Od pucybuta do milionera. Wielki sukces Polaka w Niemczech
2 września 2019Niewielu jest w Niemczech architektów, którzy otrzymali tak wiele nagród i mieli okazję realizować taką ilość wyjątkowych projektów: od słynnego Centro - Oberhausen, galerii Speckshof w Lipsku do „bursztynowego” Stadionu Energa w Gdańsku. Kariera Wojtka Grabianowskiego potoczyła się nieprzewidywalnymi ścieżkami.
Emigrant mimo woli
On sam nigdy nie myślał o emigracji. Fakt, że znalazł się w Niemczech to kaprys historii, przepisów komunistycznej Polski i fantazji młodości. W 1971 roku w ramach podróży poślubnej przedłużył wraz z żoną Grażyną samowolnie pobyt na Zachodzie. Młodzi miłośnicy sztuki zachwyceni zabytkami Włoch i Hiszpanii, zapomnieli i o czasie, i o reżimie. Przynajmniej do momentu, kiedy w Misji Wojskowej PRL w Berlinie Zachodnim usłyszeli, że po powrocie liczyć się muszą z poważnymi konsekwencjami... Tak skończyła się dla Wojtka Grabianowskiego kariera asystenta na Wydziale Architektury Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Poznaniu, którego sam był absolwentem.
„Od pucybuta do milionera”, czyli pierwszy cudzoziemiec w niemieckim biurze
Nowy etap w życiu rozpoczął bez znajomości języka i niemieckich realiów. W czasie rozmowy kwalifikacyjnej z Helmutem Rhode, ówczesnym szefem znanego już wtedy biura architonicznego RKW – Rhode, Kellermann, Wawrowsky w Duesseldorfie – nie mogąc poradzić sobie językowo, zaczął rysować. – Po krótkiej chwili zupełnie zaskoczony usłyszałem od tłumacza, że właśnie zostałem pierwszym cudzoziemcem zatrudnionym w RKW – mówi Wojtek Grabianowski i dodaje: – Do sukcesu nie ma jednakże żadnej windy, są za to schody, a droga zawodowa od szeregowego architekta do współwłaściciela zarządzającego była wyjątkowo stroma i pełna pułapek. Prawdziwy przełom nastąpił po zjednoczeniu Niemiec. Wtedy to przyszło zlecenie rewitalizacji urbanistycznej wizytówki Lipska, czyli słynnego budynku Speckshof. – Do dziś nie rozumiem, dlaczego Helmut Rhode powierzył to zadanie właśnie mnie, tłumaczył, że wychodził z założenia, że Polak wychowany w komuniźmie lepiej zrozumie mentalność jego własnych rodaków ze Wschodu. Za tę prace w roku 1996 Wojtek Grabianowski uhonorowany został w Cannes nagrodą „Best Refurbished Office Building”, która nazywana jest architektonicznym Oscarem i to ten projekt był początkiem architektonicznej marki „Wojtek Grabianowski”, czyli rewitalizacji budynków w Niemczech jak również na rynku międzynarodowym. A potem przyszły zlecenia z Polski. Firma RKW pod wodzą Wojtka Grabianowskiego rewitalizowała m.in. Dom Towarowy „Smyk”, budynek przy ulicy Senatorskiej w Warszawie czy też słynny poznański Okrąglak.
Porsche, Volkswagen i Audi, czyli jest tylko dobra albo zła architekura
Partner Zarządzający firmy RKW nie ograniczał się jednak tylko do renowacji. Dziełem jego zespołu jest największe w Europie miasteczko handlowo-rozrywkowe „Centro Oberhausen” wraz z infrastrukturą, które rocznie odwiedza ok. 23 milionów ludzi. Potem powstał charakterystyczny, zbudowany w kształcie czterech L Dom Izb Lekarskich w Duesseldorfie. W tym czasie rozwinęła się kolejna specjalizacja Wojtka, czyli połączenie funkcjonalności z perfekcyjnym wkomponowaniem nowych budynków w otoczenie. Także i zlecenia od niemieckich potentatów na rynku samochodowym nie dały na siebie długo czekać. Wojtek Grabianowski z zespołem opracował m.in. unikatowe rozwiązania dla takich firm jak Volkswagen, Porsche, Audi, MAN i Eurocopter. – Ciekawe projekty architektoniczne łączyły się tu z ideą komunikacji międzyludzkiej na wszystkich szczeblach zawodowej hierarchii, bowiem wyznaję zasadę mego mentora, Helmuta Rhode, który mawiał: „Nie ma architektury zewnętrzenej i wewnętrznej. Jest tylko dobra albo zła architektura.”
Bursztynowy Stadion w Gdańsku
Największym zawodowym wyzwaniem dla Wojtka Grabianowskiego był jednak stadion w Gdańsku na początku nazwany PGE Arena. Zaprojektowany w kształcie mieniącego się bursztynu z konstrukcją nośną przypominającą kadłub statku jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych budowli w Polsce i w Europie. To za ten projekt przyznano Wojtkowi Grabianowskiemu najwięcej nagród. Dzięki niemu odznaczony został prestiżowym medalem Św. Wojciecha. Potem powstały wspaniałe projekty stadionów m.in. w Kaliningradzie i Soczi.
Polsko-niemiecki Giovanni Battista di Quadro
Mimo przyznania ponad 150 nagród, w gabinecie Wojtka Grabianowskiego stoi tylko jedna i to wcale nie najładniejsza statuetka Giovanniego Battisty di Quadro. – Moja droga do szkoły prowadziła obok słynnego Ratusza w Poznaniu. Już jako chłopiec często myślałem o jego budowniczym, Włochu, któremu przyszło żyć w obcym kraju i tworzyć tam niezapomniane budowle. A potem ja sam wyjechałem do obcego mi kraju i dla niego tworzyłem. Dlatego ta statuetka jest mi szczególnie bliska – wyjaśnia architekt. Tę ”Nagrodę Miasta Poznania” otrzymał za projekt „Murawa Office” w swym rodzinnym mieście. Wojtek dodaje, że za najbardziej kuriozalny uważa fakt, że po 47 latach w Niemczech ciągle jeszcze nazywany jest Polakiem, a w Polsce określa się go mianem Niemca. To mu zupełnie nie przeszkadza i dodaje: – Nieznajomi biorą mnie za Holendra...
Gentleman i międzynarodowa architektura
Dla firmy RKW Architektur+ w Düsseldorfie pracuje obecnie ok. 400 architektów, w tym 160 cudzoziemców, pochodzących z 35 krajów. To zapewnia możliwości pracy na całym świecie. Wojtek Grabianowski oprócz realizowania bieżących projektów zasiada w jury konkursów architektonicznych, m.in. stadionu Polonii Warszawa czy Teatru Muzycznego w Poznaniu. W biurze w Duesseldorfie nazywany jest pieszczotliwie „Grabi”, ale wszyscy współpracownicy oczarowani są jego talentem, sposobem kierowania kolegami, kulturą osobistą oraz umiejętnością motywowania. Dla niego jednak zawsze najważniejsze było człowieczeństwo. Ciągle powtarza: – Ważniejsze jest dla mnie być nazywanym dobrym człowiekiem niż dobrym architektem.