Nexta ma siedzibę w Warszawie, to stoi za nią polskie państwo – mówi Friedman. Nexta, opozycyjny kanał na Telegramie, został założony przez mieszkającego w Warszawię białoruskiego aktywistę Sciapana Puciłę. Kanał zdobył popularność dzięki relacjom z powyborczych protestów – ponad 2 mln abonentów śledziło w ten sposób ówczesne wydarzenia. Białoruskie władze uznały serwis za ekstremistyczny.
Z kolei białoruski politolog Aleksander Klaskowski podkreśla, że Łukaszenka zawsze był antyzachodni. Ale po tym, jak „stał się wspólnikiem Rosji w napadzie na Ukrainę”, jego retoryka zaostrzyła się. Stwierdzeniami w stylu „gdybyśmy nie uderzyli, to oni by nas pierwsi zaatakowali” Łukaszenka się tylko usprawiedliwia – uważa Klaskowski.
Skąd bierze się antypatia Łukaszenki do Polski?
Friedman zakłada, że źródła niechęci Łukaszenki wobec sąsiedniego kraju należy szukać jeszcze w czasach sowieckich. Polska uchodziła wówczas za kraj noszący piętno „czasów feudalnych”.
Aleksander Klaskowski również twierdzi, że uprzedzenia Łukaszenki opierają się na stereotypach o „polskich wyzyskiwaczach”. – On uważa, że Polacy chcą przejąć połowę, jeśli nawet nie całą Białoruś. W rzeczywistości ani jeden poważny polityk w Polsce nie postuluje takich rewanżystowskich pomysłów – tłumaczy politolog.
W opinii eksperta białoruska propaganda manipuluje tematami historycznymi. – Rzeczywiście, był czas, kiedy zachodnia część Białorusi znajdowała się pod polskim panowaniem i mieszkających tam Białorusinów nie traktowano dobrze. Czy należy jednak rozdrapywać te rany? Polacy i Ukraińcy udowadniają dziś, że historyczne resentymenty można odłożyć na bok – mówi politolog.
Ale na Białorusi są też zwolennicy twardej linii wobec Warszawy. Zdaniem Wadima Gigina, szefa państwowego białoruskiego towarzystwa „Wiedza” Mińsk powinien domagać się od Warszawy reparacji za okres 1921-1939, kiedy zachodnia Białoruś należała do Polski. Historyk Aleksander Friedman komentuje: – Ta kwestia powstała na tle polskich roszczeń wobec Niemiec i jest podejmowana przez propagandę na Białorusi i w Rosji. Zdaniem Friedmana białoruskie roszczenia są jednak nie do obrony z prawnego punktu widzenia.
Niszczenie grobów Armii Krajowej
– Białoruś ma trudne stosunki ze wszystkimi sąsiadami, tylko z Rosją nie ma odwagi zadzierać – mówi Klaskowski. Zamiast tego, mówiąc dosłownie, depcze się po Polakach, a konkretnie po grobach polskich żołnierzy.
W lipcu na Białorusi zniszczono groby żołnierzy Armii Krajowej, co wywołało oburzenie w Warszawie. Historyk Friedman uważa, że ten czyn jest spuścizną sowieckiego stosunku do grobów: – Jeśli to nie własne cmentarze, lecz wrogów, są po prostu niszczone. Tak władza sowiecka postępowała np. z cmentarzami żydowskimi i katolickimi, ale też po wojnie z niemieckimi. Nagrobki żołnierzy Armii Krajowej są z punktu widzenia białoruskiej władzy państwowej grobami wrogów.
Nie przypadkowo też białoruska propaganda skupia się na Armii Krajowej czy Polsce z lat 20. XX w. Okres ten zajmuje szczególne miejsce w polskiej kulturze pamięci: – Dla dzisiejszego konserwatywnego rządu Polski jest to ważny okres historii, a uderzenie właśnie w ten czas to także atak na obecny rząd w Warszawie.
Czy białoruska propaganda osiąga swoje cele?
Zdaniem Michała Potockiego niszczenie grobów i żądania reparacji to kwestie, które bolą Warszawę. Wiedzą o tym w Mińsku. Dziennikarz zwraca też uwagę, że niezależne organizacje mniejszości polskiej na Białorusi są prześladowane, a polskie szkoły zamykane.
W tym kontekście Aleksander Klaskowski przypomina, że Łukaszenka zapowiedział wyjaśnienie „orientacji” obywateli Białorusi, którzy posiadają „Kartę Polaka”. To dokument wydawany przez państwo polskie, który potwierdza przynależność danej osoby do narodu polskiego. Kartę posiada ponad 160 tys. Białorusinów o polskich korzeniach. Według Łukaszenki takie osoby powinny zgłosić się do władz białoruskich.
Z punktu widzenia Łukaszenki ci ludzie to tzw. piąta kolumna – tłumaczy Klaskowski.