Politycy wschodnich landów: Czas na negocjacje z Rosją
4 października 2024Apel ukazał się w piątkowym (4.10.2024) wydaniu dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ). Jego autorami są Dietmar Woidke, premier Brandenburgii, Michael Kretschmer, premier Saksonii, a także Mario Voigt, przewodniczący CDU w Turyngii. Na łamach gazety politycy wspólnie wzywają do międzynarodowego sojuszu, mającego sprawić, aby Rosja zasiadła do stołu negocjacyjnego. Piszą, że „miłość wschodnich Niemców do wolności wybuchła 17 czerwca 1953 r.”, kiedy to ludzie wyszli na ulice, by protestować przeciwko dyktaturze Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec (SED) i sowieckim czołgom. Pragnienie wolności osiągnęło zaś swoją kulminację w 1989 roku i w późniejszym zjednoczeniu, „największym cudzie w historii Niemiec”.
„Bez walki Polaków o wolność i wsparcia USA, Związku Radzieckiego, Wielkiej Brytanii, Francji i innych partnerów, zjednoczenie nie byłoby możliwe – ani bez solidnej wiarygodności Niemiec na świecie (…) Po 1990 r. nasz kraj skorzystał z dywidendy pokojowej, kiedy wiedzieliśmy, że otaczają nas wyłącznie przyjaciele” – piszą politycy.
Stop dalszemu rozlewowi krwi
Według autorów listu atak Rosji na Ukrainę sprawił, że obrona wolności nabrała nowego znaczenia. Przypominają, że naruszenie suwerenności Ukrainy rozpoczęło się w 2014 roku na rozkaz Władimira Putina. „Chcemy zakończenia cierpień ludzi spowodowanych tą wyniszczającą wojną i opowiadamy się za zawieszeniem broni i negocjacjami zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych oraz w duchu Memorandum Budapesztańskiego między Ukrainą a Rosją, aby uniknąć dalszego rozlewu krwi i zniszczeń” – czytamy w liście opublikowanym w „FAZ”.
Jak piszą politycy, „potrzebny jest silny i zjednoczony sojusz, aby doprowadzić Rosję do stołu negocjacyjnego”. Według Kretschmera, Woidkego i Voigta Niemcy i UE były dotąd w tym względzie zbyt niezdecydowane. „Im szerszy będzie międzynarodowy sojusz, tym większa będzie presja. Celem jest osiągnięcie zawieszenia broni i zaoferowanie Ukrainie wiarygodnych gwarancji bezpieczeństwa. Nasza siła gospodarcza może być tu również dźwignią” – twierdzą autorzy.
Niemcy jako mediator
Politycy podkreślają, że Niemcy powinny w większym stopniu angażować się jako mediator: „Chcemy, aby Niemcy odgrywały bardziej aktywną rolę dyplomatyczną w ścisłej koordynacji ze swoimi europejskimi sąsiadami i partnerami”. Jednocześnie przedstawiciele Saksonii, Brandenburgii i Turyngii uważają, że należy umacniać zdolności obronne. Krytykują jednak, że plany rozmieszczenia amerykańskich rakiet średniego zasięgu w zachodnich Niemczech powinny zostać społeczeństwu lepiej wyjaśnione.
Kretschmer, Woidke i Voigt piszą także o roli Polski i krajów bałtyckich we wspólnej polityce bezpieczeństwa. „My, Niemcy, zrobilibyśmy dobrze, słuchając naszych wschodnich partnerów, takich jak Polska i kraje bałtyckie, w tych fundamentalnych kwestiach bezpieczeństwa i pokoju. Naszym zadaniem, również jako polityków państwowych, jest obrona tej wolności i tego porządku oraz stawanie w ich obronie. Żadna krajowa współpraca polityczna tego nie zmieni. Nie ma wolności bez bezpieczeństwa” – kończą swój apel politycy.
"Wkupowanie w łaski BSW"
List premierów Saksonii i Brandenburgii oraz przewodniczącego CDU z Turyngii skrytykował dziennik „Bild”, nazywając go „żenującym apelem o pokój ze strony CDU i SPD”. Gazeta sugeruje, że w ten sposób przedstawiciele obu partii próbują wkupić się w łaski Sahry Wagenknecht, szefowej stworzonej przez nią partii BSW.
„Dokładnie tego chce partia Wagenknecht, która obecnie prowadzi negocjacje koalicyjne z CDU i SPD w trzech wschodnich landach Niemiec. Założycielka partii i była liderka Partii Lewica regularnie wywołuje oburzenie usprawiedliwiając i oskarżając wojnę agresji w Ukrainie prowadzoną przez rosyjskiego dyktatora Władimira Putina, która toczy się od prawie trzech lat” – pisze „Bild” w wydaniu online.
Jak zauważa bulwarowy dziennik, sednem apelu jest wezwanie do zawieszenia broni i negocjacji „zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych”. Określa ona podstawowe filary prawa międzynarodowego – takie jak zakaz atakowania państw lub zajmowania ich terytorium siłą. „Innymi słowy, dokładnie to, co Rosja robi w Ukrainie, jest zabronione przez Kartę Narodów Zjednoczonych!” – czytamy.
"Haniebny" apel
Dziennik cytuje eksperta prawa międzynarodowego prof. Christiana Tietje z Uniwersytetu w Halle, który wyjaśnia, że negocjacje mogą się odbyć tylko „jeśli Zachód odda Rosji ukraińskie terytoria”, ponieważ negocjacje „w których Putin całkowicie się wycofa, nie są realistyczne”.
Prof. Tietje nazywa „apel sprzecznością samą w sobie” i mówi, że „Taki traktat pokojowy jest nieważny, jeśli został zawarty pod groźbą użycia siły. A tak jest w tym przypadku, gdy Rosja grozi kontynuowaniem wojny”.
Jak komentuje „Bild”: żądanie autorów listu jest nierealistycznie i prawnie niewykonalne. „Czysty manewr, aby dojść do władzy w trzech wschodnich krajach związkowych z pomocą Wagenknecht. Mając na uwadze Ukrainę, to haniebne...” – podsumowuje dziennik.