1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Panika: Przeżyć za wszelką cenę

26 lipca 2010

Katastrofy, jak ta w Duisburgu, nasuwają zawsze post factum pytania, dlaczego i jak do nich dochodzi. Naukowcy zbadali już dość dokładnie, jak wybucha zbiorowa panika.

https://p.dw.com/p/OUKu
Ludzie instynktownie salwują się ucieczką - jak przy katastrofie World Trade Center 2001Zdjęcie: AP

Kiedy ludzie znajdą się w skrajnej sytuacji zagrożenia, górę biorą w ich zachowaniu archaiczne programy sterowania. Wydzielana do krwi adrenalina wywołuje maksymalną mobilizację sprawności. Pole widzenia się zawęża. Podwyższa się poziom odczuwalnego bólu. Pra-instynkt strachu w momencie zagrożenia sprawia, że ludzie starają się uciec w bezpieczne miejsce - i zdolni są do nadludzkich wysiłków.

Byle uciec

Ludzie w panice zachowują się jednak irracjonalnie. Naukowcy, którzy przeanalizowali filmy z ujęciami sytuacji zagrożenia, stwierdzili, że ludzie ze swego subiektywnego punktu widzenia zachowują się rozsądnie. Jest jednak jeden zasadniczy problem, jeśli tych ludzi jest dużo. To, co w indywidualnym przypadku zdaje się być rozsądne, w grupie powoduje zmasowane problemy. 19 osób z tłumu na Love Parade takie właśnie zachowanie przypłaciło życiem, nie mówiąc o ponad 340 osobach z obrażeniami.

Katastrophe auf Loveparade 2010
Tunel-pułapka w DuisburguZdjęcie: AP

W momencie katastrofy wiele osób instynktownie ucieka w jednym kierunku - wraz z innymi, wedle stadnego instynktu. Do tego dochodzi jeszcze, że wszystkim się śpieszy na drodze ku ocaleniu. W ten sposób powstaje chaotyczna bieganina, która naukowcy nazywają crowd turbulences. Ludzie miotają się, jak na rozkołysanym statku. W takim zamieszaniu nietrudno o upadek - i wtedy występuje niebezpieczeństwo zatratowania ludzi leżących na ziemi przez chaotycznie poruszający się tłum. W sytuacji zmasowanej paniki tłum prze z niesłychaną siłą, nietrudno więc o katastrofę.

"Wszędzie na ziemi leżeli ludzie. To była sytuacja jak na wojnie" - tak sceny w Duisburgu opisywali naoczni świadkowie.

Dochodzenie ujawni szczegóły

Co dokładnie wydarzyło się w tunelu w Duisburgu, będzie starała się ustalić komisja śledcza, z uwzględnieniem kwestii, jaką rolę odgrywał w tej tragedii alkohol i narkotyki. Obecnie służby ratunkowe wychodzą z założenia, że głównym miejscem tragedii było wyjście z tunelu, a nie sam tunel, ponieważ ciała stratowanych ludzi znalezione zostały przy wejściu na rampę prowadzącą na teren imprezy. Rozsierdzeni czekaniem na wejście uczestnicy parady sforsowali bramki barykadujące wejście na wąskie schody i maszt, po którym chcieli także dostać się na rampę. W trakcie tego niektórzy spadli z wysokości prawie 9 metrów, ponieważ zabarykadowane schody nie miały poręczy. Widok spadających ludzi wywołał panikę w tunelu.

Symulacja i życie

Loveparade Duisburg 2010 Massenpanik
Ludzie próbowali forsować zaporyZdjęcie: AP

"Częstokroć ludzie giną poprzez wybuchającą panikę, a nie przez właściwe źródło zagrożenia“ - twierdzi Dirk Helbing z politechniki w Zurychu. Od ponad 15 lat naukowcy starają się rozszyfrować sytuacje zagrożenia. Czasami przeprowadzają doświadczenia na ochotnikach, czasami posługują się symulacją komputerową: tonącego promu, zamieszek na stadionie sportowym, pożaru w kabinie samolotu czy amoku o podłożu religijnym w miejscu pielgrzymkowym.

Miejsce takiej wyjątkowej sytuacji pokrywane jest na ekranie komputera siatką, po której poruszają się we wszystkich kierunkach małe punkciki, w takim samym rytmie, lecz zachowujące się odmiennie. Inaczej zachowuje się zniecierpliwiony nastolatek, ojciec z dzieckiem na ręku czy niedołężny staruszek. Każdy z nich próbuje na swój sposób uciec ze strefy zagrożenia.

Dla tych różnych osób jest kilka cech wspólnych. Naukowiec z Duisburga badający zachowania w panice, Michael Schreckenberg stwierdził, że miotający się w tłumie ludzie, kiedy powstaje zator, co 15 sekund zmieniają kierunek ucieczki. W ten sposób dochodzi do jeszcze większych blokad.

Współodpowiedzialni


Loveparade Duisburg 2010 Massenpanik
Po panice, ludzie ratują rannychZdjęcie: AP

Michael Schreckenberg oceniał także koncepcję bezpieczeństwa Love Parade i jest za nią współodpowiedzialny. "Był to tragiczny wypadek" - powiedział on w wywiadzie dla Spiegel-online wskazując na to, że przypuszczalnie spadający z wysokości ludzie wywołali panikę tłumu. "Na to w tłumie nie ma żadnego środka. Dzieje się tak za sprawą kilku osób.". Zwracał on już wcześniej uwagę na ryzyko, ale prawdopodobnie nie dość stanowczo i czuje się współodpowiedzialny za tragedię.

Schreckenberg , wraz z innym naukowcem, Kaiem Nagel uważany jest za pioniera badań nad zjawiskami komunikacyjnymi . Badał już sytuacje podczas zatorów na autostradach, czy tłok powstający przy ewakuacji budynków. Jest on zdania, że koncepcja bezpieczeństwa na Love Parade była przemyślana, zarówno pod wzglądem terenu, na jakim odbywała się impreza, przepustowości przejść i liczby wyjść awaryjnych. W jego przekonaniu wszystko było sprawdzone.

Za mało policjantów

Krytycy są zupełnie innego zdania, piętnując, że tylko jedno wejście na teren dawnego dworca było niebezpiecznym "wąskim gardłem", i że należało liczyć się z tym, że ludzie będą starali dostać się na teren imprezy innymi, niedozwolonymi drogami.

Według informacji zebranych przez Spiegel, koncepcja bezpieczeństwa przygotowana także przez policję nie została zaakceptowana ponieważ wymagała mobilizacji większej liczby sił porządkowych.

Znane środki zaradcze

Organizatorzy masowych imprez jak Love Parade zlecają zawsze specjalistom opracowanie koncepcji mobilności na terenie imprezy i wokół niej. To zapobiec ma wybuchom paniki. Na przykład przed Światowym Zjazdem Młodzieży w Kolonii w 2005 roku inżynierowie z politechniki akwizgrańskiej opracowali system dróg jednokierunkowych, którymi kierowali strumień uczestników. Opierali się przy tym na stosowanych już od dawna komputerowych symulacjach.

Flash-Galerie Ramadan
Tłumy pielgrzymów okróżają KaabęZdjęcie: picture-alliance/dpa

Nawet przy tak wielkich i trwających bez przerwy masowych zgromadzeniach jak pielgrzymka do Kaaby w Mekce stosowane są systemy zapobiegające powstaniu paniki. Zasada jest bardzo prosta: strumień pielgrzymów dzielony jest przy pomocy specjalnych zapór. Jeżeli występuje potrzeba, można tłum skierować inną trasą, aby zelżało ciśnienie wytwarzające się w jakimś krytycznym miejscu.

Eksperci wiedzą na przykład, że strumień osób wychodzących przez wyjścia awaryjne można zwiększyć, jeżeli na drodze do wyjścia w odpowiednim miejscu ustawiony jest okrągły filar. Ponieważ taka sztuczna przeszkoda tłumi nieco napór tłumu od tyłu, w samym wyjściu tworzy się mniej zatorów. A okrągły kształt filaru zmniejsza ryzyko obrażeń przy kontakcie z nim, i w ten sposób ludzie mogą się sprawniej ewakuować.

dpa / Spiegel / Małgorzata Matzke

red.odp.: Barbara Coellen