Odnalezione w Monachium dzieła sztuki. Berlin chce opublikować listę
11 listopada 2013Jak donosi tygodnik „Focus”, delegacja Urzędu Kanclerskiego rozmawiała w ub. piątek (9.11) w bawarskim Ministerstwie Sprawiedliwości o jak najszybszej publikacji listy dzieł z tzw. kolekcji Gurlitta. Chodzi o 1.406 dzieł sztuki znalezionych niedawno w mieszkaniu Corneliusa Gurlitta w Monachium. Gurlitt odziedziczył je po ojcu, który w imieniu władz III Rzeszy zajmował się handlem skonfiskowanych przez hitlerowców dzieł sztuki.
Jak poinformował agencję DPA Hagen Philipp Wolf, rzecznik ministra stanu ds. kultury RFN Bernda Neumanna, „rząd RFN zamierza wraz z rządem bawarskim szybko wyjaśnić kwestię pochodzenia dzieł z kolekcji Gurlitta”. Informacje o wszystkich dziełach sztuki, których pochodzenie jest niejasne, będą „natychmiast publikowane”, głównie w Internecie. Wolf nie podał żadnych szczegółów. Podkreślił natomiast, że rząd Niemiec poważnie traktuje każde zapytanie z kraju i zagranicy dotyczące monachijskiej kolekcji.
O listę obrazów wystąpił m.in. Konsulat Generalny RP w Monachium. Niewykluczone, że wśród spadkobierców mogą być obywatele polscy.
Według sondażu przeprowadzonego dla „Focusa” przez Instytutu Emnid, 85 procent respondentów opowiedziało się za publicznym wystawieniem "kolekcji Gurlitta".
Dochodzenie roszczeń
W opinii Niemieckiej Policji Kryminalnej Zarządu Celnego (Zollkriminalamt, ZKA) nie wszystkim spadkobiercom właścicieli zrabowanych dzieł będzie łatwo je odzyskać
Dotyczy to co najmniej 315 dzieł sztuki zarekwirowanych z muzeów Rzeszy, stwierdza ZKA w opublikowanym raporcie adresowanym do ministerstwa finansów. Ich zwrot i roszczenia restytucyjne byłych właścicieli skazane są na niepowodzenie, napisano w raporcie ZKA, którego fragmenty opublikowały tygodnik „Focus” i „Bild am Sonntag”.
Dochodzenie przeciwko Gurlittowi
Tymczasem prokuratura w Augsburgu prowadzi dochodzenie przeciwko Corneliusowi Gurlittowi pod zarzutem oszustwa podatkowego i sprzeniewierzenia. Policja kryminalna Zarządu Celnego zaznacza w cytowanym raporcie, że wątpliwe jest, że Cornelius Gurlitt zostanie oskarżony o niezapłacenie podatku obrotowego od towarów importowanych. Chodzi o dużą sumę pieniędzy, którą trzy lata temu zarekwirowano u niego w pociągu relacji Niemcy-Szwajcaria. Gurlitt tłumaczył, że pochodzą ze sprzedaży obrazu. Po jego zatrzymaniu niemieckie władze celne wpadły właśnie na trop unikalnej kolekcji. Znajdują się w niej m.in. dzieła tzw. „sztuki zdegenerowanej” usunięte z muzeów oraz dzieła sztuki modernizmu lub z wcześniejszych epok odkupione pod przymusem od prywatnych kolekcjonerów za śmiesznie niskie sumy. W monachijskim mieszkaniu Gurlitta znaleziono np. 181 płócien kolekcjonera żydowskiego pochodzenia z Drezna, który uciekając z Rzeszy przed nazistowskim terrorem sprzedał prawie za bezcen swoją kolekcję. Władze celne uważają, że spadkobiercy „prawdopodobnie” mają szansę na odzyskanie kolekcji, ponieważ „została sprzedana pod presją”. To samo dotyczy 13 innych obrazów, które zostały sprzedane przez prywatnych kolekcjonerów pod przymusem.
Szwagier Gurlitta oddaje policji swoje dzieła sztuki
Agencja DPA doniosła, że w ub. sobotę (9.11) policja w Kornwestheim pod Stuttgartem poproszona została o zabranie i bezpieczne przechowanie 22 cennych dzieł sztuki. Mężczyzna, który, jak donosi „Welt am Sonntag” (10.11), jest szwagrem Corneliusa Gurlitta, powiedział policji, że część z płócien „ma związek z kolekcją sztuki z Monachium”. Nikolaus Fräßle zgłosił się na policję zaniepokojony głośną dyskusją medialną na temat kolekcji rodziny Gurlittów.
Jak poinformował rzecznik komendy policji w Ludwigsburgu, pochodzenie przekazanych do przechowania płócien zostanie zbadana. Dokonana zostanie też ocena wartości kolekcji. Śledczy stwierdzili też, że „nic nie wskazuje na czyn karalny”.
Tymczasem reporter francuskiego „Paris Match” odnalazł poszukiwanego przez media Gurlitta, gdy ten opuszczał budynek, w którym na piątym piętrze przechowywał unikalną kolekcję sztuki. Kolekcjoner, jak opowiedział francuski reporter w rozmowie ze „Spieglem online”, był zdenerwowany i powiedział coś „zagadkowego”: „Poklask ze złej strony to najgorsze, co może być”.
„Spiegel” otrzymal list od Corneliusa Gurtlitta, w którym prosi on, aby „nie wymieniano już więcej na łamach tygodnika” jego nazwiska. „Spiegel” przypuszcza, że kolekcjonerowi chodzi o to, aby nie łączono osoby jego ojca z narodowym socjalizmem.
DPA/ AFPD / Barbara Cöllen
red. odp. Bartosz Dudek