Nowy trend. Współdzielenie energii odnawialnej
10 kwietnia 2024Bürgerenergie Rhein-Sieg, obywatelska spółdzielnia energetyczna z siedzibą w Siegburgu w Nadrenii Północnej-Westfalii w zachodnich Niemczech, która zajmuje się odnawialnymi źródłami energii, chce zbudować nową elektrownię słoneczną na właśnie wydzierżawionym, dawnym wysypisku śmieci.
Od 2011 roku ponad 350 osób w tym regionie połączyło siły, żeby sfinansować nową generację przyjaznej dla środowiska energii elektrycznej.
Niemcy mogą pochwalić się blisko 900 takimi „obywatelskimi spółdzielniami energetycznymi”. W całej Unii Europejskiej jest ich około 9000, z tego większość w Europie Północnej.
Każdy może dołączyć do jednej z tych spółdzielni, kupując jeden lub więcej „spółdzielczych udziałów”. Na przykład w spółdzielni Rhein-Sieg jeden udział kosztuje 250 euro (ponad tysiąc złotych). W zamian członkowie otrzymują odsetki od inwestycji i dywidendy z prądu dostarczanego do publicznej sieci elektrycznej.
Thomas Schmitz, który na ochotnika został dyrektorem spółdzielni, chce dystrybuować i sprzedawać wspólnie wyprodukowany prąd w regionie przy użyciu modelu znanego, jako „energy sharing”, „współdzielenie energii”.
Unia wspiera energetyczne spółdzielnie
Unia Europejska widzi we współdzieleniu energii czynnik sprzyjający decentralizacji europejskiego rynku energii elektrycznej. Bruksela przewiduje, że wszystkie unijne państwa członkowskie muszą umożliwić tworzenie spółdzielni czystej energii i zagwarantować im prawo do konsumpcji, przechowywania i sprzedaży wyprodukowanego przez siebie prądu. Wszystko to musi zostać zapisane w prawie krajowym wszystkich unijnych państw.
Ale jak Schmitz mówi DW, te regulacje wciąż jeszcze nie znalazły się na porządku dnia: – Jak na razie nie wolno ci nawet oddać wyprodukowanego przez siebie prądu swojemu sąsiadowi – twierdzi.
Co utrudnia współdzielenie energii w Niemczech?
W odpowiedzi na pytanie DW, niemieckie ministerstwo gospodarki i ochrony klimatu stwierdziło, że unijne prawo nie zapewnia uprzywilejowanego traktowania energii wytwarzanej kolektywnie, ale raczej niedyskryminacyjne traktowanie spółdzielni produkujących energię odnawialną.
Sednem problemu jest korzystanie z publicznej sieci energetycznej. Prąd wytwarzany przez obywatelską spółdzielnię energetyczną na użytek jej członków nie może być przesyłany przez sieć publiczną. Jeśli jednak współdzielenie energii ma odnieść sukces, to właśnie tego potrzeba. – W Niemczech to zasadniczo nie jest jeszcze możliwe – mówi Valerie Lange z Sojuszu na rzecz Energetyki Obywatelskiej (Bündnis Bürgerenergie, BBEn), organizacji, która jest parasolem dla obywatelskich projektów energetycznych.
Co więcej, przepisy obowiązujące w Niemczech oznaczają, że nawet gdyby była możliwa sprzedaż energii elektrycznej wytwarzanej przez obywateli za pośrednictwem sieci publicznej na przykład najbliższemu sąsiadowi czy regionalnemu przedsiębiorstwu komercyjnemu, byłaby ona ledwie opłacalna, twierdzi Felix Schäfer, współzałożyciel i jeden z prezesów spółdzielni Bürgerwerke handlującej prądem wytwarzanym przez niemieckie spółdzielnie energii odnawialnej.
Podatki czynią współdzielenie energii kosztownym
– W Niemczech każdy, kto sprzedaje prąd za pośrednictwem sieci, jest automatycznie uznawany za handlarza energią elektryczną i musi płacić takie podatki, jak podatek od energii elektrycznej oraz opłaty przesyłowe na rzecz operatorów sieci – wyjaśnia Schäfer. Jak mówi, spółdzielnie energetyczne musiałyby przenieść koszty na swoich klientów. Wszystko to wymagałoby ogromnego wysiłku ze strony małych spółdzielni energetycznych, które zazwyczaj prowadzone są przez wolontariuszy.
– Pod kreską pozostaje więc, że dla klientów ekologiczny prąd z ich własnego regionu kosztowałaby co najmniej tyle, co energia z norweskich elektrowni wodnych – mówi Schäfer. Obecnie te elektrownie dostarczają elektryczność do około 3,6 miliona niemieckich gospodarstw domowych.
Spółdzielnie apelują o obniżenie opłat
Ponieważ niemieckie podatki za prąd nie są nakładane na „prywatną energię słoneczną z dachu własnego domu”, właściciele domów mogą bardzo tanio korzystać z energii elektrycznej z własnego, często dotowanego przez państwo systemu solarnego, wyjaśnia Schäfer. – Z drugiej strony dla najemców, którzy chcieliby skorzystać z zielonego prądu z działającej po sąsiedzku spółdzielczej elektrowni słonecznej, ten prąd byłby znacznie droższy – podkreśla współzałożyciel spółdzielni Bürgerwerke.
To tłumaczy, dlaczego organizacja Schäfera wzywa do znacznego obniżenia opłat, takich jak podatek nakładany na prąd czy opłaty za przesył energii ze spółdzielni obywatelskich.
BBEn uważa również, że rząd musi stworzyć realne zachęty finansowe do współdzielenia energii. Niemcy zobowiązały się, że do 2030 roku 80 procent wytwarzanego przez nich prądu będzie pochodzić ze źródeł odnawialnych. Teraz jest to około połowa.
– Aby osiągnąć ten cel, potrzebujemy dużo, dużo więcej turbin wiatrowych i elektrowni słonecznych. Te elektrownie będą znacznie bardziej widoczne niż centralne elektrownie kopalne. Wszyscy będziemy je mieć koło naszych domów – mówi Valerie Lange z BBEn, wskazując na potencjalne źródło sprzeciwu wobec odnawialnych źródeł energii.
Energia od obywateli musi się opłacać
Lange mówi, że aby przekonać ludzi do transformacji energetycznej i przeciwdziałać ich obiekcjom, „muszą być w stanie uczestniczyć w produkcji i czerpać z niej korzyści”. Żeby zaś tak się stało, ich elektrownie muszą jej zdaniem mieć ekonomiczny sens.
BBEn twierdzi, że wszystkie zainteresowane strony w promieniu 50 kilometrów obywatelskiej elektrowni powinny mieć możliwość uczestniczenia w takim projekcie. Państwowa premia za prąd powinna więc zapewniać, że elektrownie produkujące czysty prąd na skalę użytkową będą mogły go sprzedawać po atrakcyjnych cenach. To by stworzyło z kolei zachętę do korzystania z energii odnawialnej.
Inteligentne liczniki to wciąż wyjątki
Aby tak się stało, wszystkie zaangażowane strony muszą wiedzieć, ile prądu pochodzi z elektrowni regionalnych, a ile z innych źródeł, i kiedy, w jakiej porze dnia. Dane te mogą być dostarczane przez „inteligentne liczniki”, czyli cyfrowe liczniki prądu, które mierzą jego zużycie w czasie rzeczywistym.
Jednakże w Niemczech takie liczniki posiada tylko około trzech procent konsumentów energii. BBEn proponuje, żeby liczniki były najpierw instalowane w budynkach i gospodarstwach domowych zainteresowanych udziałem we współdzieleniu energii.
Samowystarczalność to silny motyw
Thomas Schmitz ze spółdzielni Rhein-Sieg mówi, że zainteresowanie dużymi elektrowniami wiatrowymi czy słonecznymi we własnej okolicy rośnie, gdy ludzie mogą na nich zarobić.
– Ludzie zrozumieli, że są bardzo zależni od importu energii z krajów, od których nie chcą już jej kupować. Pragnienie samowystarczalności jest ogromne – mówi Schmitz. – Jeśli nie mogą wytwarzać czystej energii u siebie, chcą przynajmniej otrzymywać taki prąd ze swojego regionu.
Aby zaś tak się stało, Niemcy muszą stworzyć warunki, które sprawią, że współdzielenie energii stanie się centralną częścią niemieckiej transformacji energetycznej w kierunku czystych źródeł energii.
Niniejszy artykuł jest częścią sześcioczęściowej serii poświęconej społecznościom energetycznym w Unii Europejskiej. Projekt DW realizowany jest przy wsparciu Journalismfund Europe.