Po proteście w rosyjskiej TV: Jestem wrogiem numer jeden
17 marca 2022„Jestem z przyjaciółmi, ukrywam się. Odczuwam ogromny stres i to nie minie” - mówi Owsiannikowa w wywiadzie opublikowanym na stronach internetowych niemieckiego tygodnika „Der Spiegel”. Dziennikarka, która w miniony poniedziałek weszła do studia pierwszego kanału rosyjskiej telewizji z antywojennym plakatem, mówi, że jej życie zmieniło się na zawsze. „Zaczynam zdawać sobie z tego sprawę”.
Kobieta przyznaje, że boi się o swoje dzieci, ale nie zamierza wyjeżdżać z Rosji. „Nie chcę opuszczać naszego kraju. Jestem patriotką, a mój syn nawet większym. Definitywnie nie chcemy wyjeżdżać czy gdzieś emigrować”.
Owsiannikowa przez wiele lat pracowała w państwowej rosyjskiej telewizji Kanal 1, przekazującej propagandę Kremla. Widzowie nie dowiedzą się z niej o trwającej wojnie w Ukrainie, zbrodniach rosyjskich wojsk czy ogromnych stratach rosyjskiej armii. Jej protest w czasie głównego wydania wiadomości, w którym pokazała plakat „Nie dla wojny. Zatrzymać wojnę. Nie wierzcie propagandzie. Oszukują was. Rosjanie przeciwko wojnie”, odbił się szerokim echem na całym świecie.
Wiem, że wszystko może się teraz zdarzyć
„Oczywiście, że się boję, nawet bardzo. Jestem przecież człowiekiem. Wszystko może się zdarzyć - wypadek samochodowy, wszystko co chcą. Jestem tego świadoma”. Po proteście w telewizyjnym studiu Owsiannikowa została zatrzymana, a następnie zwolniona. Wymierzono jej karę 30 tys. rubli (ok. 1200 złotych). Jak mówi, nie wyklucza, że zostanie wobec niej wszczęte postępowanie karne na mocy wprowadzonych niedawno przepisów, zakazujących mówienia o wojnie w Ukrainie. Jeśli tak się stanie, może jej grozić nawet wieloletnie więzienie. „Słyszałam, że wysocy przedstawiciele władz zażądali rozpoczęcia postępowania karnego” - mówi.
Pytana dlaczego zdecydowała się na protest po wielu latach pracy dla prokremlowskiej telewizji mówi, że dojrzewała do tego przez długi czas, obserwując kolejne kroki podejmowane przez władze Rosji. „Rozpoczęcie wojny przeciwko Ukrainie było dla mnie punktem, z którego nie było powrotu” - mówi.
Owsiannikowa przekonuje, że nikt z jej otoczenia nie spodziewał się, że Putin rzeczywiście zaatakuje. Myślano, że Rosja, NATO i USA tylko wymachują szablami. „Kiedy obudziłam się 24 lutego i usłyszałam, że Putin rozpoczął wojnę przeciwko Ukrainie i to nie tylko ograniczoną do »Ludowych Republik Ługańska i Doniecka«, ale że rosyjska armia zbliża się do Kijowa, było to szokiem. To było okropne. Każda normalnie myśląca osoba w Rosji była świadoma, że nie będzie już mogła żyć tak jak dotąd”.
Dziennikarka mówi, że jej protest był akcją pacyfistyczną. Chciała pokazać, że są także Rosjanie będący przeciwko tej wojnie, z czego wiele osób na Zachodzie nie zdaje sobie sprawy. „Większość mądrych i wykształconych ludzi tutaj jest przeciwko wojnie”.
Owsiannikowa mówi, że władze telewizji oskarżały ją o współprace z zachodnimi siłami, ale ona przekonuje, że protest był jej inicjatywą. „To był mój pomysł. Nie powiedziałam o nim nikomu. Nikt nic nie wiedział”. Jak twierdzi, nie myślała wtedy o konsekwencjach, dopiero teraz zdaje sobie z nich sprawę. „Jestem wrogiem numer jeden” - mówi.