Paczki dla biednych dzieci
17 grudnia 2009Stosy tabliczek czekolady i góry pluszowych zwierzątek, regały pełne ofiarowanej odzieży dla dzieci. Od sieni aż do schodów piętrzą się kolorowe paczki, aż pod sufit. W domu emerytowanego pastora Helmuta Bacha i jego żony Ursuli panuje „stan wyjątkowy”: oboje pilnie pakują prezenty dla ubogich dzieci w Europie wschodniej.
„Widzieliśmy wielką biedę”
Państwo Bachowie przejęli się wielką biedą dzieci na Ukrainie, kiedy 7 lat temu podróżowali po tym kraju z chrześcijańską organizacją pomocy Dzieło Misyjne „Friedensbote” („Goniec Pokoju”). „Widzieliśmy tę całą nędzę. Widzieliśmy, jak wyciągano dzieci z szybów ogrzewczych. Dzieci, które albo żebrały, albo kradły”- wspomina pastor Bach. „I potem zastanowiliśmy się, co moglibyśmy zrobić dla tych dzieci, które niczego nie dostaną na święta?”
Państwo Bachowie przekonali organizację „Friedensbote” do zainicjowania pomocy świątecznej dla dzieci z krajów WNP. „Wystosowaliśmy apel, żeby ludzie przywozili nam gotowe paczki albo dary dla dzieci. Drukowaliśmy ogłoszenia w gazetach i rozlepialiśmy je w kościołach, w których mój mąż wygłasza kazania” – wspomina pani Ursula Bach.
250 par wełnianych skarpetek
Ta akcja świątecznej pomocy miała od początku bardzo dobry przebieg. Ogłoszenia w gazetach pojawiają się już od października. I już kilka dni później przyjeżdżają do Kerpen ludzie z całej Nadrenii Północnej-Westfalii, by przekazać podarunki: odzież, artykuły szkolne, zabawki i słodycze. Wszystko to państwo Bachowie natychmiast sortują i pakują do kartonów po butach. Datki pieniężne przeznaczają na zakup dobrej czekolady i artykułów higienicznych.
Wielu ludzi wspiera akcję państwa Bachów już od wielu lat. „Na przykład pewna pani robi na drutach 250 par skarpetek, a inna szaliki i pasujące do nich czapki” – powiada pani Bach z radością w głosie. „Zbieramy w tym celu wełnę, którą przekazujemy tym paniom, żeby również w przyszłym roku nie zabrakło im materiału do dziergania.”
Półtora kilometra papieru ozdobnego
Państwo Bachowie przygotowują z reguły ponad 2 tysiące paczek. Zużywają przy tym półtora kilometra papieru ozdobnego. Pastor Helmut Bach chodzi do wielkich supermarketów, w których szuka kartonów po bananach, do których pasują co najmniej cztery paczki z prezentami dla dzieci. „Potrzebujemy z reguły 500 do 550 kartonów po bananach. Dlatego jestem stale w drodze” – opowiada duchowny.
Gdy wszystko jest gotowe, przyjeżdża ciężarówka z Dzieła Pomocy „Friedensbote”, na którą załadowuje się prezenty świąteczne. Przeważnie musi ona obrócić z pięć razy.
Paczki jadą tysiące kilometrów na wschód. Na Boże Narodzenie obdarowuje się nimi dzieci z sierocińców lub z ubogich rodzin na Ukrainie, w Estonii, Gruzji, Kirgizji... Ursula i Helmut Bach zdają sobie sprawę, jaką radość sprawiają dzieciom.Co roku dociera do nich wiele zdjęć z radośnie promieniejącymi dziećmi.
Chętnie bylibyśmy przy tym
Ursula Bach chciałaby być obecna przy rozpakowywaniu prezentów. „Chętnie dowiedziałabym się przy okazji, co by tam można było jeszcze włożyć, z czego dzieci jeszcze bardziej by się cieszyły lub czego nie powinno się wkładać.” Ale to życzenie pozostaje na razie niespełnione. Z ich stosunkowo skromną emeryturą państwo Bachowie nie mogliby sobie pozwolić na taką podróż. A wszystkie swoje oszczędności przeznaczają już od lat na świąteczną akcję pomocy dzieciom w Europie wschodniej.
Nadia Baeva / Andrzej Krause
red. odp. Małgorzata Matzke